Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz powiedział w poniedziałek, że "w przestrzeni publicznej nie ma miejsca na pomnik księdza Henryka Jankowskiego". Apelował jednak, by usuwanie pomnika "odbywało się z poszanowaniem procedur, kultury". Zmarły w 2010 roku duchowny jest oskarżany o molestowanie seksualne dzieci.
O opinię dotyczącą pomnika ks. Henryka Jankowskiego, stojącego na miejskim skwerze w sąsiedztwie kościoła św. Brygidy, Adamowicz był pytany na konferencji prasowej, która odbyła się w poniedziałek w Gdańsku.
- Myślę, że nie ma miejsca w przestrzeni publicznej dla tego pomnika, tylko niech to się odbywa z poszanowaniem procedur, kultury. Gdańsk, to jest Gdańsk, i tutaj powinniśmy to robić w sposób wyważony i – na ile się da – w poszanowaniu pewnych reguł – powiedział.
Wyjaśnił, że "jako przestrzeń publiczną definiuje przestrzeń, która nie jest prywatna, czyli jest ogólnodostępna". - Pamiętajcie, że miasto Gdańsk nie jest właścicielem samego pomnika. Właścicielem jest społeczny komitet budowy, na którego czele stał przewodniczący zarządu regionu Solidarność pan (Krzysztof) Dośla. W związku z tym oni będą musieli zdecydować, gdzie ten pomnik by stanął w przestrzeni prywatnej, na przykład kościelnej, ale to już należy do nich – dodał.
Zdaniem Adamowicza "docelowo ten pomnik z tego miejsca zniknie, będzie przeniesiony". - Tylko niech się to odbędzie (…) nie w kategoriach burzenia, tylko w kategoriach relokacji – dodał.
Zapowiedział również, że usunięcie pomnika będzie miało miejsce "w bliższej przyszłości niż dalszej".
"Afera się zagęszcza"
- Afera wokół pomnika i księdza prałata Jankowskiego się zagęszcza. Dla dobra sprawy byłoby lepiej, żeby przestrzeń była uwolniona (od pomnika - red.) - ocenił Adamowicz.
Prezydent Gdańska zaznaczył, że we wtorek, na który to dzień zaplanowana została sesja budżetowa, Rada Miasta Gdańska "powinna w krótkiej debacie przedyskutować tę sprawę". - Powinny się wypowiedzieć kluby, co sądzą, jak sądzą – powiedział, dodając, że tego oczekuje "jakiś ważny odłam opinii publicznej".
Podkreślił też, że jego zdaniem kwestie dotyczące honorowego obywatelstwa miasta Gdańska (przed laty przyznała je ks. Jankowskiemu miejska rada) czy nazwy skweru (zieleniec, na którym stoi pomnik nosi imię ks. Jankowskiego), "można spokojnie rozpatrzyć na sesji styczniowej".
- Taka jest moja rekomendacja. Będzie to znaczyło, że prezydent i Rada Miasta Gdańska tym tematem się żywo interesują i wyciągają wnioski – powiedział.
Kuria zabiera głos
W poniedziałek głos w sprawie ks. Jankowskiego zabrała gdańska kuria metropolitalna.
"W związku z artykułem dotyczącym śp. ks. prałata Henryka Jankowskiego (zm. w roku 2010), opublikowanym w "Dużym Formacie" oraz z komentarzami i trwającą dyskusją medialną, informujemy, że do kurii metropolitalnej gdańskiej na przestrzeni ostatnich 10 lat (2008-2018) nie wpłynęły żadne doniesienia potwierdzające zarzuty podnoszone w mediach" – głosi oświadczenie podpisane przez kanclerza ks. Rafała Dettlaffa.
"Jednocześnie archidiecezja gdańska wyraża gotowość podjęcia próby rzeczowego i zgodnego z prawdą zbadania wszystkich możliwych aspektów tej sprawy, w myśl wytycznych Konferencji Episkopatu Polski (z dnia 8.10.2014 r.), dotyczących wstępnego dochodzenia kanonicznego, a mianowicie: Gdyby oskarżenie zostało wniesione przeciwko zmarłemu duchownemu, nie należy wszczynać dochodzenia kanonicznego, chyba że zasadnym wydałoby się wyjaśnienie sprawy dla dobra Kościoła" – czytamy.
W piśmie podkreślono też, że jeśli chodzi o pomnik ks. Jankowskiego oraz honorowe obywatelstwo miasta Gdańska, to "archidiecezja gdańska nie jest kompetentna do podejmowania jakichkolwiek decyzji, gdyż inicjatorem i budowniczym pomnika był społeczny komitet, a śp. ks. Henryk Jankowski wszedł w poczet honorowych obywateli gdańska uchwałą rady miasta".
Oświadczenie kurii "można potraktować jako zaproszenie, aby ofiary się zgłaszały"
Odnosząc się do informacji zawartych w oświadczeniu, Adamowicz powiedział, że "można je potraktować jako zaproszenie, aby ofiary się zgłaszały". - Ja również apelowałem i ustnie, i pisemnie, w piśmie do arcybiskupa Leszka Sławoja Głódzia (metropolity gdańskiego – red.) o powołanie komisji – zaznaczył Adamowicz, dodając, że – jego zdaniem – "biorąc pod uwagę doświadczenia kościołów amerykańskich, kanadyjskich, zachodnioeuropejskich", powołanie takiej komisji "jest nieuniknione".
- Im szybciej to się stanie, tym lepiej będzie dla opinii publicznej, dla Kościoła, myślę, że też i dla pamięci samego już nieżyjącego księdza – powiedział Adamowicz. - Zarówno państwo watykańskie, jak i wspomniane kościoły zachodnie również zajmują się prawdopodobnymi przypadkami molestowania czy wręcz pedofilii, nawet kiedy prawdopodobni sprawcy już nie żyją – zaznaczył.
Reportaż w "Dużym Formacie"
W opublikowanym w poniedziałek reportażu "Dużego Formatu" kapelanowi Solidarności, wieloletniemu proboszczowi parafii św. Brygidy w Gdańsku Henrykowi Jankowskiemu zarzucono m.in. seksualną przemoc wobec nieletnich. Dziennikarka Bożena Aksamit opisała rozmowę z jedną z domniemanych ofiar księdza. Przypomniała też prowadzone w 2004 roku śledztwa w sprawie "doprowadzenia małoletniego do obcowania płciowego i poddania innej czynności seksualnej", które zostały umorzone. Tekst wywołał duże oburzenie wśród polityków i mieszkańców Gdańska.
W piątek wieczorem pod gdańskim pomnikiem przedstawiającym postać kapelana Solidarności odbył się protest przeciwko honorowaniu duchownego. Figurę przedstawiającą księdza opasano w czasie manifestacji łańcuchem, do którego przymocowano deskę z napisem "Pomnik hańby Kościoła katolickiego" oraz maskotki i dziecięce buciki mające symbolizować ofiary księdza. W proteście wzięło udział około stu osób. Wiele z nich przyniosło kartonowe transparenty, z których część ustawiono pod pomnikiem. Na transparentach znalazły się m.in. takie napisy: "Piekło istnieje na ziemi", "Na to nie ma przedawnienia", "Utrzymujesz księdza pedofila – dajesz mu na tacy", "Co się u was dzieje, kuria twoja mać" czy "Pomniki dla ofiar, nie dla kotów".
Autor: mjz//kg/kwoj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24