Po kilkumiesięcznej rehabilitacji żółw Pine Tyme opuścił szpital dla zwierząt. Mimo że gad nie ma jednej płetwy, bierze udział w wyścigu żółwi. Wcześniej weterynarze założyli mu nośnik satelitarny, dzięki czemu mogą na bieżąco śledzić wędrówkę zwierzęcia.
Pine Tyme to 35-kilogramowy żółw, który kilka miesięcy temu został odnaleziony niedaleko wybrzeży Florydy. Zwierzę było chore, dryfowało i nie mogło zanurkować, jednak miało sporo szczęścia - zostało zauważone przez ludzi.
Ci szybko wciągnęli sporych rozmiarów gada na pokład statku, a później zawieźli do szpitala przeznaczonego dla żółwi.
Kalmary, świeże ryby i czysta woda
Tam Pine Tyme został otoczony opieką specjalistów. Wykonano mu rentgen, dzięki któremu weterynarze poznali przyczynę problemów żółwia (brak jednej z płetw i zbyt dużo gazów w jelitach) i natychmiast przystąpili do kuracji.
Przez kilka miesięcy żółw dostawał antybiotyki i witaminy, mieszkał w czystym akwarium, a menu mógł mu pozazdrościć niejeden entuzjasta owoców morza. Jego opiekunowie starali się, by dostarczano mu świeże kalmary i ryby.
Pine Tyme z nadajnikiem
W połowie sierpnia kondycja zwierzęcia była już na tyle dobra, że nawet bez płetwy mógł opuścić szpital i wziąć udział w wyścigu żółwi. Zawody trwają trzy miesiące od momentu wypuszczenia żółwi z wybrzeży Florydy i Karaibów. Jak podkreślają organizatorzy, wyścig ma zwracać uwagę na zagrożenie, które płynie od strony ludzi.
Specjaliści postanowili jednak skorzystać z okazji i przed wypuszczeniem Pine Tyme do oceanu umieścili na nim nadajnik satelitarny. Chcą dzięki niemu prześledzić wędrówkę gada i wykorzystać dane do przyszłych badań.
Autor: kt/ja / Źródło: tourdeturtles.org, ENEX