- Kapitan kieruje nami co do milimetrów - śmiał się Kamil Zaremba, który na "pokładzie" własnego domu przepłynął w sobotę przez Wrocław. Od roku mieszka na wodzie. - Dwie próby przeprowadzki były nieudane, teraz czas na osiedlenie się przy placu Grunwaldzkim - zapowiedziała głowa rodziny.
Z zimowiska barek pod mostem Milenijnym, Odrą, obok placu Grunwaldzkiego, aż na ujście Oławy - to trasa, którą w sobotę pokonał piętnastoosobowy zespół, który za pokład miał... dom.
To dom niezwykły. Zbudowano go na wodzie. 200 metrów kwadratowych powierzchni, na których zmieściły się kuchnia, pokoje, salon i taras, holowały dwa statki. To specjalistyczne pchacze typu Łoś. Dom nie ma napędu, dlatego ich pomoc przy przeprowadzce była niezbędna.
Wrocławianie witali go z mostów
- Osiem lat czekałem na ten moment. To kropka nad i, ulga, zakończenie ważnego etapu - powiedział Kamil Zaremba, właściciel pierwszego we Wrocławiu domu na wodzie. - Chociaż wiem, że to spora logistycznie układanka. Profesjonalny kapitan kieruje nami co do milimetrów, pogoda nam pomaga. Na miejscu mamy zacumować przed 18.00 - dodał.
Udało się, ale nieco później. Jak przekazał w rozmowie z TVN24 pan Kamil, rejs wydłużył się do 6 godzin ze względu na silny wiatr.
Podróż nie była nudna. Po drodze dom i jego "załogę" witali wrocławianie. Na każdym z mostów stali ludzie, dzieci machały. Zaś przy wybrzeżu Wyspiańskiego na pana Kamila czekała córka z szampanem.
Sobotnia wyprawa to nie pierwsza próba przeprowadzki nietypowego domu. Najpierw problemem okazał się brak odpowiednich dokumentów. Za drugim razem dom zatrzymała pogoda.
Tak wyglądała wcześniejsza, nieudana, próba przeprowadzki pływającego domu:
Do trzech razy sztuka
Dom przez ostatnie lata powstawał i stacjonował właśnie w porcie na Osobowicach, w pobliżu mostu Milenijnego.
- Mieszkało nam się komfortowo, ale chcieliśmy zamieszkać w okolicach mostu Grunwaldzkiego. Mielibyśmy blisko do centrum, a gdy znudzi nam się okolica i widok, to zawsze możemy przenieść się w inne miejsce - tłumaczył Zaremba.
Wszystko przez powódź
Idea pływającego domu zrodziła się po powodzi w 1997 roku, kiedy ucierpiało mieszkanie pana Kamila. Wówczas wpadł on na pomysł mieszkania, które będzie bezpieczne nawet w sytuacjach zagrożenia żywiołem. Po wielu latach przekonywania urzędników i szukania innowacyjnych rozwiązań w końcu się udało.
- O takim domu myślałem przez blisko 7 lat. Tu żyje się naprawdę komfortowo. Dodatkowo w pakiecie mamy przepiękne widoki za oknem - zachwalał właściciel.
Autor: bieru/roody//mz / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24