Był poszukiwany przez policję i prokuraturę. Wpadł, bo jechał motorem z zagiętą tablicą rejestracyjną. To zaniepokoiło funkcjonariuszy z Lubina (woj. dolnośląskie), którzy ruszyli za mężczyzną w pościg.
Policjanci z lubińskiej drogówki zauważyli motocykl z wygiętą tablicą rejestracyjną. I ruszyli do akcji. - Dali kierującemu wyraźny sygnał do zatrzymania. Ten jednak nie miał zamiaru się zatrzymywać. Przyspieszył i zaczął uciekać ulicami miasta - informuje asp. sztab. Jan Pociecha z lubińskiej policji.
"Stwarzał zagrożenie dla innych"
Funkcjonariusze ruszyli w pościg za motocyklistą. Mężczyzna w trakcie ucieczki kilka razy na czerwonym świetle przejeżdżał przez skrzyżowania.
- Stwarzał zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Swoją ucieczkę zakończył po zderzeniu z samochodem. Nie chciał się poddać i zaczął uciekać pieszo - relacjonuje Pociecha. Po kilkuset metrach mężczyzna został zatrzymany.
Podawał się za brata
Okazało się, że to 29-latek nie ma stałego miejsca zamieszkania. Nie tylko w Lubinie, ale w ogóle na terenie kraju. Funkcjonariuszom podał najpierw dane swojego brata. - To ich nie zmyliło. Policjanci ustalili prawdziwą tożsamość ściganego. Po sprawdzeniu w systemach teleinformatycznych okazało się, że mężczyzna był poszukiwany listami gończymi przez kilka jednostek policji i prokuratury. Do odbycia ma w sumie pięć lat więzienia - mówi rzecznik lubińskiej policji.
Jak informuje policja, w trakcie kontroli na jaw wyszło, że 29-latek nabył motocykl oszukując właściciela. Pokazał mu przelew bankowy, którego w rzeczywistości nie wykonał. Mężczyzna trafi do zakładu karnego. Teraz ma odpowiedzieć za ucieczkę przed mundurowymi i oszustwo.
Pościg ulicami Lubina:
Autor: tam/pm / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Policja Lubin