"Rzeczpospolita" opisała list Marka Falenty do Andrzeja Dudy. Skazany biznesmen miał w nim zapowiedzieć, że ujawni zleceniodawców i szczegóły afery podsłuchowej, jeżeli prezydent go nie ułaskawi. W TVN24 dokument ten komentował autor artykułu, Wojciech Tumidalski. - Falenta pisze wręcz, że pomógł wygrać wybory formacji prezydenta i wielokrotnie obiecywano mu w zamian medal czy - jak rozumiem - bezkarność lub przynajmniej ułaskawienie - wyjaśniał publicysta.
Poniedziałkowa "Rzeczpospolita" zacytowała w artykule treść wniosku o ułaskawienie, jaki Marek Falenta miał skierować do prezydenta Andrzeja Dudy. Biznesmen "przedstawia się w nim jako osoba lojalna wobec PiS i CBA, której obiecano bezkarność za odsunięcie PO od władzy" - czytamy w artykule.
"Obiecali wiele korzyści i łupów politycznych. Czekałem lata codziennie łudzony"
Skazany na 2,5 roku więzienia za udział w aferze podsłuchowej biznesmen miał napisać: "W hiszpańskim więzieniu 'gnije' człowiek, który wierzył w sprawę pt. Polska uczciwa i sprawiedliwa. Zrobił, co do niego należało, wywiązał się ze wszystkich złożonych obietnic i został okrutnie oszukany przez ludzi wywodzących się z Pana formacji".
"Obiecali wiele korzyści i łupów politycznych. Czekałem lata codziennie łudzony, że niebawem nadejdzie dzień, w którym zostanę przez Pana ułaskawiony" - zwrócił się Falenta do prezydenta w opisywanym przez "Rzeczpospolitą" liście.
"Nie widać nadziei na jego nadejście. Proszę potraktować ten list jako ostatnią szansę na porozumienie ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły" - miał zapowiedzieć biznesmen.
Falenta wymienia 12 osób, w tym prezesa PiS
Jak zaznacza dziennik, Falenta "w piśmie wymienia 12 osób - prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, byłego skarbnika PiS Stanisława Kostrzewskiego, ministrów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, szefa CBA Ernesta Bejdę, oficerów biura i dziennikarzy piszących o aferze".
Według artykułu w "Rzeczpospolitej", biznesmen pisze, że chce być świadkiem koronnym, ale dodaje: "oczywiście Zbigniew Ziobro mi tego statusu nie przyzna. Musiałby być katem własnej formacji".
"Już raz udowodniłem swoje możliwości. Po co to powtarzać?" - cytuje Falentę gazeta.
Biznesmen ma wyrażać również gotowość do przekazania kolejnej kopii nagrań, w tym takich, które nie były jeszcze publikowane. W tym kontekście wspomina o rozmowie Mateusza Morawieckiego z prezesem banku PKO BP Zbigniewem Jagiełłą.
Jak zaznacza "Rzeczpospolita", Sąd Okręgowy w Warszawie - który dał zgodę na wgląd w akta - zawiadomił prokuraturę o wynikającym z listu Falenty podejrzeniu popełnienia przestępstw.
"Ten wniosek jest kompletnie inny niż wszystkie, które dotychczas widziałem w życiu"
Wojciech Tumidalski, autor artykułu, opowiadał w TVN24 o szczegółach opisywanego listu biznesmena do prezydenta. - Falenta siedział w Walencji, był 12 kwietnia, kiedy wysłał ten list. Było to już kolejne pismo o ułaskawienie. Wcześniej wysyłała też rodzina pana Falenty - powiedział.
Poinformował również, że "żadna poprzednia [próba - przyp. red.] nie przyniosła skutku". - Było tak, że on pisał i za każdym razem spotykał się z odmową. Ta odmowa nie była nawet na szczeblu prezydenta, bo zanim prezydent rozpatrzy wniosek o ułaskawienie, to rozpatrują go i prokurator generalny, i ten sąd, który wcześniej skazywał, opiniuje - wyjaśniał Tumidalski. Zaznaczył, że wcześniejsze wnioski "zatrzymywały się na etapie prokuratury i sądu, gdzie opinia była negatywna".
- Ten wniosek jest jednak kompletnie inny niż wszystkie, które dotychczas widziałem w życiu, a już trochę się tym zajmowałem - podkreślił dziennikarz. - Nie spotkałem się jeszcze z taką sytuacją, żeby ktoś mówił: "Teraz, po tym jak zostałem skazany, ujawnię nowe okoliczności, bardzo proszę o ułaskawienie. Panie prezydencie, ma pan miesiąc". To jest coś niebywałego. Tak się chyba nie pisze, kiedy chce się być ułaskawionym - dodał publicysta.
"Wystąpiłem o zgodę na wgląd do akt i ją otrzymałem. Nie jest to wyciek"
Tumidalski mówił, że w liście Falenta "prezentuje się jako osoba, która nigdy nic nie ukradła, zawsze była dobra, rodzinna, chciałby wrócić do rodziny".
- Pisze również, że bardzo pomógł PiS-owi i CBA, że jest lojalny wobec tej formacji. (...) Pisze wręcz, że pomógł wygrać wybory formacji prezydenta i wielokrotnie obiecywano mu w zamian medal czy - jak rozumiem - bezkarność lub przynajmniej ułaskawienie - wskazywał. Gość TVN24 dopytywany, jak uzyskał dostęp do listu, tłumaczył, że "Kancelaria Prezydenta dobrze zrobiła, bo kiedy list do niej wpłynął, zgodnie z procedurą przesłała do zaopiniowania prokuratorowi generalnemu, ten zaś następnie sądowi okręgowemu w Warszawie".
- Ja dostałem wiadomość, że jest ten zupełnie niezwykły wniosek o ułaskawienie w sądzie okręgowym, wystąpiłem o zgodę na wgląd do akt i ją otrzymałem. Nie jest to wyciek - podkreślił Tumidalski.
Autor: ads//now / Źródło: TVN24, Rzeczpospolita