Pogryziona przez psy walczyła o życie. "Odszkodowanie jest symboliczne"

Kobieta została zaatkowana przez psy w styczniu 2015 roku
Kobieta została zaatkowana przez psy w styczniu 2015 roku
Źródło: TVN 24

Waldemar T., właściciel psów, które zaatakowały i dotkliwie pogryzły kobietę w styczniu zeszłego roku, usłyszał wyrok 8 miesięcy więzienia. Mężczyzna ma również zapłacić kobiecie 5 tys. zł zadośćuczynienia.

Właściciel psów był oskarżony o nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu kobiety, a także narażenie życia i zdrowia dziewięciomiesięcznej dziewczynki. Proces przed sądem we Włocławku rozpoczął się we wrześniu zeszłego roku. Postępowanie sądowe było wyłączone z jawności.

Mężczyzna usłyszał w poniedziałek wyrok 8 miesięcy więzienia (groziło mu do 3 lat więzienia), będzie musiał również zapłacić pani Katarzynie, którą zaatakowały psy, 5 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok jest nieprawomocny.

Zdaniem sądu dowody niezbicie potwierdzają winę Waldemara T. - mężczyzna trzymał zwierzęta w warunkach do tego nieprzeznaczonych, ogrodzenie było dziurawe. Pani Katarzyna rozważa wniesienie apelacji w związku z niskim odszkodowaniem. - Nie wiem, czy jakikolwiek wyrok odda to co przeżyłam. Nie zwróci mi zdrowia, bólu - powiedziała. - Odszkodowanie jest symboliczne, koszty leczenia są ogromne i nie kończą się. To częściowe odszkodowanie pokrywa jeden miesiąc leczenia - dodała. Zaznaczyła, że ma rodzinę na utrzymaniu - samotnie wychowuje trójkę dzieci. Sąd argumentował, że Waldemar T. jest w trudnej sytuacji materialnej - niewiele zarabia i utrzymuje dużą rodzinę.

Walczyła o życie, potem o zachowanie nogi

Do zdarzenia doszło w połowie stycznia w Nowej Wsi pod Włocławkiem w czasie, gdy 41-letnia pani Katarzyna z dzieckiem była na spacerze w pobliżu swojego domu. W pewnym momencie psy uciekły ze źle zabezpieczonej posesji i chciały zaatakować dziecko.

Kobieta stanęła w obronie dziecka i skupiła na sobie agresję psów. Te przewróciły ją na ziemię i jak relacjonowała reporterowi TVN24 Mariuszowi Sidorkiewiczowi, zaczęły ją gryźć, a nawet, jak określiła, "wręcz wyjadać fragmenty jej ciała".

Zaraz po tym zdarzeniu kobieta trafiła do miejscowego szpitala, skąd śmigłowcem przewieziono ją do specjalistycznego szpitala uniwersyteckiego w Bydgoszczy. Początkowo walczyła o życie, a potem o zachowanie nogi. Rany zadane przez psy były na tyle poważne, że groziła jej amputacja. Przed panią Katarzyną wciąż bardzo długa rehabilitacja.

"Modliłam się o śmierć"

video-1381380

Autor: mart/ja / Źródło: tvn24.pl

Czytaj także: