Odebrał koty właścicielce, zapakował do transportera po czym powiadomił inspektorów Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami ze Świdnicy (woj. dolnośląskie) o tym, że znalazł porzucone przy drodze czworonogi. - Sprawiał wrażenie zatroskanego i odpowiedzialnego, a oszukał nas - denerwują się inspektorzy.
31 października świdnicki oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami dostał zgłoszenie o tym, że przy drodze na trasie Świdnica - Modliszów znaleziono transporter, w którym siedziały dwa przerażone koty.
Czworonogi były zadbane. Początkowo podejrzewano, że znudziły się właścicielowi. Koty miał znaleźć mężczyzna przejeżdżający obok. Dostał za to nawet pochwałę na facebookowej stronie TOZ: "Na szczęście znalazł się pan, który nie przejechał obojętnie koło porzuconych zwierząt i za to mu dziękujemy".
Stwierdził, że znalazł koty. Sam wywiózł je z domu
Jednak okazało się, że porzucenie zwierząt było mistyfikacją.
- Osoba, która zgłosiła nam odnalezienie zwierzaków mieszkała z czworonogami i ich właścicielką pod jednym dachem. Stwierdziła jednak, że ma alergię na koty i bez wiedzy właścicielki wywiozła je z domu i powiadomiła nas o ich odnalezieniu - mówi Betty Borowska, inspektorka świdnickiego TOZ, która od początku zajmuje się sprawą "porzuconych" kotów.
Sprawa wyszła na jaw po tym jak do internetu wrzucono ogłoszenie o porzuceniu zwierząt. Wtedy do TOZ odezwała się zrozpaczona właścicielka kotów. - Kobieta nie miała pojęcia na temat tego jaki los spotkał jej podopiecznych. Mężczyzna przekonywał, że trafiły w dobre ręce. Sytuacja jest skomplikowana - przyznaje Borowska. I dodaje, że na razie koty nie mogą wrócić do swojej właścicielki. - Nie ma gwarancji, że ta osoba nie wymyśli czegoś jeszcze gorszego - podkreśla inspektorka TOZ.
"Czujemy się oszukani"
Niewykluczone, że na razie kot i kotka pozostaną w domu tymczasowym. Na ich utrzymanie łożyć ma właścicielka zwierząt.
Oburzenia sprawą nie ukrywa prezes świdnickiego TOZ. - Zrobił nas w konia. Ludzie byli oburzeni porzuceniem zwierząt przy drodze. On sprawiał wrażenie zatroskanego i odpowiedzialnego, a tymczasem całą historię wymyślił tylko po to, by pozbyć się zwierzaków. Czujemy się oszukani - denerwuje się Grażyna Grzesik.
Zwierzęta miały zostać znalezione przy drodze na terenie Dolnego Śląska:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TOZ Świdnica