W nocy z czwartku na piątek we wsi Sakówko niedaleko Pasłęka (województwo warmińsko-mazurskie) rozbił się wojskowy myśliwiec MiG-29. Przyczyna katastrofy nie jest na razie znana. Pilot katapultował się, ale nie przeżył.
Ministerstwo obrony narodowej przekazało w komunikacie, że do katastrofy doszło o godzinie 1.57 w nocy. Pilot samolotu katapultował się, ale nie przeżył. "Po 2.30 lekarz pogotowia potwierdził zgon" - czytamy w komunikacie.
Ministerstwo dodało też, że "rodzina zmarłego została powiadomiona o wypadku i objęta opieką psychologiczną".
Jak wynika z informacji przekazanych przez MON, pilot miał ponad 800 wylatanych godzin, w tym ponad 500 godzin na migach 29, na których pełnił dyżury bojowe. Brał też wielokrotnie udział w krajowych i międzynarodowych ćwiczeniach.
MON podało, że wrak odnaleziono około pół kilometra od zabudowań.
Jak informował oficer dyżurny Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, pilot został znaleziony martwy w odległości 200 metrów od wraku.
Samolot należał do 22. Bazy Lotnictwa Wojskowego w Malborku. Okoliczności wypadku bada Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.
W nocy rozbił się samolot z 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego. Zginął pilot. Wyrazy współczucia dla bliskich zmarłego. Rodzina żołnierza została objęta wsparciem ze strony państwa. Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego już bada okoliczności tragicznego wypadku
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) 6 lipca 2018
Wyrazy współczucia dla bliskich zmarłego pilota z 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego. Jego rodzina została objęta stosowną opieką. Cześć Jego Pamięci!
— Mateusz Morawiecki (@MorawieckiM) July 6, 2018
Ok. 2.00 w nocy rozbił się Mig29 z 22 Bazy w Malborku, gdzie lata świetna Ekipa. Niestety, zginął jeden z Pilotów. Ogromny żal i wielka strata. Wszyscy jesteśmy teraz z Nimi... RiP
— Andrzej Duda (@AndrzejDuda) 6 lipca 2018
Na miejscu straż pożarna i Żandarmeria Wojskowa
Na miejscu katastrofy pracowało 10 jednostek straży pożarnej, w tym sześć typowo gaśniczych - poinformował Polską Agencję Prasową rzecznik warmińsko-mazurskiej straży pożarnej Rafał Melnyk. Powiedział, że na miejsce wypadku przyjechały jednostki straży pożarnej z Pasłęka oraz Elbląga. - O pożarze zawiadomiła nas osoba, która podała, że przejeżdża drogą i widzi ogień - mówił. Rzecznik elbląskiej policji Jakub Sawicki podał, że droga w miejscowości Sakówko jest zablokowana przez Żandarmerię Wojskową.
- Żandarmeria całkowicie obsługuje to zdarzenie. Z informacji wynika, że nie ma utrudnień w ruchu na drodze S7 (droga krajowa Gdańsk-Warszawa, obwodnica Pasłęka) - poinformowała policja.
Prokuratura wyjaśnia przyczyny
W komunikacie Prokuratury Krajowej wskazano, że czynności w sprawie katastrofy lotniczej prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie Wydział do Spraw Wojskowych. "Miejsce zdarzenia od razu zostało zabezpieczone przez funkcjonariuszy z Oddziału Żandarmerii Wojskowej w Elblągu. W chwili obecnej na miejscu zdarzenia trwają czynności określone w artykule 308 kodeksu postępowania karnego. Prokuratorzy osobiście zabezpieczają wszystkie ślady i dowody w celu dokładnego i wszechstronnego wyjaśnienia okoliczności zdarzenia, między innymi przeprowadzane są oględziny" - podkreśliła prokuratura. W późniejszym terminie - jak wynika z informacji prokuratury - w Zakładzie Medycyny Sądowej prokurator z udziałem biegłego lekarza przeprowadzą sekcję zwłok zmarłego pilota. Postępowanie zostało objęte nadzorem Departamentu do Spraw Wojskowych Prokuratury Krajowej.
"Było trochę szczęścia w tej tragedii"
Jak mówił w piątek rano w TVN24 obecny na miejscu katastrofy redaktor naczelny "Głosu Pasłęka" Jerzy Przedpełski, samolot rozbił się "bardzo blisko, około 300 metrów od zabudowań mieszkalnych".
- Było trochę szczęścia w tej tragedii - dodał. Zaznaczył też, że "nad Sakówkiem przebiega trasa przelotów tych samolotów i praktycznie codziennie odbywają się tam przeloty ćwiczebne".
"Dość doświadczony, to nie był młody pilot"
Major rezerwy Michał Fiszer tłumaczył w TVN24, że migi 29 "mają zwalczać samoloty przeciwnika, które w czasie wojny będą chciały bombardować nasze terytorium".
- W czasie pokoju prowadzą one natomiast dozór przestrzeni powietrznej, czyli pilnują, żeby nie było naruszeń naszej przestrzeni powietrznej, a także pomagają samolotom, które straciły orientację - wyjaśniał.
Odnosząc się do podanych przez MON informacji o tym, że pilot miał 800 wylatanych godzin, ocenił, że był on "dość doświadczony".
- Wygląda na to, że to był pilot wyszkolony, więc raczej był to lot treningowy - stwierdził Fiszer.
- Jest taki moment dla pilotów - około 1000 godzin - kiedy pilot ma przeświadczenie, że wszystko umie, a latanie jest szalenie trudną sztuką - zastrzegł Fiszer.
W jego ocenie "pilot nie przeżył, bo katapultował się na zbyt małej wysokości przy dużej prędkości opadania".
Katastrofa pod Kałuszynem
W grudniu ubiegłego roku doszło do katastrofy innego myśliwca MiG-29.
Podchodzący do lądowania w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim samolot rozbił w okolicach Kałuszyna na Mazowszu.
Za sterami maszyny siedział 28-letni pilot. Został odnaleziony żywy.
Autor: JZ, ads//kg / Źródło: tvn24.pl, Elblag.net
Źródło zdjęcia głównego: tvn24