Złamane tylne łapy, długotrwałe cierpienie i strach przed ludźmi. Choć Asta ma dopiero kilka miesięcy, doznała już krzywdy od człowieka. Jej właściciel został zatrzymany przez policję. Zdaniem prokuratury ze szczególnym okrucieństwem znęcał się nad suczką.
Asta ma siedem miesięcy i waży cztery kilogramy. - To kruszynka. Jeszcze psie dziecko - mówi pani Katarzyna, do której w poniedziałek trafiła skatowana suczka. Zwierzę nie mogło normalnie się poruszać. Do przemieszczania się używała tylko przednich łap. W dodatku, jak relacjonuje jej opiekunka, boi się każdego gwałtownego ruchu. - Nie ma wątpliwości, że jej właściciel się nad nią znęcał - twierdzi kobieta.
Nie mogła chodzić, przeszła operację
Wskazują na to obrażenia jakie miał czworonóg. Najpoważniejsze z nich to złamania kości tylnych łap.
- Okazało się, że obrażenia powstały w różnym czasie - przyznaje pani Katarzyna. Weterynarz uznał, że pies musi być operowany. Asta przeszła zabieg. Jednak dopiero za kilka tygodni okaże się, czy będzie mogła chodzić i biegać, jak każdy zdrowy pies. - Na razie dochodzi do siebie. Cały czas jest na środkach przeciwbólowych - relacjonuje kobieta.
To, co przytrafiło się szczeniakowi, pani Katarzynie nie mieści się w głowie. Jej zdaniem Asta to pies idealny. - Jej właściciel miał twierdzić, że zbił ją, bo zsikała się na wersalkę. Będąc u mnie raz załatwiła się w domu, zaraz po operacji. Poza tym zachowuje czystość, jest przecudna i grzeczna - zapewnia pani Katarzyna.
Prokuratura: właściciel znęcał się ze szczególnym okrucieństwem
Dotychczasowy właściciel suczki, mieszkaniec Świebodzic, został zatrzymany przez policję. W czwartek w Prokuraturze Rejonowej w Świdnicy usłyszał zarzut.
- 34-letni mężczyzna usłyszał zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad psem rasy mieszanej - informuje Marek Rusin, szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy. I dodaje, że z ustaleń śledczych wynika, że podejrzany uderzał psa rękami, kopał po całym ciele, krzyczał na niego i wkładał mu pysk w odchody. Do znęcania się nad suczką miało dochodzić od listopada 2017 roku do 21 kwietnia 2018 roku. W tym czasie mężczyzna nie zapewniał pomocy weterynaryjnej zwierzęciu, co narażało je na dodatkowe cierpienie.
- Podejrzany nie przyznał się do winy. Powiedział, że kilka zdarzyło mu się skarcić psa, że dał mu klapsa za to, że sikał na pościel. Nie przyznał się jednak do bicia, kopania i spowodowania obrażeń, jakie miało zwierzę - przekazuje Rusin.
Prokuratorzy skierowali do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie 34-latka. W czwartek sąd ma go rozpatrzyć i zdecydować, czy najbliższe trzy miesiące mężczyzna spędzi za kratami. Wiadomo, że już wcześniej był karany, między innymi za rozbój.
Do pobicia psa miało dojść w Świebodzicach:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne | Katarzyna Ptasińska