Szczątki komety ISON, która rozpadła się po zbliżeniu się do Słońca, według przewidywań niektórych astronomów mogły już zacząć docierać do Ziemi. Według modelu stworzonego przez amerykańskiego badacza meteorów, poruszające się z prędkością 200 tys. km kosmiczne cząstki znalazły się na kursie kolizyjnym z naszą planetą. Istniała możliwość, że ukażą się w postaci deszczu meteorów, ale na razie nie zaobserwowano żadnego zjawiska tego rodzaju.
Kometa ISON - nazwana na wyrost "kometą stulecia" - częściowo roztopiła się i rozpadła po zbliżeniu się do Słońca w grudniu ubiegłego roku. Jej szczątki - cząsteczki pyłu mikroskopijnych rozmiarów - przemierzały przestrzeń kosmiczną, "popychane" przez wiatr słoneczny.
Na kursie kolizyjnym
Badacz meteorów Paul Wiegert z University of Western Ontario stworzył model komputerowy ich trajektorii, z którego wynika, że w nocy z czwartku na piątek miały się znaleźć na kursie kolizyjnym z Ziemią.
Istniała możliwość, że spalając się w atmosferze naszej planety, dadzą się zaobserwować jako deszcz meteorów. Na razie jednak nie ma doniesień o obserwacjach takiego zjawiska. Ponieważ mikroskopijne pozostałości komety są bardzo lekkie, najprawdopodobniej po wejściu w ziemską atmosferę wytracają prędkość do zera i przez dłuższy czas unoszą się w powietrzu, by następnie opaść na powierzchnię naszej planety po kilku miesiącach.
Pył rozjarzy chmury
Prognozowano, że pył z komety może spowodować silne wzmocnienie zjawiska zwanego obłokami srebrzystymi (noctilucent clouds). Są to chmury występujące w rejonach polarnych na wysokościach około 80 km. Ze względu na wysokość, na jakiej występują, są w stanie jaśnieć nawet po zachodzie Słońca.
Wypuszczą balony
Naukowcy zamierzają wyłapać cząstki tego pyłu za pomocą balonów meteorologicznych, które będą wypuszczane na Antarktydzie. Chcą zbadać skład chemiczny tych szczątków komety, ponieważ liczą na znalezienie związków węgla, które mogłyby świadczyć o istnieniu pozaziemskiego życia.
Autor: mj/map / Źródło: dailymail.co.uk