W sześciu garnizonach w zachodniej i centralnej Polsce zwiększy się liczba amerykańskich żołnierzy. Dodatkowo trwają rozmowy o nowej lokalizacji dla pancernej brygady US Army, która obecnie szkoli się w Żaganiu i okolicach. Liczba Amerykanów w Polsce wzrośnie do około 5,5 tysiąca.
Lokalizacje, w których znajdą się dodatkowe siły USA w Polsce, zapisano we wspólnej deklaracji, jaką w poniedziałek wieczorem czasu polskiego podpisali w Nowym Jorku prezydenci Andrzej Duda i Donald Trump. To ciąg dalszy ustaleń z czerwca, gdy obaj prezydenci podpisali inną deklarację, w której zapowiedziano, że liczba amerykańskiego personelu wojskowego w Polsce w najbliższej przyszłości zwiększy się o tysiąc. Dziś Amerykanów w Polsce jest ok. 4,5 tysiąca. Przebywają w Polsce na zasadzie rotacji - jedni wracają do domów, na ich miejsce przyjeżdżają kolejni.
Poznań, Wrocław, Drawsko
Najnowsza deklaracja zapowiada, że w Poznaniu powstanie wysunięte dowództwo dywizji sił lądowych USA. To nie jest niespodzianka, bo od dwóch lat w stolicy Wielkopolski działa już amerykański sztab, który jest namiastką dowództwa tego szczebla. Deklaracja prezydentów oznacza, że ta struktura zostanie rozbudowana. Dodatkowo w Poznaniu ma się znaleźć grupa wsparcia logistycznego US Army.
Podpisany w poniedziałek dokument potwierdza, że poligon koło Drawska Pomorskiego stanie się centrum szkolenia bojowego, z którego będą korzystały wojska Polski i USA. W strukturach amerykańskich sił zbrojnych takie centra służą nie tylko prowadzeniu ćwiczeń, ale też certyfikacji, czyli sprawdzeniu oddziałów, np. przed wyjazdem na misję zagraniczną. Utworzenie centrum oznacza najprawdopodobniej modernizację poligonu. Centrum będzie działało także w innych lokalizacjach, Drawsko Pomorskie będzie jednak jego główną siedzibą.
W deklaracji prezydentów znalazła się także zapowiedź, że lotnisko Wrocław-Strachowice stanie się dla wojska lotniczą bazą przeładunkową. Dziś z tego lotniska korzysta głównie ruch cywilny, ale Wojsko Polskie utrzymuje tam swoich żołnierzy. W czasach większego zaangażowania w misje zagraniczne, np. w Afganistanie, z Wrocławia regularnie startowały transporty z ludźmi i zaopatrzeniem dla polskich kontyngentów.
Drony nie w Mirosławcu, lecz w Łasku
Pewnym zaskoczeniem jest wskazanie lotniska w Łasku koło Łodzi jako przyszłej bazy dla eskadry amerykańskich dronów. Z poprzedniego dokumentu, który prezydenci podpisali w czerwcu, wynika, że będą to MQ-9 Reaper, przeznaczone do prowadzenia misji rozpoznawczych (choć mogą też przenosić uzbrojenie), a Amerykanie będą dzielić się z Polakami danymi wywiadowczymi. Od wiosny 2018 r. dwie takie maszyny wykonują misje rozpoznawcze, korzystając z lotniska w Mirosławcu w Zachodniopomorskiem. Kilka lat temu ta baza przeszła remont w związku z planami zakupu bezzałogowców podobnej klasy co MQ-9. Z planów nic nie wyszło, więc wydawało się, że Amerykanie wprowadzą się do hangarów w Mirosławcu na dłużej. Tymczasem siedzibą eskadry dronów będzie Łask, który jest jedną z dwóch baz, gdzie na co dzień stacjonują polskie samoloty F-16. Lotnisko przeszło niedawno modernizację, w ramach której m.in. przedłużono i pogrubiono pas startowy.
Największe polskie lotnisko wojskowe, baza w Powidzu w Wielkopolsce, gdzie Amerykanie w różnej formie są obecni od kilku lat, ma się stać siedzibą ich brygady lotnictwa bojowego, czyli śmigłowców wojsk lądowych. Również w Powidzu umieszczony zostanie batalion bojowego wsparcia logistycznego oraz obiekt dla wojsk specjalnych.
Kolejny obiekt dla sił specjalnych ma powstać także w garnizonie w Lublińcu na Śląsku. To tam stacjonuje Jednostka Wojskowa Komandosów (do 2011 r. funkcjonowała jako 1. Pułk Specjalny Komandosów).
Amerykańskie czołgi w nowym miejscu?
Deklaracja podpisana w poniedziałek zawiera także informację, że "Polska i Stany Zjednoczone prowadzą obszerny dialog na temat najbardziej odpowiedniej lokalizacji w Polsce dla pancernej brygadowej grupy bojowej" US Army. Obie strony zaznaczyły "optymizm co do uzgodnienia lokalizacji" tej brygady, ale na razie dyskusje są w toku i – jak zadeklarowali prezydenci – odzwierciedlają "ścisłą operacyjną i strategiczną współpracę Polski i Stanów Zjednoczonych".
Pancerne brygadowe zespoły bojowe US Army przyjeżdżają do Polski na dziewięciomiesięczne zmiany od początku 2017 r. Szkolą się w garnizonach w południowo-zachodniej Polsce – przede wszystkim Żaganiu, Świętoszowie, Bolesławcu i w położonej bardziej na północ Skwierzynie. Jest to także ich baza wypadowa do ćwiczeń w innych państwach Europy.
Podpisana w poniedziałek deklaracja kończy się zapowiedzią, że zwiększaniu liczby amerykańskich żołnierzy w Polsce będzie towarzyszyło dążenie do zawarcia niezbędnych umów i porozumień między Polską a USA.
Miało być w Warszawie
Deklaracja, w której były wymienione konkretne garnizony, w których zwiększy się liczba amerykańskich żołnierzy w Polsce, miała być podpisana przy okazji wizyty prezydenta Trumpa w Warszawie na początku września. Amerykański przywódca odwołał jednak przyjazd do Polski ze względu na zagrożenie wywołane zbliżaniem się do wybrzeży USA huraganu Dorian. Do Warszawy przyjechał ostatecznie wiceprezydent Mike Pence.
Jeszcze przed odwołaniem wizyty Trumpa w Polsce minister obrony Mariusz Błaszczak mówił, że Warszawa i Waszyngton uzgodniły sześć lokalizacji nowych jednostek amerykańskich nad Wisłą, a negocjacje dotyczą siódmej.
Koszty
Już w czerwcu pierwsza deklaracja prezydentów Polski i USA jasno postawiła sprawę, kto ponosi koszty zwiększenia amerykańskiej obecności wojskowej.
"Polska planuje zapewnić i utrzymywać wspólnie uzgodnioną infrastrukturę przeznaczoną dla wstępnego pakietu dodatkowych projektów (...), bez kosztów dla Stanów Zjednoczonych i z uwzględnieniem planowanego poziomu jej wykorzystania przez Siły Zbrojne USA. Polska planuje również zapewnić dodatkowe wsparcie Siłom Zbrojnym USA, wykraczające poza obowiązujący w NATO standard wsparcia przez państwo-gospodarza" - ustalili prezydenci Duda i Trump.
Autor: Rafał Lesiecki (rafal_lesiecki@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl