Władimir Putin, premier Krymu Siergiej Aksjonow, przewodniczący parlamentu republiki Władimir Konstantinow i on - człowiek w czarnym swetrze - "wybrany" 24 lutego przez demonstrujących w Sewastopolu Rosjan na burmistrza. Jak Aleksiej Czałyj, lokalny biznesmen, w ciągu trzech tygodni znalazł się w znakomitym towarzystwie prezydenta Rosji i dlaczego był potrzebny Putinowi w podpisywaniu dokumentu o aneksji półwyspu?
Liczący ponad 300 tys. mieszkańców Sewastopol jest formalnie częścią Ukrainy, a nie Autonomicznej Republiki Krymu. Taki status ma od dekad i jego władze - w tym burmistrza - wybiera zawsze rząd w Kijowie. A przynajmniej tak było do 24 lutego tego roku.
"Rosyjski burmistrz"
Cztery dni po masakrze na Majdanie dokonanej przez Berkut, w której zginęło 99 osób, w Sewastopolu, gdzie stacjonuje rosyjska Flota Czarnomorska, na ulice wyszli żyjący tam Rosjanie. Pod hasłem obrony przed "faszystowskim rządem" i w asyście oddziałów "samoobrony Krymu", które pojawiły się znikąd najpierw w Symferopolu, a potem i tam, ludzie zażądali zmian we władzach ukraińskiego miasta.
"Rosyjski burmistrz dla rosyjskiego Sewastopola!" - krzyczeli. Pod naporem żądań manifestantów, których pod siedzibą regionalnych władz, według relacji rosyjskiej agencji prasowej Ria Novosti, zebrało się kilka tysięcy, swój urząd złożył dotychczasowy burmistrz Władymyr Jacub.
Rosyjski biznesmen wybrany przez lud
W jego miejsce powołany został przedstawiciel rosyjskiej społeczności, lokalny biznesmen Aleksiej Czałyj.
Pierwszą decyzją Czałyja było otwarcie poboru do oddziałów samoobrony miasta. Kilka godzin po wybraniu go przez "obywateli Sewastopola" napisał też w oświadczeniu, że "będzie honorował pensje oficerów Berkuta", który jako specjalna jednostka milicji został przez rząd w Kijowie rozwiązany po ucieczce z kraju Wiktora Janukowycza.
Czałyj przez wiele dni nie chciał się spotykać z dziennikarzami, ani z nikim spoza swojego otoczenia, bo - jak twierdził - w Sewastopolu po objęciu przez niego urzędu pojawiły się "służby specjalne z Kijowa i chciały go aresztować". Cytował go wtedy m.in. brytyjski "The Telegraph". Czałyja z powodzeniem chroniła jednak przyboczna straż - zamaskowana i z karabinami automatycznymi.
W swetrze, ale był potrzebny
Czałyj pojawił się we wtorek na Kremlu ponieważ był tam potrzebny jako przedstawiciel miasta nie wchodzącego w skład republiki Krymu, która jednostronnie ogłosiła w poniedziałek niepodległość po przeprowadzonym referendum.
Jego obecność usprawiedliwiła podpisanie dokumentu aneksji Krymu do Rosji, zawierającego też punkt mówiący o włączeniu w skład federacji samodzielnego i nie wchodzącego w skład autonomii Sewastopola.
Czałyj na zdjęciach z sala Georgijewska w Wielkim Pałacu Kremlowskim wygląda na najbardziej uradowanego. To, że jest w swetrze i swoim strojem wyraźnie odstaje od reszty zgromadzonych, najwyraźniej mu nie przeszkadzało.
Autor: adso/ja / Źródło: tvn24.pl, "Telegrapf", Ria Novosti