Prawie 90 tysięcy mieszkańców okolic Fort McMurray zostało ewakuowanych. Służby ratunkowe od kilku dni próbują ugasić pożar, który rozpościera się na obszarze 8,5 tysiąca hektarów. Podczas ewakuacji doszło do wypadku, w którym zginęły dwie osoby.
Władze kanadyjskiej prowincji Alberta ogłosiły w środę stan wyjątkowy. Zdaniem przedstawiciela Agencji Zarządzania Kryzysowego Scotta Longa, istnieje prawdopodobieństwo, że pożar pochłonie znaczną część miasta Fort McMurray.
Ponad 80 proc. domów w mieście zostało zniszczonych lub uszkodzonych. Według informacji przekazanych w środę wieczorem przez służby ratunkowe w centrum Fort McMurray spłonęła nowa szkoła, kilkadziesiąt budynków zajęło się ogniem, a ponad tysiąc obiektów całkowicie spłonęło.
Ewakuacja wciąż trwa
Powstało 9 centrów ewakuacyjnych. Tysiące mieszkańców czuje się tam w miarę bezpiecznie, choć pomoc zajmuje dużo czasu, ponieważ liczba jej potrzebujących wciąż rośnie. Niestety są już pierwsze ofiary śmiertelne. Podczas ewakuacji doszło do wypadku samochodowego, w wyniku którego zginęły dwie osoby.
Hektary w ogniu
Pożar, który wykryto 1 maja na południowy zachód od Fort McMurray, opanował obszar 8500 hektarów. Jak informują władze, ogień nie zbliżył się do rejonów, gdzie wydobywana jest ropa naftowa. Alberta jest głównym kanadyjskim producentem ropy pozyskiwanej z roponośnych iłów.
Z żywiołem w sumie walczy ponad 1110 strażaków, w użyciu jest 145 helikopterów. Ogień przesuwa się dalej na południe stanu.
- To największa ewakuacja w historii tej prowincji - powiedziała na konferencji prasowej premier Alberty, Rachel Notley, dodając, że przyczyny pożaru nie są znane.
Drugi pożar
Jest to już drugi pożar w tym rejonie w ciągu niespełna roku. W maju 2015 roku żywioł zmusił do ewakuacji kilkuset pracowników przemysłu naftowego, co spowodowało krajowy spadek wydobycia tego surowca o 9 proc.
Autor: AD/jap / Źródło: PAP, Reuters, hosted.ap.org