Nowe ognisko koronawirusa na Dolnym Śląsku. W zakładzie opiekuńczo-leczniczym w Kowarach potwierdzono wirusa SARS-CoV-2 u 23 pacjentów i trzech osób z personelu. Dwie z zakażonych osób zmarły. Problemem dla placówki jest teraz nie tylko zapobieżenie epidemii, ale także to, że miała się tam mieścić komisja wyborcza.
- Jeden z pracowników szpitala był zakażony, dlatego prezes podjęła natychmiast decyzję o wymazaniu całego oddziału - mówi Elżbieta Zakrzewska, burmistrz Kowar. To właśnie w tym mieście znajduje się zakład opiekuńczo-leczniczy, w którym wykryto 26 przypadków zakażenia koronawirusem. Z kolei Ewelina Grączewska z sanepidu w Jeleniej Górze o początkach epidemii w kowarskim ZOL mówi: - Podejrzewamy, że to wszystko mogło się zacząć od pacjenta, który został przetransportowany do zakładu ze szpitala. KORONAWIRUS W POLSCE. SPECJALNY RAPORT TVN24.PL
Strefa "zielona" i "czerwona"
Z 55 przebadanych pacjentów i sześciu członków personelu zakładu opiekuńczo-leczniczego testy potwierdziły zakażenie u 23 podopiecznych i trzech pracowników. Ci drudzy są izolowani w swoich domach. Jak relacjonuje Olga Bierut, reporterka TVN24, 20 chorych na COVID-19 pacjentów wciąż przebywa w placówce. Trzy osoby, które były w najcięższym stanie, przewieziono do szpitala w Wałbrzychu. Dwie z nich zmarły. Jednak jak informuje sanepid, tylko w przypadku jednej ze zmarłych osób za przyczynę zgonu uznano chorobę COVID-19. Oddział podzielono na strefę "zieloną" i "czerwoną". W tej pierwszej przebywa kilkadziesiąt zdrowych osób, a w drugiej zakażeni koronawirusem. Zakład działa przy szpitalu Bukowiec, gdzie funkcjonuje także hospicjum i przychodnia specjalistyczna. - Dalej badane są poszczególne oddziały. Wiemy, że badany był oddział internistyczny, izba przyjęć, badana jest ginekologia. Szpital bada poszczególne oddziały, na razie mamy wyniki ujemne - podkreśla Grączewska. Koronawirus wymusił zmiany w organizacji pracy placówki. Wstrzymano między innymi przyjęcia na oddział ginekologiczny i chirurgię. Wstrzymano także działalność izb przyjęć. OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W INTERNECIE NA TVN24 GO
W szpitalu miała działać komisja wyborcza
28 czerwca, w dniu pierwszej tury wyborów prezydenckich, w placówce miała mieścić się komisja wyborcza. Swoje głosy mieli oddać tu pacjenci. Jednak już teraz dyrekcja placówki i burmistrz Kowar zastanawiają się, jak rozwiązać sprawę. - My jako urząd zabezpieczamy w imieniu komisarza wyborczego komisje obwodowe, mój pracownik musi jechać do szpitala, odczytać komputerowo i moi pracownicy się tego boją. Panika była taka, że dwóch informatyków powiedziało, że pójdzie na zwolnienia lekarskie, bo nie chcą narażać swoich rodzin - przyznaje Zakrzewska. I zapowiada, że szefostwo szpitala ma wystąpić do komisarza wyborczego z prośbą o to, by 28 czerwca tam nie głosowano.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24