Wiązanie rąk, stanie w kącie czy bicie po rękach - zdaniem wrocławskiego kuratorium takie kary były stosowane w ośrodku szkolno-wychowawczym w Jaszkotlu na Dolnym Śląsku. Placówka prowadzona przez siostry zakonne zajmuje się m.in. dziećmi upośledzonymi. Sprawę wyjaśnia prokuratura.
Niepubliczny Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Jaszkotlu zajmuje się dziećmi na poziomie szkoły podstawowej i gimnazjum. Prowadzony jest przez Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej we Wrocławiu, a wśród jego podopiecznych są też dzieci upośledzone.
Kontrole zostały przeprowadzone po zgłoszeniach od byłych pracowników placówki o nieprawidłowym traktowaniu dzieci. Sprawę opisały też lokalne media.
Klapsy i wiązanie rąk
Kuratorzy sprawdzili więc dokumenty, rozmawiali z nauczycielami, a wśród rodziców przeprowadzili ankietę.
- Stwierdziliśmy kilka nieprawidłowości. W dokumentacji były zapisane takie kary jak klapsy, wiązanie rąk, stanie w kącie czy bicie po rękach - mówi Janina Jakubowska z kuratorium oświaty we Wrocławiu.
Okazało się też, że część wychowawców nie miała wymaganego doświadczenia w pracy z dziećmi.
- Trzy osoby z grona pedagogicznego są odpowiedzialne za nieodpowiednie zachowanie wobec dzieci przebywających w ośrodku. Kilkoro nauczycieli potwierdziło, że dzieci są źle traktowane. Reszta nie widziała żadnego problemu - tłumaczy Jakubowska.
Jak dodaje, z ankiety przeprowadzonej wśród rodziców wynika, że 95 proc. z nich pozytywnie wypowiada się o pracy ośrodka.
Sprawdzą jak traktowano dzieci
Kuratorzy nie mogli jednak porozmawiać z dziećmi, bo do tego potrzebna jest zgodna rodziców i obecność psychologa. Sprawę skierowano więc do pełnomocnika wojewody do spraw dyscyplinarnych.
- Chcemy, by zwrócił się do rzecznika dyscyplinarnego z prośbą o wyjaśnienie, czy grono pedagogiczne źle traktowało dzieci. Jeśli to się potwierdzi, może wymierzyć karę: nagany, zwolnienia z pracy czy pozbawienia prawa do wykonywania zawodu - wyjaśnia pracownica kuratorium.
Dyrektor ośrodka w Jaszkotlu dostał też zalecenia od kuratorium, na które musi odpowiedzieć w ciągu 30 dni. Sprawę bada też wrocławska prokuratura.
Dyrekcja nie komentuje
Próbowaliśmy skontaktować się z dyrekcją ośrodka. Telefon podany jest wyłączony.
Dziennikarze Gazety Wrocławskiej dodzwonili się jednak do wicedyrektor placówki, która zapytana o wyniki kontroli odłożyła słuchawkę. Jak dodają, przełożona prowincjalna wrocławskiego zgromadzenia sióstr pytana o komentarz odpowiedziała: Co z tego? A na pytanie, czy zamierza coś z tym zrobić, stwierdziła, że to jej sprawa i również odłożyła słuchawkę.
Ośrodek znajduje się w Jaszkotlu pod Wrocławiem
Autor: ansa/par / Źródło: TVN24 Wrocław, Gazeta Wrocławska
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu