Gdy tylko ich widzą, ich twarze promienieją. Bo to przyjaciele z Polski. Przejeżdżają setki kilometrów, by im - starszym i schorowanym - pomóc. Narąbią drewna, naprawią to, co zepsute. Przywiozą jedzenie na kilka tygodni i ciepłe rzeczy. A przede wszystkim poświęcą im czas. Bo na co dzień nie mają do kogo się odezwać. Zimą znów ich odwiedzą.
Maria Semeniuk mieszkała w Paryszewie wraz z mężem. Umarła szybko. Upadła i już jej nie było.
Jej sąsiadka Maria Urupa umierała powoli. Przez ostatnie miesiące nogi już odmawiały jej posłuszeństwa, ale przytomność umysłu zachowała.
62-letni Fiodor Struk wyszedł z domu i ślad po nim zaginął. Ciała do dziś nie znaleziono. Był ostatnim mieszkańcem wioski Ilinci.
90-letni Petro Melanicz mieszkał w trudno dostępnej wiosce Otaszew. Żywił się rybami, które sam złowił. Latem pojechał odwiedzić syna w Kijowie. I już nie wrócił.
Iwan Ilczenko ze wsi Kupowate odszedł we śnie w połowie października. Jego żony nie było stać na paliwo, by przewieźć jego ciało do cerkwi i odprawić mszę pogrzebową. Razem z sąsiadką zaniosła zwłoki na zapomniany cmentarz w okolicy i tam pochowały.
Oni już nic nie potrzebują.
Ale takich, którzy potrzebują pomocy jest jeszcze kilkudziesięciu. To samosioły - ludzie, którzy mieszkali wokół elektrowni w Czarnobylu. I wrócili na ojcowiznę.
Piętno
26 kwietnia 1986 roku w ich życiu zmienił wszystko. Właśnie tego dnia w nocy podczas eksperymentu w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej doszło do awarii, w wyniku której na zewnątrz wydostało się promieniowanie, które porównywano z wybuchem 500 bomb atomowych, takich jakie zrzucono na Hiroszimę.
Dopiero półtorej doby po awarii zarządzono ewakuację Prypeci, która była najbliżej elektrowni. Dalsze miejscowości - jeszcze później. Ludziom mówiono: weźcie dokumenty, najpotrzebniejsze rzeczy i prowiant na trzy dni.
Potem usłyszeli, że do swoich domów już nie wrócą. Z 30-kilometrowej strefy wokół Czarnobyla wysiedlono ponad 300 tysięcy osób. Mieli zacząć wszystko od nowa. Tylko jak tu zaczynać od zera, gdy wszyscy wokół wytykają, że to ci z Czarnobyla. Skażeni.
Powrót
Wielu z nich nie wytrzymało. I wracało do rodzinnych miejscowości. Zostali tam do dziś, choć wielu musiało wracać nawet kilka razy, bo milicja ich wypędzała ze strefy.
Zamieszkali w dawnych miastach i wioskach, w których niegdyś tętniło życie. Gdzie żyło kilkaset czy nawet kilka tysięcy osób, a teraz kilka.
Mieszkają w ocalałych chatkach, często nie swoich, bo te z powodu skażenia zniszczyli likwidatorzy. Z dala od cywilizacji. Bez gazu, bieżącej wody. O wielu z nich zapomniały rodziny. Skrzywdzeni, choć niczym sobie na to nie zasłużyli.
30 lat temu było ich około trzy tysiące. Ale z roku na rok jest ich coraz mniej. I trudno się dziwić - średnia wieku przekracza 70 lat.
Problem
Muszą radzić sobie sami. I - z racji wieku - jest im coraz trudniej.
Uprawiają wokół domów owoce i warzywa. Do najbliższego sklepu mają kilkanaście kilometrów w jedną stronę.
Jest co prawda obwoźny sklep, ale on przyjeżdża tylko raz na 4-5 tygodni i w dodatku nie dociera do każdego. Czasem zakupy podwiozą im strażacy albo leśnicy. A opieka lekarska praktycznie nie istnieje. Władze starają się udawać, że ich nie ma.
Można im pomóc.
Pomoc
Właśnie to robi Krystian Machnik, twórca portalu napromieniowani.pl. Od lat interesował go temat Czarnobyla. W 2013 roku pojechał tam po raz pierwszy. Najpierw jeździł sam, potem ze znajomymi. Od 2015 roku organizuje wycieczki. Od 2016 r. przywozi samosiołom żywność, ciepłą odzież, to, co tylko jest im potrzebne. Teraz zebrał środki na kolejną wyprawę.
- Pamiętamy o nich przy każdej wyprawie. Zawsze, gdy jesteśmy w Czarnobylu jedziemy do samosiołów, kupujemy rzeczy z prywatnych pieniędzy czy robimy zbiórkę. Ale to taka zbiórka "przy okazji". Wtedy nie mamy czasu, by odwiedzić więcej niż jednego czy dwóch. Dlatego robimy dedykowane wyjazdy, w trakcie których tylko jeździmy po samosiołach. Jeśli ktoś wymaga dużej pomocy, to możemy spędzić z nim cały dzień - wyjaśnia.
Tym razem Napromieniowani chcą spędzić w strefie wokół Czarnobyla cztery dni.
- To pozwoli nam poświęcić więcej czasu każdej osobie, ale i dotrzeć do tych samosiołów, na których wcześniej nie starczyło nam czasu - tłumaczy Machnik.Cała akcja ma zająć jednak sześć dni, bo dwa zajmą same dojazdy.Ciepłe rzeczy, narzędzia do napraw - to zamierzają przywieźć z Polski. Na miejscu zamierzają kupić żywność, wodę czy leki.Chcą odwiedzić "starych znajomych", ale też staruszkę, o której wcześniej nigdy nie słyszeli. - Dostaliśmy od byłego mieszkańca Prypeci informację na temat samotnej babuszki żyjącej w głębi strefy, której kompletnie nikt nigdy nie odwiedza i która potrzebuje pomocy. Zamierzamy jej pomóc, podobnie jak pozostałym, dowożąc żywność na zimę i ciepłe rzeczy, czy po prostu poświęcając swój czas - tłumaczy.
Zbiórka odbywa się na jednym z portali crowfundingowych. Rozpoczęła się w środę 12 grudnia.
- Wróciłem z Litwy po godzinie 7 i wrzuciłem post o początku zbiórki na czarnobylskie samosioły - mówi Machnik. Po czym poszedł spać.
Gdy obudził się o godzinie 14, ponad 50 procent kwoty było już uzbierane. A o godzinie 3 w nocy cel zbiórki - 7 tysięcy złotych - udało się już osiągnąć. Zaangażowało się w nią już ponad 200 osób. I ta liczba wciąż rośnie.
"Jesteśmy w szoku, że to wszystko odbyło się w mniej niż jedną dobę. Rok temu i dwa lata temu na osiągnięcie podobnego wyniku potrzebowaliśmy aż trzech tygodni! Oczywiście, zbiórka trwa nadal i nie kończymy jej. Każda kwota ponad to będzie oznaczała, że będziemy mogli dla babuszek kupić jeszcze więcej produktów" - napisała grupa Napromieniowani.
- Co stanie się z nadwyżką? - pytamy Krystiana Machnika.
- Będzie po prostu więcej produktów dla samosiołów. Te 7 tysięcy złotych zakładało raczej dość niewiele. Byłem pewien, że uzbiera się więcej, ale wiem, że mniejsza kwota bardziej zachęca ludzi do włączenia się w zbiórkę, bo daje większą wiarę w powodzenie akcji - tłumaczy.
I podkreśla, że liczy się każda złotówka. - Gdyby przelała je każda z 78 tysięcy osób, które obserwują naszą stronę, to takie akcje moglibyśmy robić jedna za drugą - kończy.
Autor: Filip Czekała / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Napromieniowani.pl