Ocieplenie klimatu nie będzie prawdopodobnie prowadziło do stałej obecności El Niño na Południowym Pacyfiku - to wniosek, do którego doszli naukowcy ze Wspólnoty Niemieckich Centrów Badawczych im. Hermanna von Helmholtza po przebadaniu liczących sobie 50 mln lat muszli małż i kawałków drewna z Antarktydy.
Wzrost pierścieni występujących na tych skamieniałościach wskazuje, że podczas ostatniego długotrwałego okresu międzylodowcowego w historii Ziemi istniał pewien klimatyczny rytm, podobny do tego, który znamy współcześnie. Do wzajemnego następowania po sobie cykli pogodowych El Niño i La Niña.
Taniec nad Pacyfikiem
Nad Południowym Pacyfikiem zachodzi proces meteorologiczny zwany ENSO - El Niño Southern Oscillation ("południowa oscylacja El Niño"). Składa się z dwóch faz - ciepłej, czyli samego El Niño oraz chłodnej, La Niña. Każda z nich występuje w kilkuletnich odstępach.
Kiedy Południowy Pacyfik ogrzewa się raz na trzy-sześć lat, pasaty wiejące nad równikiem zmieniają kierunek i warunkami atmosferycznymi zaczyna kierować El Niño. Przynosi m.in. susze w Australii czy powodzie w Peru.
Choć jego działalność wpływa na cały klimat na Ziemi, doraźnie odczuwają go przede wszystkim mieszkańcy terenów nadmorskich. Rybacy wracają z pustymi sieciami, rośliny marnieją, ceny żywności rosną.
Drugą stroną ENSO jest La Niña. Chłodna faza do Australii przynosi powodzie, a we wschodniej Afryce susze. Aktualnie występuję właśnie ona.
Naukowcy szukają w Eocenie
Jak ich relacja będzie wyglądała w przyszłości? Jak odnotowywany na całym świecie wzrost temperatur wpłynie na El Niño i czy zostanie z nami na stałe? Żeby odpowiedzieć na te pytania, naukowcy zwracają się ku przeszłości, a ściślej - do Eocenu, czyli 60-37 mln lat wstecz.
- Eocen uważany jest za ostatni długotrwały okres ciepła. W tym czasie woda na Antarktydzie była wolna od lodu, a cały kontynent zielony od drzew. Temperatura wody utrzymywała się na poziomie 10-16 st. Celsjusza - mówi Thomas Brey ze Wspólnoty Niemieckich Centrów Badawczych im. Hermanna von Helmholtza.
Klimatyczny rytm zapisany w małżach
Brey, wraz z kolegami z Niemiec i Stanów Zjednoczonych, przebadał małże z gatunków Cucullaea Raea i Eurhomalea liczące sobie 50 mln lat, a także fragmenty drzew pochodzących z Seymor Island na Antarktydzie.
- Podobnie jak drzewa, małże podczas życia formują pierścienie. Mierzymy ich szerokość i badamy, w jakiej częstotliwości się pojawiają - tłumaczy Brey.
Wzrost małży jest ściśle uzależniony od pożywienia i odpowiedniej temperatury powietrza.
- To oznacza, że zmiana pomiędzy dobrymi a złymi warunkami do wzrostu jest widoczna w pierścieniach. I jak udało się nam wykazać, ta zmiana zachodzi co trzy-sześć lat. Tak samo, jak wymiana El Niño i La Niña - informuje Brey.
- Żeby zweryfikować istnienie El Niño w tak odległych czasach, potrzebujemy dowodów pochodzących ze środowiska naturalnego z jak najdłuższego okresu czasu. Wtedy małże dożywały 100 lat, stanowią więc dla nas cenny materiał do badań - podkreśla badacz.
- Nasze badania dowodzą, że ten fenomen zachodził również w Eocenie - konkluduje Brey.
Jeśli ma rację, oznacza to, że postępujące ocieplenie klimatu nie wpłynie na występowanie El Niño i La Niña nad Południowym Pacyfikiem.
Autor: map//ŁUD / Źródło: sciencedaily.com