Najpierw kradła mięso, potem zabrała się za chemię gospodarczą. Przez kilka miesięcy pracownica jednego ze sklepów w Złotoryi wyniosła z półek towar o łącznej wartości 27 tys. zł. Wpadła, kiedy próbowała ukraść... książeczkę dla dziecka.
- Od ośmiu miesięcy kierownictwo jednego ze sklepów w Złotoryi notowało spore straty na stoisku z mięsem. W lipcu z kolei zaczęła im ginąć chemia gospodarcza - relacjonuje Piotr Klimaszewski, oficer prasowy policji ze Złotoryi.
Wpadła przez książeczkę dla dzieci
Właściciele postanowili więc co tydzień przeprowadzać inwentaryzacje i regularnie sprawdzać nagrania monitoringu. Na próżno. Po złodzieju śladu nigdzie nie było.
- Aż do grudnia. Wtedy kamera zarejestrowała 30-letnią pracownicę sklepu, która wyniosła z dyskontu... książeczkę dla dzieci - opowiada Klimaszewski.
Przyznała się do winy
Sprawą zajęła się policja. Po przesłuchaniu kobiety okazało się, że to właśnie ona przez osiem miesięcy wynosiła mięso, a później chemię gospodarczą. Jako, że znała miejsca, gdzie kierownictwo zainstalowało monitoring, nie miała problemu z tym, żeby ominąć oko kamery. - Kobieta przyznała się do winy. Grozi jej do pięciu lat więzienia - dodaje Klimaszewski
Autor: bieru//kv / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24