Pan Paweł - pierwszy pacjent na Dolnym Śląsku, któremu specjaliści z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu przeszczepili serce - po trzech tygodniach wrócił do domu. Operacja była konieczna po ciężkim przejściu zakażenia koronawirusem.
26-letni dzisiaj Paweł Matusiak od urodzenia cierpiał na niewydolność serca, wywołaną wrodzoną kardiomiopatią rozstrzeniową. Przez lata wystarczało leczenie farmakologiczne, ale przebyty kilka miesięcy temu COVID-19 doprowadził do gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia mężczyzny.
- Zaczęło się w listopadzie. Miałem straszne duszności, lekarz przez tydzień leczył mnie na astmę pocovidową. Gdy poszedłem do pracy, zaczęły się takie duszności, że nie mogłem przejść stu metrów - opowiadał pan Paweł.
Niezbędny okazał się przeszczep serca. Pacjent nowy narząd i drugie życie otrzymał 25 lutego. Operację przeszedł pomyślnie i już w czwartej dobie po zabiegu mówił, że czuje się dobrze. Nie krył wzruszenia i przyznawał, że otrzymał dar od losu.
- Teraz jest zupełnie inaczej. Człowiek wstaje rano i od razu praktycznie staję na nogi, spaceruję po oddziale. Kawka z rana, po prostu chce się żyć. Powrót do domu to najlepsza rzecz, która mogła mnie spotkać. To jest tak wyczekiwane, odliczam minuty - mówił przed naszą kamerą pan Paweł na chwilę przed opuszczeniem szpitala.
Wyczekany powrót do domu
We wtorek, po niespełna trzech tygodniach, wrócił do domu na Śląsku, gdzie czekali na niego rodzice, narzeczona, dwóch synków i przyjaciele. - Pierwsze, co zrobię, to zjem porządny obiad, mój ulubiony żur. Śląski żur to chyba najlepsza zupa na świecie - żartował przed wypisem ze szpitala przy ul. Borowskiej.
Wyniki kontrolnych biopsji pacjenta, które przeszedł od czasu operacji, wykazały, że układ immunologiczny nie odrzucił przeszczepionego narządu, a młody, silny organizm szybko się regeneruje. Dobrze wypadły też próby wysiłkowe.
- Pan Paweł bardzo szybko odzyskał siły i rozpoczął rehabilitację - ocenia prof. Michał Zakliczyński, transplantolog z Centrum Chorób Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. - Gdyby nie konieczność proceduralnego wykonania trzech biopsji, właściwie moglibyśmy wypisać go już około siódmej doby, tak jak pacjentów po standardowych operacjach kardiochirurgicznych.
Teraz przed 26-letnim pacjentem dalsza rehabilitacja, zmiana trybu życia i diety oraz regularne wizyty w poradni transplantacji serca. Najbliższa już za tydzień.
- Leczenie immunosupresyjne, stosowane po przeszczepach, wiąże się z dodatkowym ryzykiem innych schorzeń i wymaga stałej kontroli lekarskiej - wyjaśnia prof. Zakliczyński. - Jednak poza tym pacjent będzie mógł wrócić do tzw. normalnego życia i korzystać z niego, wyłączając jedynie ekstremalny wysiłek czy zachowania sprzyjające infekcjom, które są niebezpieczne dla osób po transplantacjach.
Kolejne transplantacje
Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu jest szóstą placówką w Polsce, która ma zgodę Ministerstwa Zdrowia na przeszczepianie serc. Stosowne pozwolenie otrzymał 3 lutego br. po prawie półtorarocznych przygotowaniach. Pierwszą transplantację wykonał zaledwie trzy tygodnie później.
- Marzyliśmy o tej chwili od czasu powstania Centrum Chorób Serca. I choć wielu osobom wydawało się, że jest to marzenie nierealne, dziś nasz pierwszy pacjent po przeszczepie serca pojechał do domu - mówi prof. Piotr Ponikowski, kierownik centrum oraz rektor Uniwersytetu Medycznego. - Mamy kolejne marzenia i kolejne plany, które zamierzamy realizować - dodaje.
Jak dotąd udało się przeprowadzić już trzy przeszczepy serca.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: USK we Wrocławiu