Coraz większa liczba trąb powietrznych, silne burze i nieprzewidywalna pogoda. - Tak się dzieje w zmieniającym się klimacie, gdzie ekstrema stają się codziennością - mówiła w programie "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24 dr Joanna Remiszewska-Michalak, fizyk atmosfery.
Pogoda w środę była bardzo gwałtowna. Według relacji mieszkańców miejscowości Jodłówka-Wałki przeszła tam trąba powietrzna. Burze i towarzyszący im silny wiatr zniszczył kilkanaście budynków.
- Musimy się przyzwyczaić do ekstremalnych zjawisk pogodowych. Czy to są trąby, porywy czy silne opady deszczu - te ekstrema stają się naszą codziennością. Zwróćmy uwagę, że w ciągu ostatniego roku, jeżeli mówimy o zjawiskach pogodowych, to one są coraz częstsze - tłumaczyła na antenie TVN24 w programie "Wstajesz i wiesz" dr Joanna Remiszewska-Michalak, fizyk atmosfery.
- W zasadzie nie ma bezpiecznej burzy. Zima też jest obfita w porywy wiatru, orkany. Pogoda jest coraz bardziej nieprzewidywalna. Nie pożary są domeną strażaków, tylko wypompowywanie wody, straty związane z wiatrem. Tak się dzieje w zmieniającym się klimacie, gdzie ekstrema stają się codziennością - podkreśliła.
Trąby powietrzne obserwujemy coraz częściej. - Trzeba pamiętać, że my jesteśmy w Polsce, że nie mamy warunków sprzyjających powstawaniu tornad. Natomiast liczba trąb powietrznych w Polsce zdecydowanie wzrasta i możemy mówić, że są pewne miejsca, gdzie te trąby wędrują - od południowego zachodu w kierunku północnego wschodu. Natomiast nie nazwałabym jeszcze tego polską aleją tornad. Na szczęście - mówiła fizyk atmosfery.
Niechlubny rekord lipca
Tegoroczny lipiec zapisze się jako równy lub nieznacznie cieplejszy niż najgorętszy lipiec w historii pomiarów. Do tej pory był nim ten z 2016 roku. Jak podkreśliła dr Remiszewska-Michalak, odchylenie od średniej temperatury dla ostatniego lipca wyliczono na 1,2 stopnia. - Trzeba pamiętać, że my w porozumieniu paryskim mówimy o tej bezpiecznej-niebezpiecznej granicy 1,5 stopnia, do której powinniśmy dążyć. Lipiec jest takim ostrzeżeniem i czerwonym światłem, gdzie te działania powinny zostać podjęte - ostrzegała.
Nam, mieszkańcom Polski, lipiec mógł wydawać się wyjątkowo chłodny. - Natomiast, jeżeli spojrzymy na świat, to widzimy pożary na Syberii, anomalne, wysokie temperatury na Grenlandii, Alasce. Ten świat jest po prostu rozgrzany - zaznaczyła dr Remiszewska-Michalak.
Susza w Polsce
Fizyk atmosfery zwróciła również uwagę, że dużym problemem jest susza. - W regionach najbardziej suchych, czyli w województwach lubuskim i łódzkim brakuje nam około 300 milimetrów opadów, a średnia polska to 600. Czyli możemy powiedzieć, że w niektórych regionach brakuje nam pół roku opadów i to jest sytuacja naprawdę dramatyczna. To jest wyzwanie, przed którym my tutaj lokalnie musimy się rzeczywiście zmierzyć. Jest już dosyć późno na pewne działania. Może nam wody w miastach nie zabraknie, natomiast kryzys wodny już w teraz w wielu miejscach w Polsce jest i ludziom w wielu miejscach brakuje tej wody - mówiła na antenie TVN24 dr Remiszewska-Michalak.
Co czeka nas za 10, 50 lat?
Jak mówiła ekspertka, zmiany są bardzo szybkie i sytuacja zdecydowanie się zaostrza. - Za 10 lat w Polsce będzie susza i więcej zjawisk ekstremalnych, więcej interwencji straży pożarnej. Natomiast wybiegając daleko w przyszłość - 50 lat do przodu, w zasadzie kończąc nasz wiek, jeżeli nic nie zrobimy, to możemy się spodziewać temperatury wyższej o nawet sześć stopni globalnie i podniesienie poziomu wód o około siedem metrów. To są realne scenariusze - zapowiadała.
Posłuchaj całej rozmowy z dr Joanną Remiszewską-Michalak:
Autor: kw/aw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock