Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk usłyszał w prokuraturze cztery zarzuty: jeden dotyczący wręczenia korzyści majątkowej, pozostałe trzy to zarzuty oszustwa. Prokuratura poinformowała także, że zatrzymanie prezydenta było konieczne z uwagi na potrzebę jednoczesnego wykonania czynności z innymi osobami. - Zastosowane środki w ramach tego postępowania, m.in. zatrzymanie pana Jacka Sutryka i przewiezienie go do Katowic, narusza konstytucyjną zasadę proporcjonalności - komentuje pełnomocnik prezydenta Wrocławia.
Rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak powiedział na piątkowej konferencji o czterech zarzutach, które usłyszał prezydent Wrocławia Jacek Sutryk. Jeden jest korupcyjny i trzy zarzuty dotyczą oszustwa.
- Zarzut korupcyjny polega na wręczeniu byłemu rektorowi Collegium Humanum korzyści majątkowej w zamian za otrzymanie dyplomu ukończenia studiów podyplomowych MBA (Master of Business Administration - przyp. red.), które w rzeczywistości ukończone nie zostały, a więc w zamian za otrzymanie dokumentu poświadczającego nieprawdę - powiedział Nowak.
Trzy pozostałe zarzuty dotyczą popełnienia przestępstwa oszustwa przez prezydenta Wrocławia. Według prokuratury, Sutryk używał poświadczającego nieprawdę dokumentu w celu wprowadzenia w błąd przedstawicieli kilku podmiotów samorządowych i uzyskania nienależnych świadczeń związanych z zasiadaniem w radach nadzorczych.
"W ten sposób Jacek S., z tytułu pełnienia funkcji członka Rady Nadzorczej, w trzech spółkach samorządowych uzyskał nienależne wynagrodzenie w kwocie 230 tys. zł" – podano w komunikacie Prokuratury Krajowej.
Dodano przy tym, że Pawłowi C. została wręczona korzyść majątkowa wynosząca 75 tys. zł z tytułu zawarcia umowy zlecenia doradztwa ze spółką akcyjną, której większościowym akcjonariuszem jest Gmina Wrocław. Prokuratura podaje, że byłemu rektorowi uczelni wręczono korzyść osobistą w postaci członkostwa w Radzie ds. Aktywności.
Wyjaśnienia zatrzymanych "były sprzeczne"
Wobec Jacka Sutryka prokurator zastosował poręczenie majątkowe w wysokości 200 tys. zł i dozór policyjny połączony z zakazem kontaktowania się z określonymi uczestnikami postępowania.
Prokurator Nowak odniósł się również do zatrzymania prezydenta Wrocławia w jego domu.
- Wśród zatrzymanych osób był prezydent Wrocławia Jacek S. oraz trzech byłych pracowników Collegium Humanum. Te zatrzymania były konieczne z uwagi na potrzebę jednoczesnego wykonania czynności z tymi osobami. Ta konieczność z kolei wynikała z tego, że zarzuty im przedstawiane pozostawały we wzajemnym związku przedmiotowym. Te osoby współdziałały w popełnianiu, według prokuratora, zarzucanych im przestępstw - tłumaczył.
Dodał, że było to konieczne, aby osoby zatrzymane między innymi nie miały możliwości umawiania "wspólnej, nieprawdziwej wersji wydarzeń".
- Prokurator przewidywał, że będzie konieczność dokonania konfrontacji między podejrzanymi, co też się ziściło, bowiem ich wyjaśnienia były sprzeczne i prokurator wczoraj wieczorem, jak również dzisiaj w nocy rzeczywiście te konfrontacje przeprowadził z podejrzanymi, co było możliwe właśnie dzięki temu, że zostali oni zatrzymani - mówił prokurator.
Pełnomocnik Sutryka: zatrzymanie narusza zasadę proporcjonalności
W piątek rano Sutryk powiedział dziennikarzom we Wrocławiu, że nie przyznaje się do postawionych mu zarzutów i zapewnił, że nie ma nic do ukrycia.
Zarzuty skomentował na piątkowej konferencji pełnomocnik prezydenta Wrocławia mec. Łukasz Błaszczak.
- W naszej ocenie są zupełnie bezpodstawne, natomiast zastosowane środki w ramach tego postępowania, m.in. zatrzymanie pana Jacka Sutryka i przewiezienie go do Katowic, narusza konstytucyjną zasadę proporcjonalności, która ma również zastosowanie w postępowaniu karnym. Można było pana Jacka Sutryka zaprosić do Katowic na odpowiednią godzinę, pan Jacek stawiłby się na tę godzinę, tym bardziej, że dwa lata wcześniej składał zeznania jako świadek i teraz zostało to powtórzone. Nie było potrzeby stosowania tak drastycznych środków - powiedział do dziennikarzy mecenas.
Dodał, że Sutryk nie ma zakazu "wykonywania stanowiska". - Korzysta nadal z mandatu, nawet ma obowiązek codziennie stawiać się do pracy - powiedział.
Na kolejne pytania dziennikarzy mec. Łukasz Błaszczak powtarzał jedynie, że "nie może udzielić odpowiedzi".
Zarzuty usłyszał również były europoseł PiS
W śledztwie prowadzonym w katowickiej prokuraturze, zarzuty usłyszeli również były europoseł PiS Karol Karski (zgodził się na podanie danych - przyp. red.) oraz Michał J., prorektor dawnej uczelni Collegium Humanum oraz jego żona Katarzyna J., która zajmowała się rekrutacją studentów.
Prok. Katarzyna Calów-Jaszewska z działu prasowego Prokuratury Krajowej poinformowała, że Michał J. i Katarzyna J. mieli dopuścić się "szeregu czynów związanych z przyjmowaniem korzyści majątkowych w zamian za wystawianie poświadczających nieprawdę dokumentów potwierdzających ukończenie studiów podyplomowych Executive Master of Business Administration (EMBA), Doctor of Business Administration (DBA) oraz Doctor of Laws (LL.D.)". Michał J. usłyszał 22 zarzuty, a jego żona 30. Wobec obojga prokuratura złożyła wnioski o tymczasowe aresztowanie.
Karolowi Karskiemu przedstawiono zarzuty korupcyjne związane z powoływaniem się na wpływy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w celu uzyskania pozytywnych opinii na prowadzenie filii dawnej uczelni Collegium Humanum w Pradze, Bratysławie i Andiżanie, a w przypadku filii na Słowacji, pozytywnego rozpatrzenia sprawy w przedmiocie wydania opinii na kierunku pedagogika.
Karski miał dopuścić się tego czynu w zamian za korzyść majątkową w postaci opłacenia przez Pawła C. raportu sondażowego na kwotę 14760,00 zł oraz billboardów wyborczych do Parlamentu Europejskiego na kwotę 22195,35 zł.
Wobec byłego europosła PiS prokuratura zastosowała poręczenie majątkowe w kwocie 50 tys. zł.
Karol Karski nie został zatrzymany, a stawił się na wezwanie prokuratury. Jak tłumaczył w piątek prokurator Przemysław Nowak, różnica polega na tym, że czyn, który mu zarzucono "nie pozostaje w związku z innymi osobami".
- To jest innego rodzaju zarzut, niezwiązany przedmiotowo z poprzednimi zarzutami - powiedział.
Karski nie przyznał się do zarzutów.
55 podejrzanych w sprawie Collegium Humanum
Zarzuty w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Collegium Humanum usłyszał również przewodniczący rady nadzorczej portu lotniczego we Wrocławiu Marian D. Według prokuratury brał on udział w przestępstwie związanym z wręczeniem korzyści majątkowej byłemu rektorowi Collegium Humanum. D. zarzucono również poświadczanie nieprawdy w dokumentach dotyczących ukończenia studiów podyplomowych przez inne osoby w zamian za przyjmowanie korzyści majątkowej. Wobec D. śledczy zastosowali poręczenie majątkowe w kwocie 100 tys. zł.
Do tej pory w śledztwie dotyczącym Collegium Humanum zarzuty postawiono łącznie 55 podejrzanym, który usłyszeli łącznie 196 zarzutów.
Sprawa Collegium Humanum dotyczy nieprawidłowości na tej uczelni niepublicznej i dotychczas CBA zatrzymało do niej około 30 osób - m.in. b. rektora Collegium Humanum Pawła C. i b. europosła Ryszarda C. Zatrzymanym przedstawiono łącznie 150 zarzutów (z których najwięcej Pawłowi C.). CH obecnie nosi nazwę Uczelnia Biznesu i Nauk Stosowanych Varsovia. Prywatna uczelnia powstała w 2018 r. w Warszawie. Miała w ofercie znacznie szybsze i tańsze wobec konkurencji kursy, dzięki którym można było zdobyć dyplom MBA. Takie dokumenty pozwalają m.in. na ubieganie się o posady w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Maciej Kulczyński/PAP