Pod lodową skorupą zniknęły place i ulice na wybrzeżu stanu Massachusetts. To efekt ataku zimy, który pokrył się z silną falą pływową. Najpierw woda morska wdarła się na nadbrzeżne tereny, a potem mróz zamienił ją w arktyczną scenerię.
Łodzie, spychacze i ciężki sprzęt pojawiły się w sobotę na ulicach nadmorskiego miasteczka Scituate w amerykańskim stanie Massachusetts. Tak nietypowe wyposażenie było potrzebne, żeby po pierwsze poruszać się rano po terenie miejscowości, a po drugie, uporać się ze skutkami sztormu, który nawiedził amerykańskie Wschodnie Wybrzeże.
Najpierw fala, potem mróz
Związana z nim silna fala pływowa wdarła się na nadbrzeżne rejony, zalewając między innymi ulice Scituate i podtapiając piwnice. Jednocześnie dotarło tam ochłodzenie związane z atakiem zimy we wschodniej części USA. Mróz błyskawicznie zmroził wilgoć pokrywającą wszystkie zewnętrzne powierzchnie, przez co miasteczko wyglądało, jakby pokryła je wielka zmarzlina. Wodę stojącą na ulicach również pokryła lodowa skorupa albo gruba kra.
W sobotę od rana mieszkańcy musieli chwycić za specjalny sprzęt, żeby pozbyć się nagromadzonego nocą lodu. Twierdzą jednak, że taka sytuacja to nic nowego i dopóki dociera do nich prąd i gaz - czują się bezpieczni.
"Wystarczy mieć łódź"
- Żyję tu od 25 lat i taka sytuacja to naprawdę nic nowego, przywykliśmy do tego. Żeby sobie poradzić, wystarczy mieć łódź. Mamy dostęp do prądu, wody, ogrzewania. Mielibyśmy problem, gdyby media zostały odcięte, prawdopodobnie wtedy byłoby nam trochę zimno - przekonywał jeden z nich.
Urzędnicy proponowali mieszkańcom ewakuację, ale nie było to obowiązkowe. Miasto pracuje nad budową falochronu, który dałby pewną ochronę przed silną falą nie tylko ulicom, ale także lokalnej atrakcji - latarni morskiej.
Autor: js/mj / Źródło: ENEX, whdh.com