Polska zajmuje przedostatnie miejsce w Europie, jeśli chodzi o zasoby wodne przypadające na jednego mieszkańca. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej chce, by w ciągu siedmiu lat poziom retencjonowanej wody zwiększył się o co najmniej połowę. W ramach walki ze skutkami suszy rusza także kampania społeczna ministerstwa "Stop Suszy".
W 2020 roku mają zakończyć się prace nad planem przeciwdziałania skutkom suszy (PPSS) - poinformował w poniedziałek resort gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. W ciągu siedmiu lat poziom retencjonowanej wody w Polsce ma zwiększyć się o ponad połowę. Ministerstwo wyjaśniło, że w tym czasie mają być również gotowe plany gospodarowania wodami i zarządzania ryzykiem powodziowym. Konsultacje projektu PPSS rozpoczną się w sierpniu i potrwają do lutego 2020 roku.
Siedem lat, 14 miliardów złotych
Minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk poinformował na konferencji prasowej, że rząd w niedługim czasie ma przyjąć program zwiększenia retencji w Polsce. Ma on kosztować 14 miliardów złotych i zostać zrealizowany w ciągu siedmiu lat. Gróbarczyk wyjaśnił, że program przewiduje przeprowadzenie 94 inwestycji, między innymi budowy małych i dużych zbiorników retencyjnych. Minister podkreślił, że program ma pozwolić zwiększyć ponad dwukrotnie zasoby retencjonowanej wody w Polsce. Obecnie gromadzimy i przetrzymujemy przez dłuższy czas około czterech miliardów metrów sześciennych wody, co stanowi 6,5 procent objętości średniorocznego odpływu rzecznego. Po realizacji programu ma być to około 15 proc. wody. Na całkowity odpływ rzeczny składa się woda dostarczana do koryta rzeki, m.in. w wyniku opadów czy topnienia śniegu.
Zatrważająco mało wody
Prezes Wód Polskich Przemysław Daca dodał, że w sierpniu ruszy także kampania społeczna, której celem jest przekonanie Polaków do oszczędzania wody. Z jej ramach przygotowany został film promocyjny.
Daca podkreślił, że Polska jest na przedostatnim miejscu w Europie, jeśli chodzi o zasoby wodne na jednego mieszkańca. Jeszcze gorzej jest w czasie suszy. Wówczas na jednego mieszkańca naszego kraju przypada zaledwie 1000 metrów sześc. wody na rok. To nawet cztery razy mniej niż w innych krajach Unii Europejskiej. Ministerstwo zwraca uwagę, że w walce z suszą i powodzią konieczne są wielokierunkowe działania z zakresu dużej oraz małej retencji. Mniejsze zbiorniki retencyjne, stawy, oczka wodne lokalnie wspomagają bilans wodny. Pomocne jest również zalesianie nieużytków oraz odtwarzanie terenów podmokłych. Dziś do największych wyzwań, jakie stoją przed miastami, należą tak zwane powierzchnie utwardzone, asfalt i beton, które przy większych opadach mogą powodować lokalne podtopienia.
Jak możemy pomóc sami
MGMiŻŚ dodaje, że również my sami, mając domy z ogrodami, możemy pomóc retencjonować więcej wody i na przykład, zamiast obfitego podlewania trawnika, założyć kwietną łąkę, która dłużej zachowuje wilgoć. Ogródek można też podlać deszczówką, a nie wodą nadającą się do picia. Kampania informacyjna ministerstwa "Stop Suszy" zwracać będzie również uwagę na problem marnotrawienia żywności. "Wyrzucanie artykułów spożywczych - to trwonienie setek litrów wody użytej do ich wytworzenia. Przykładowo bochenek chleba, który wyląduje w kosztu, to nawet 400 litrów zmarnowanej wody" - podkreślono. Na biurku prezydenta czeka na podpis ustawa o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności. Zobowiązuje ona sklepy do zawierania umów z organizacjami pozarządowymi w celu przekazywania im nieodpłatnie części niesprzedanej żywności. Trafiać ma ona później do osób potrzebujących. Według szacunków statystyczny Polak wyrzuca do kosza 235 kilogramów jedzenia, czyli około 9 mln ton żywności rocznie. Organizacja Greenpeace dodaje, że ekwiwalent wodny wynosi 1,72 mld metrów sześciennych. To tak, jakby każdy z nas wylewał bez celu codziennie sto półtoralitrowych butelek wody.
Autor: map / Źródło: PAP