Około 150 osób protestowało w piątek we Wrocławiu przeciwko budowie fermy norek, w której rocznie hodowanych ma być ok. 180 tys. zwierząt. Powstająca na Dolnym Śląsku ferma ma być jedną z największych w Europie.
- Zebraliśmy się, żeby protestować przeciwko budowie fermy norek, która ma powstać w miejscowości Brzeście. 90 proc. tych ferm jest prowadzonych niezgodnie z wymogami sanitarnymi, do tego dochodzi ogromna koncentracja odchodów zwierzęcych, a największym problemem jest straszny smród, który jest z tym związany. Mamy żal, że nikt nas nie poinformował, że coś takiego powstanie - mówił Maciej Zatoński, jeden z organizatorów protestu i mieszkaniec Żórawiny.
Czerwoną farbą po futrze z norek
Ferma, której budowa już się rozpoczęła, ma mieć powierzchnię 42 ha. Rocznie hodowanych będzie w niej ok. 180 tys. zwierząt. Inwestor, firma Rolpi, uzyskał wszystkie niezbędne pozwolenia. Na budowę nie zgadzają się jednak mieszkańcy wsi oraz przedstawiciele organizacji ekologicznych. W piątek około 150 osób protestowało przed urzędem wojewódzkim we Wrocławiu.
Pikietujący trzymali transparenty z napisami: "Jutro będzie futro, trzeba działać tu i teraz", "Nie dla bomby ekologicznej pod Wrocławiem", Uwolnić norki!" i "Wrocław - Europejska Stolica Tortury". Mieli też ze sobą zdjęcia norek w klatkach oraz futra zrobione z prawdziwych zwierząt, oblane czerwoną farbą.
- Norki bardzo źle znoszą zamknięcie w klatce. Okaleczają się, zagryzają nawzajem. 180 tys. zwierząt na 42 ha to będzie masakra - uważa Aleksandra Zołtak ze Stowarzyszenia Przyjaciół Fretek. - Do wszystkich ludzi, którzy kupują i noszą futra z norek: zastanówcie się, co robicie - mówił podczas protestu Konrad Kuźmiński z Fundacji na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt.
Coraz więcej ferm
Skandowano hasła "Czas na zmiany", "Zamknąć fermy" oraz "Dziś jesteśmy zwierząt głosem", a protestujący zwracali uwagę na to, że w Polsce działa już ok. 800 ferm zwierząt futerkowych: norek, lisów czy jenotów.
- Wzrost liczby takich firm związany jest m.in. z wprowadzeniem zakazu hodowli zwierząt futerkowych w innych krajach Europy, więc przemysł ten przenosi się do Polski - mówi Paweł Rawicki ze Stowarzyszenia Otwarte klatki.
Zatrzymać budowę
Podczas protestu, mieszkańcy Żórawiny i ekolodzy złożyli na ręce wicewojewody dolnośląskiej, Ewy Mańkowskiej, list protestacyjny. Domagają się w nim m.in. wstrzymania prac budowalnych.
- Dokumenty wydane przez władze gminy i starostwo powiatowe są zgodne z prawem. Nie mamy upoważnienia do zatrzymania inwestycji, musimy działać zgodnie z prawem, ale przyjrzymy się całej sprawie - zapowiedziała Mańkowska.
Autor: ansa/par / Źródło: PAP, TVN24 Wrocław