Przed Sądem Okręgowym w Jeleniej Górze (woj. dolnośląskie) ruszył proces 20-latka, który zabił konkubenta swojej matki, a ją samą poważnie ranił. Trafił do aresztu. W jego obronie stanęli znajomi i bliscy. Polskie Towarzystwo Psychopedagogiczne stworzyło petycję wzywającą do uwolnienia 20-latka. Wyszedł z aresztu, przed sądem odpowiada z wolnej stopy. W czwartek po raz pierwszy opowiedział, jak to się stało, że zabił.
Do zbrodni doszło w październiku 2017 roku w Bolesławcu. W jednym z niewielkich bloków mieszkała 39-letnia kobieta, jej 20-letni syn Dominik i kolejni partnerzy jego matki. W czterech ścianach często dochodziło do awantur. Bywało, że alkoholowe libacje - według relacji sąsiadów - trwały całymi godzinami.
Zabił, a później zadzwonił do babci
Dominik K. nie wytrzymał. W październikowe popołudnie chwycił za nóż. Matkę ugodził w okolice brzucha. Kobieta trafiła do szpitala. Kilkanaście ciosów zadanych jej konkubentowi spowodowało, że mężczyzna nie przeżył.
20-latek po wszystkim nie uciekał. Nie próbował zacierać śladów. Czekał na policję. Zadzwonił też do babci. Przyznał się do tego, co zrobił.
Podczas przesłuchania K. przyznał się do winy. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa matki i zabójstwa jej konkubenta. Jednak nie chciał składać wyjaśnień. W czwartek, przed sądem, po raz pierwszy opowiedział co stało się feralnego 6 października 2017 roku.
Szczegółowa relacja oskarżonego
Tamtego dnia Dominik jak zwykle pracował do 15. Jak zeznał, kiedy wrócił do domu, zastał dobrze mu znany widok - jego matka oraz jej konkubent byli kompletnie pijani. Palili papierosy. Odruchowo poszedł sprawdzić, czy wszystkie jego rzeczy są na swoim miejscu. Jak mówił przed sądem, zdarzało się w przeszłości, że matka zastawiała jego własność w lombardzie, żeby mieć na alkohol.
Przeczucie nie zawiodło Dominika. Nie mógł się doszukać kilku pudełek z grami. Powiedział na rozprawie, że zapytał wprost domowników, czy wiedzą, gdzie one są. Kiedy usłyszał odpowiedź przeczącą, zaczęła regularna kłótnia. Jak mówił, w jego stronę poleciały wyzwiska. Wtedy zobaczył w kuchni na blacie nóż. Przed sądem przyznał, że chciał tylko postraszyć nim matkę i jej konkubenta, żeby odpowiedzieli, gdzie są jego rzeczy. Kopnął drzwi, posypało się szkło.
Mówił, że zamiast odpowiedzi, zobaczył tylko matkę, która zbliżała się do jego telewizora. Dominik przytoczył jej słowa. Miała powiedzieć, że skoro on niszczy jej dom, to ona zniszczy jego własność. W tym momencie ugodził matkę nożem - powiedział w sądzie.
Jak zeznał, kiedy z pokoju wydobył się krzyk ranionej kobiety, jej konkubent Rafał P. był w kuchni. Ruszył do pomieszczenia obok i rzucił się na Dominika. Chłopak zeznał, że mężczyzna okładał go pięściami, szarpał go. Oskarżony mówił, że ze strachu i jego ugodził nożem. K. myślał początkowo, iż zadał mu dwa ciosy. Biegli stwierdzili później, że było ich 14.
"Wiele okoliczności łagodzących odpowiedzialność"
Już po rozprawie Dominik K. przyznał przed kamerami, że jest mu żal tego co zrobił. Nie chciał, żeby tak się stało. 20-latek stwierdził, że chciałby sprawiedliwego i łaskawego wyroku. Mimo, że na razie jego adwokaci nie chcą przedstawiać linii obrony, to należy się spodziewać, że będą przytaczać fatalną sytuację w domu chłopaka. Również prokuratura zapewnia, że ma ją na uwadze, aczkolwiek zaznacza, że doszło do bardzo poważnego przestępstwa.
- Rzeczywiście jest wiele okoliczności łagodzących tę odpowiedzialność, niemniej musimy mieć na uwadze to, że nie żyje jedna osoba, a druga została poważnie ranna. Tak jak powiedziałem, wszystkie okoliczności przemawiające na korzyść, a także niekorzyść oskarżonego, będę brał pod uwagę i to będzie miała swoją konkluzję we wnioskach końcowych - tłumaczy Sebastian Woźniak z Prokuratury Rejonowej w Bolesławcu.
Miał utrzymywać matkę, ona przepijać jego pieniądze
Chłopaka w obronę wzięli mieszkańcy Bolesławca i bliscy. Babcia 20-latka przyznała, że nie szkoda jej córki, czyli matki oskarżonego. - Ona nie była jego warta. I tak mu zmarnowała życie. Nie dość, że całe życie był poniewierany. Jeszcze teraz mu zniszczyła młodość - podkreślała babcia Dominika.
Jak mówiła ciotka chłopaka, to on utrzymywał matkę i mieszkanie. Jego matka, by zdobyć pieniądze na alkohol, miała między innymi sprzedawać należące do niego rzeczy. Według rodziny chłopaka, powodem ataku Dominika na matkę i jej partnera mogło być właśnie to, że po raz kolejny jego rzeczy zostały sprzedane w jednym z bolesławieckich lombardów.
Wyszedł z aresztu
Po usłyszeniu zarzutów Dominik trafił do aresztu. Polskie Towarzystwo Psychopedagogiczne stworzyło petycję wzywającą do uwolnienia 20-latka. Na początku lutego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu został uchylony. K. wyszedł zza krat. Przed sądem będzie odpowiadał z wolnej stopy.
Jak w styczniu 2018 roku informował portal istotne.pl, Agnieszka K., matka Dominika, została oskarżona o znęcanie się nad synem. To, jak ustalili śledczy, miało trwać od 2013 roku. Kobieta przyznała się do winy.
Dominikowi K. grozi dożywocie.
Do zabójstwa doszło w Bolesławcu:
Autor: tam,ib/gp//ec / Źródło: TVN24 Wrocław, istotne.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław