Możliwe, że gdyby Penka wiedziała o konsekwencjach swojej wycieczki, nie wybrałaby się za granicę. Tę przygodę mogła przypłacić życiem. Na szczęście historia zakończyła się szczęśliwie. Zobacz materiał magazynu "Polska i Świat".
Los Penki - krowy, która nielegalnie przekroczyła granicę serbsko-bułgarską - poruszył wiele osób.
Penkowa wycieczka z Bułgarii do Serbii mogła skończyć się tragicznie - krowie groziła eutanazja. Regulacje unijne stanowią, że zwierzę, które opuściło granicę Unii Europejskiej i znalazło się ponownie na jej terenie bez odpowiedniej kontroli sanitarnej i dokumentów, powinno być uśpione.
Bułgarska Agencja ds. Ochrony Żywności (AOŻ) wysnuła przypuszczenie, że Penka, przebywając kilkanaście dni w Serbii, mogła zarazić się jakąś chorobą i przenieść ją później na inne krowy, obywatelki Unii Europejskiej.
- Spędziła dwa tygodnie w kraju trzecim i jej przyszłość jest jedna: eutanazja - mówiła doktor Welka Wojnowa z AOŻ. Największym zagrożeniem miałaby być pryszczyca - zaznaczyła Monika Marks, dyrektor biura ds. granic z Głównego Inspektoratu Weterynarii. Choroba jest niegroźna dla ludzi, jednak może powodować straty gospodarcze.
"Ona jest smutna. Ona płacze"
Penkę poddano kwarantannie, oczekując na wyniki przeprowadzonych badań krwi. W tym czasie nie mógł jej odwiedzić nawet właściciel, Iwan Kiriłow, Haralampijew. - Ona płacze. Łzy nie są powszechne wśród krów. Ona płacze, jest zwyczajnie smutna, schwytana. Nie może być wolna, a ona jest przyzwyczajona do wolności - żalił się.
W internecie powstała petycja skierowana do Parlamentu Europejskiego, aby uwolnić Penkę. Podpisało ją ponad 30 tysięcy ludzi. W sprawę zaangażował się nawet brytyjski piosenkarz i kompozytor Paul McCartney.
- W Parlamencie Europejskim parlamentarzyści z różnych grup, nie tylko z grup związanych z Europejską Partią Ludową masowo podpisywali się pod amnestią dla tej krowy - mówił Janusz Piechociński, były minister gospodarki i były prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego. Dodał, że "krowa, która przekracza granice, może łączyć, a nie dzielić".
Penka uratowana
Historia zakończyła się szczęśliwie - jak poinformowała w poniedziałek AOŻ, Penka okazała się zdrowa i do końca tygodnia ma wrócić do pana Iwana, do wsi Kopilovtsi. Doniesienia potwierdził rzecznik prasowy Komisji Europejskiej Margaritis Schinas. - Okej, powiedzmy to: niech żyje krowa Penka. Opuszczanie granic Unii Europejskiej i wracanie do niej jest w porządku - powiedział ze śmiechem rzecznik.
Pojawiły się również głosy wskazujące na absurd całej sytuacji. - To nie są granice naturalne. Ludzie, którzy myślą, że są najmądrzejsi na świecie nie wiedzą, jak znaleźć latarnię uliczną bez użycia GPS-a… Bociany się przemieszczają, dzikie niedźwiedzie się przemieszczają, wilki się przemieszczają. O czym my mówimy? - ironizował weterynarz Nenad Mitrowicz.
Analityk medyczny Georgi Koritarow podsumował sprawę słowami: "możemy powiedzieć, że z jednej strony wciąż pozostaje trochę pracy nad regulacjami administracji Unii Europejskiej, z drugiej zaś nad przystosowaniem ich do prawdziwego życia".
Na ustach Polaków była krowa, która zamieszkała z żubrami:
Autor: ao/aw / Źródło: ENEX, TVN BiŚ, Polska i Świat