Nauczyciel skazany za pedofilię założył świetlicę dla dzieci. "Rodzice nie muszą wiedzieć o wyroku"

Były nauczyciel przebywa teraz w zakładzie karnym w Brzegu
Były nauczyciel przebywa teraz w zakładzie karnym w Brzegu
Źródło: M. Siemaszko | TVN24 Wrocław
Nauczyciel skazany za pedofilię założył w swoim mieście centrum edukacji dla dzieci. Urzędnicy uznali, że zrobił to całkowicie legalnie i nie mają podstaw, by placówkę zamknąć. Skazany trafił właśnie do więzienia. Ale tylko dlatego, że okazało się, iż uchyla się od zasądzonej terapii. - Wszystko, co robię jest dla dobra dzieci - mówił przed aresztowaniem w rozmowie z "Nową Trybuną Opolską".

27-latek został skazany w marcu 2013 roku: - Nauczyciel pod pozorem badań okresowych dotykał trzech 10-latków w miejsca intymne - mówi Joanna Gołębiowska z Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

Nauczyciel dostał 2 lata więzienia w zawieszeniu na pięć, dożywotni zakaz wykonywania zawodu nauczyciela i nakaz odbycia terapii seksualnej. Wyrok jest prawomocny.

Inne województwo, inne zasady?

- Po całym zamieszaniu mężczyzna został wyrzucony ze szkoły pod Oławą, w której pracował - mówi Gołębiowska. 27- latek wyjechał do swojego rodzinnego miasta. Policji zaświadczył, że chodzi na terapię we Wrocławiu.

W grudniu 2013 roku sprawą znów zainteresował się sąd. Wtedy okazało się bowiem, że Marcin W. uchyla się od chodzenia na terapię. - Brzeski sąd ustalił również, że skazany prowadzi świetlicę. Nie było to naruszenie zakazu wykonywania zawodu, ale działalność ta wiązała się z opieką nad dziećmi - mówi Kosowska- Korniak z sądu okręgowego w Opolu.

Nie było to naruszenie zakazu, bo - jak tłumaczy Marek Poteralski z Sądu Okręgowego we Wrocławiu - sędzia nie mógł zakazać Marcinowi W. wykonywania wszystkich zawodów, związanych z pracą z dziećmi. - A to dlatego, że musiałby wyszczególnić w wyroku, jakie to zawody, a czasem ciężko jest określić, gdzie jest granica - mówi rzecznik.

"Rodzice nie muszą wiedzieć o wyroku"

Na stronie placówki Marcin W. chwali się swoim wieloletnim doświadczeniem. "Praca (...) z młodzieżą jest naszą pasją i powołaniem" - zapewnia.

- To nawet nie jest szkoła, a zwykła działalność gospodarcza, więc nie mamy takiej mocy, by zamknąć czy skontrolować tę placówkę - przekonywała w rozmowie z tvn24.pl Teodozja Świderska z kuratorium w Opolu. - Jedyne, co moglibyśmy zrobić, to sprawdzić, czy centrum nie prowadzi nielegalnych zimowisk czy kolonii i na tej podstawie świetlicę zamknąć - wyjaśnia.

- Sąd nie mógł zakazać mu wykonywania wszystkich zawodów powiązanych z pracą z dziećmi. Musielibyśmy wyszczególnić, o jakie dokładnie chodzi, co jest niemal niemożliwe do zrobienia. Czasami po prostu trudno określić, gdzie jest granica - tłumaczył wcześniejszy wyrok sądu Marek Poteralski z Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

Marcin W. w rozmowie z "Nową Trybuną Opolską" nie ma sobie nic do zarzucenia. - Nie łamię prawa, a wszystko, co robię, jest dla dobra dzieci - powiedział.

Na pytanie, czy rodzice jego podopiecznych wiedzą o zeszłorocznym wyroku sądu, odpowiedział: - Nie muszą wiedzieć.

W więzieniu za kłamstwo

Sąd uznał, że uchylanie się od terapii jest wystarczającym powodem, by odwiesić mężczyźnie karę. Marcin W. przez swojego adwokata wniósł jednak zażalenie. Zwrócił się o niezasądzanie kary i przekonywał, że nie uchylał się od terapii. Sprawa z sądu w Brzegu trafiła do Sądu Okręgowy w Opolu. Ten orzekł, że nie uwzględni zażalenia mężczyzny. Tym bardziej, że - jak uzasadniano - skazany przedłożył nieprawdziwe zaświadczenie o odbywanej terapii. Dlatego w środę zarządzono doprowadzenie 27-latka do zakładu karnego. Gdy jednak policja pojawiła się w jego domu po raz pierwszy, usłyszeli, że mężczyzna wyjechał z Brzegu.

- Funkcjonariusze zatrzymali Marcina W. wczoraj przed godz. 17:00. Skazany nie stawiał oporu. Noc spędził w policyjnej izbie zatrzymań, dziś rano został doprowadzony do brzeskiego zakładu karnego - poinformował w rozmowie z tvn24.pl asp. sztab. Mirosław Dziadek z Komendy Powiatowej Policji w Brzegu.

"Gdy się dowiedziałam, nie mogłam spać"

Strona jego placówki edukacyjnej nadal istnieje. Mieszkańcy budynku sąsiadującego ze świetlicą w rozmowie z "Nową Trybuną Opolską" mówią jednak, że właściciela dziś w pracy nie było, nie widzieli też jego samochodu. Pod budynek przyjeżdżali za to rodzice. - Przyprowadzałam tu dziecko, miało zajęcia z tym panem - mówiła jedna z roztrzęsionych matek. - We wtorek wieczorem przeczytałam o tym wyroku i nie mogłam spać. Przyjechałam tu, bo chciałam z nim porozmawiać - dodała w rozmowie z gazetą.

Skazany za pedofilię Marcin W. swoją placówkę prowadzi w Brzegu:

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: mir/bier/kv/i / Źródło: TVN 24 Wrocław, PAP, nto.pl

Czytaj także: