W niedzielę nadzór budowlany zezwolił lokatorom wejść do mieszkań zniszczonych w wyniku wybuchu gazu w Oławie. Mogli zabrać najważniejsze rzeczy. Teraz mieszkają u rodziny, znajomych albo w hotelu. Część budynku wymaga remontu.
Decyzja o wpuszczeniu ludzi zapadła w niedzielę, ok. godz. 16.00. Na zabranie rzeczy mieszkańcy pechowej klatki mieli po kilkanaście minut.
- Zabrałam to, co już wyszykowałam na święta i rzeczy na przebranie - opowiada pani Zofia, która z bloku wyszła z trzema torbami. Część rzeczy pomogli jej wynieść inni. - Teraz syn przyjedzie i będę to pakować do worków i wywozić - opowiadała.
Gdzie spędzi święta? - U rodziny. Jeden dzień tu, jeden dzień tam. Nie mogę cały czas jednym na głowie siedzieć - mówi kobieta.
Zniszczone mieszkanie
Opowiada o tym, co zastała w budynku.
- Wszystkie okna są powybijane. Mam zniszczone ściany. A przecież cztery lata temu miałam remont - denerwuje się.
"Wyleciałam bez niczego"
Mówi także o samym wybuchu:
- Byłam sama w domu, jak był ten huk. Nie wiedziałam, co się stało. Widziałam przez okna jak leciało. Ogień, spadało wszystko. Uciekłam do drugiego pokoju, zaczęły szyby strzelać. Wyleciałam na klatkę, a tam horror. Wróciłam do domu. Później wyleciałam bez niczego, bez kluczy, telefonu, w papciach - opisuje.
Nie wrócą na święta
Po wyjściu ostatniej rodziny, klatka została przejęta przez zarządcę budynku. Piętnaście rodzin nie może tam na razie wejść. Blok czeka na ekspertyzy i remont.
Do wybuchu gazu doszło w sobotę przed godziną 18.00 w bloku przy ul Chrobrego 32 w Oławie. W potężnej eksplozji poważnie ranny został 27-letni mężczyzna, a 50 osób musiało zostać ewakuowanych.
37 osób z pechowej klatki noc spędziło u rodziny, znajomych lub w hotelu. Gmina wraz z zarządcą budynku będą szukali dla nich lokali zastępczych na czas remontu.
Autor: mn/dr//mz/k / Źródło: TVN Wrocław