Sąd uniewinnił dwóch energetyków, którzy byli oskarżeni o niedopełnienie obowiązków służbowych. Według prokuratury w ten sposób mogli się przyczynić do tragicznej śmierci dwóch dziewczynek, które zginęły w rzece porażone prądem. Wyrok nie jest prawomocny.
Do tragicznego wypadku doszło w sierpniu 2012 roku w Krzeszowie, w pobliżu Kamiennej Góry (woj. dolnośląskie). Dwie dziewczynki, w wieku 11 i 12 lat, bawiły się przy rzece, w której znajdował się zerwany kabel niskiego napięcia. Jedna z nich chwyciła kabel i wtedy doszło do porażenia prądem. Obie dziewczynki zginęły na miejscu. Mieszkańcy twierdzili, że przewód był zerwany od dłuższego czasu. Prokuratura postawiła zarzuty dwóm energetykom, pracownikom firmy Tauron Dystrybucja S.A. Zostali oskarżeni o zaniedbanie obowiązków.
"Zdumienie sądu"
Jak mówił reporter TVN24 Tomasz Kanik sędzia zwrócił uwagę, że "odpowiednich przepisów po prostu brakuje". - Rzeczą budzącą zapewne powszechne zdumienie, a w każdym razie zdumienie sądu jest to, że nie istnieje jakakolwiek norma ani techniczna, ani prawna statuująca okres bezpiecznej eksploatacji przewodów naziemnych linii energetycznych - mówił sędzia Robert Bednarczyk.
Jego zdaniem "nagannie moralnie było to, że oskarżeni nie poruszali tej kwestii". - Jednak ich odpowiedzialności nie można oceniać na podstawie moralnej, etycznej, logicznej, czy zdrowego rozsądku - stwierdził sędzia.
Odwołanie od wyroku złoży najprawdopodobniej prokuratura. Jak decyzję sądu komentują rodzice dziewczynek? Ich zdaniem odwołanie jest "bezcelowe". - Z tego, co słyszę winne wszystkiemu są przepisy, ustawy. Nie wiadomo kto je pisał. Widzicie państwo, ciężko znaleźć winnego, choć dzieci nie żyją - mówił ojciec jeden ze zmarłych.
Kabel nie był zaizolowany
Prokuratura postawiła zarzuty dwóm energetykom, pracownikom firmy Tauron Dystrybucja S.A. Zostali oskarżeni o zaniedbanie obowiązków. Mieszkańcy zgodnie twierdzili, że linia wysokiego napięcia od dawna wymagała remontu. Z ustaleń śledczych wynikało, że oskarżeni pracownicy już 2,5 roku przed zdarzeniem wiedzieli o złym stanie technicznym urządzeń elektrycznych w terenie. Według prokuratorów kabel nie był izolowany i bardzo słabo zabezpieczony, a porywisty wiatr dzień wcześniej zerwał sieć.
Rzeka Zadrna, przy której doszło do wypadku, ciągnie się wzdłuż lokalnej drogi w odległości około 1,5 metra, w obudowanym kamieniami korycie. Odgrodzona jest metalowymi barierkami z obu stron.
Nie można wskazać winnych
W środę w Sądzie Okręgowym w Jeleniej Górze obaj energetycy zostali uniewinnieni.
- Oskarżeni nie dopuścili się zaniedbań, wypełnili obowiązujące instrukcje, a to, że były one złe, nie jest przedmiotem postępowania. Nie ma przepisów, które jasno określałyby termin przydatności linii napięcia do użycia. Nie było to też przedmiotem postępowania – uzasadnił wyrok sędzia Robert Bednarczyk. Według sądu nie można wskazać winnego tej tragedii.
Prokurator Maciej Prabucki powiedział z kolei, że spodziewał się, iż taki będzie wyrok, ale nadal chciałby prowadzić tę sprawę. - To nie jest normalnie, że dwie osoby zginęły, a winnego nie ma - stwierdził. Nie wie jednak jeszcze czy złoży apelację.
Na pewno jednak prokuratura wystąpi o zmianę przepisów dotyczących trwałości i sposobu użytkowania linii energetycznych.
Dwie dziewczynki, mieszkanki Krzeszowic zostały śmiertelnie porażone prądem:
Autor: sfo, tam/gp,i / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław | Andrzej Pawlukiewicz