Policyjni antyterroryści oddelegowani na ponad dwa tygodnie do ochrony obrad szczytu klimatycznego COP24 organizowanego w Polsce będą sypiać w namiotach - dowiedział się tvn24.pl. Komenda główna potwierdza, ale wyjaśnia, że to jedyna możliwość, by umieścić policjantów w jednym miejscu z wojskowymi "specjalsami".
Funkcjonariusze, z którymi rozmawiał dziennikarz tvn24.pl, mówią, że są oburzeni.
- Od miesięcy wiadomo, że szczyt będzie w Polsce i że trzeba będzie przez dwa tygodnie chronić najważniejsze osoby na świecie. Mimo to lądujemy w namiotach, gdzie będziemy spać po służbie spędzonej na powietrzu - mówią.
W szczycie, który odbędzie się w Katowicach i Krakowie, między 2 a 14 grudnia ma wziąć udział 30 tysięcy osób. Od poniedziałku obowiązuje już tam "pierwszy stopień zagrożenia terrorystycznego", który ogłosił premier Mateusz Morawiecki, co oznacza mobilizację wszystkich służb.
Namioty z 30 stopniami ciepła
Policyjni antyterroryści od kilku dni są na miejscu, w Krakowie. Zakwaterowano ich w namiotach ustawionych na terenie krakowskiej jednostki wojsk specjalnych.
Zdobyliśmy zdjęcia, które pokazują, w jakich warunkach są zakwaterowani antyterroryści. To namioty, którymi dysponuje straż pożarna. Ten model pozwala ogrzać wnętrze teoretycznie nawet do 30 stopni Celsjusza. Konstrukcja namiotów pozwala także aranżować je do potrzeb antyterrorystów.
Rzecznik prasowy komendy głównej policji inspektor Mariusz Ciarka potwierdza, że decyzja o umieszczeniu antyterrorystów w namiotach faktycznie zapadła. - Chodziło nam o to, by znaleźli się na terenie jednostki wojsk specjalnych, z których żołnierzami będą ściśle współpracować - wyjaśnia rzecznik w rozmowie z tvn24.pl.
Jak wyjaśnia, cała infrastruktura koszar - między innymi stołówka, siłownia, a nawet sauna - będzie dostępna dla funkcjonariuszy policji.
Rzecznik komendy głównej przekonuje, że działający wspólnie z żołnierzami policyjni antyterroryści dysponują dużą ilością broni, amunicji, specjalistycznym sprzętem, a także pojazdami specjalnymi, w tym pojazdami pirotechnicznymi i ratowniczymi.
- Takiego sprzętu nie trzyma się w pokojach hotelowych, a pojazdów na parkingu ulicznym przed hotelem. Na terenie chronionej jednostki wojskowej mamy gwarancję zachowania wszelkich procedur bezpieczeństwa, ale przede wszystkim liczy się dyspozycyjność i szybkość w działaniu. W przypadku wystąpienia sytuacji związanej z szybkim uruchomieniem procedur kontrterrorystycznych żołnierze i policjanci są w zasadzie gotowi działać natychmiast. Chodzi przecież o bezpieczeństwo i skuteczność realizowanych zadań - wyjaśnia.
Także komandosi GROM
Nasi rozmówcy nie kryją jednak rozczarowania. - Logistyka znów zawiodła - mówią, prosząc o zachowanie anonimowości. - Czekają nas trzy tygodnie służb na mrozie i powrót do namiotu. Przecież nikt z nas nie chce i nie żąda wygód Hiltona, wystarczy standard akademika lub policyjnych koszar - tłumaczą.
Według naszych informacji w podobnych warunkach jak policjanci będą zakwaterowani żołnierze z GROM-u. Ich udział w operacji umożliwiła decyzja prezydenta Andrzeja Dudy. Prezydent za każdym razem, kiedy jednostka GROM ma zostać użyta na terenie kraju, w czasach pokoju, musi wydać na to zgodę.
Inspekcje w stołówkach
Kilkanaście tysięcy policjantów innych pionów, którzy przyjadą wspomóc kolegów z garnizonów śląskiego i małopolskiego, zakwaterowano w hotelach i akademikach. Restauracje i stołówki, w których będą żywieni, zostały już sprawdzone przez specjalne komisje.
- Każdą lokalizację sprawdzali przedstawiciele komendy, związków zawodowych oraz właściwe inspekcje. Chcieliśmy być pewni, że będą trzymały standardy - wyjaśnia inspektor Ciarka.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24