W ostatnim czasie modele meteorologiczne pokazywały, że czeka nas chłodna, a miejscami nawet zimowa Wielkanoc. Piątkowe prognozy mówiły tymczasem o szokującym ociepleniu - do nawet 25 stopni Celsjusza. Synoptyk TVN Meteo Arleta Unton-Pyziołek tłumaczy, skąd taka zmiana i zaleca, by nie przywiązywać się do tych wskazań.
Piątkowy przegląd wyliczeń modeli meteorologicznych niejednego synoptyka niemal przyprawił o zawał. W ciągu ostatniego tygodnia modele prognozowały pewną płynność w zmianach pogody: ocieplenie na weekend 24-25 marca, a potem powolne ochłodzenie trwające do Świąt Wielkanocnych. Taka typowa zmienność w naszym klimacie - kilka dni cieplejszych, kilka dni chłodniejszych. Rozwój sytuacji barycznej był logiczny. Przemieszczanie układów niżowych i wyżowych - płynne i zrozumiałe. W piątek jednak modele oszalały!
Prognozy były "chłodne"
Od kilku dni przyglądamy się rozwojowi sytuacji w Europie, bo jesteśmy ciekawi pogody na Święta Wielkanocne. Wobec pogody w tym okresie zawsze mamy pewne wymagania, bo w kulturze europejskiej święta te symbolizują w końcu odrodzenie życia, początek czegoś nowego, dobrego. Czekamy na wiosnę, słońce, ciepło i zastrzyk optymizmu. Jeszcze w czwartek 22 marca, prognozy na święta były "chłodne". W Wielką Sobotę na Podkarpaciu miał padać śnieg, a temperatura wzrosnąć jedynie do 1 stopnia Celsjusza. W końcu od kilku dni widać było na mapach matematycznych modeli meteorologicznych, że w naszą stronę zmierza zatoka chłodu. Logiczne następstwo napływu chłodnych mas powietrza znad Arktyki i Północnego Atlantyku na przełomie marca i kwietnia to okresowe opady deszczu ze śniegiem, śniegu, i temperatura w ciągu dnia nie przekraczająca 5-6 st. C, a nocami lekki mróz.
Nawet 25 stopni, a potem śnieg
W piątek jeden z wiodących modeli prognostycznych - amerykański GFS, będący podstawą lwiej części prognoz na świecie - wyliczył, że w sobotę 31 marca na Podkarpaciu temperatura wzrośnie do 22 st. C. W ciągu doby zmienił wyliczenia od ponad 20 stopni! W Niedzielę Wielkanocną temperatura miałaby na południu poszybować jeszcze wyżej - do 25 st. C. I tutaj w głowie meteorologa zapala się czerwona lampka. Uwaga, coś nie tak! Akcja serca zwalnia, bo jak wytłumaczyć taką kolosalną zmianę? Co więcej - według piątkowych wskazań modeli w Poniedziałek Wielkanocny miałby do nas wkroczyć od zachodu front chłodny z silnymi opadami śniegu.
Inny popularny i bardzo dobry model prognostyczny, czyli europejski ECMWF, też wycofał się z chłodu na przełom marca i kwietnia. Jednak jego wyliczenia na sobotę 31 marca są bardziej wyważone, prognozujące temperaturę maksymalną na południu Polski do 10-15 st. C, a w centrum i na północy do 5-9 st. C. Jednak w prognozach na Niedzielę Wielkanocną i on zaszalał, bo prognozuje w rejonie Krakowa 23 st. C!
Przebudowa pola barycznego
Skąd taki skok w temperaturze? Modele prognozują, że pod koniec marca nastąpi przebudowa pola barycznego, która spowoduje silny południkowy przepływ mas powietrza. Od Wybrzeży Afryki, przez Atlantyk, aż po Arktykę rozciągać się ma potężna bruzda niskiego ciśnienia - niczym dolina w atmosferze. W niej dynamiczne układy niżowe, czyli wiry powietrza, mają jak trybiki w maszynie rozpędzać masy powietrza. W przedniej części tej doliny popłynąć ma znad Afryki gorące zwrotnikowe powietrze. Może ono dotrzeć aż do Polski. Natomiast w zachodniej, tylnej części doliny płynąć by miały prosto z północy zimne masy powietrza znad Arktyki. One mogą dotrzeć aż do Maroka w północno-zachodniej Afryce. To sytuacja jak najbardziej możliwa, jednak wątpliwości budzi tak nagłe pojawienie się tego gorącego wariantu w prognozach. Będziemy mu się pilnie przyglądać, bo teraz wszystko jest możliwe.
Kapryśny klimat
Sporządzanie prognoz w marcu i kwietniu bywa w naszym kapryśnym klimacie bardzo trudne. Przedwiośnie i wczesna wiosna to czas wielkiej przebudowy pola barycznego i pola temperatury nad Europą. Zmienia się rozkład izoterm (linii takiej samej temperatury) z południkowego na równoleżnikowy. W zimie w Europie najcieplej jest na zachodzie i południowym zachodzie, a im dalej na wschód, tym zimniej. Panuje rozkład temperatury wschód-zachód.
W cieplejszej części roku jest inaczej - najcieplej jest na południu, a im dalej na północ, tym chłodniej. Zmienia się również dynamika niżów i wyżów. Nad Morzem Śródziemnym deszczowe zimowe niże zostają zastąpione słonecznym wyżem. Nad Atlantykiem tworzą się jeszcze w marcu potężne sztormowe niże, ale od kwietnia jest ich coraz mniej. W zimie Ocean Atlantycki oddaje atmosferze ciepło gromadzone poprzedniego lata, stąd wiele wirujących niżów, podczas gdy nad wychłodzonym lądem wschodniej i północnej Europy powstają mroźne wyże. "Przestawienie się" atmosfery z zimy na lato jest zwykle bardzo burzliwe i odbija się w zmiennej pogodzie oraz zmieniających się często prognozach.
Modele mogą złagodzić wyliczenia
Przeczekajmy to szaleństwo w modelach meteorologicznych - za dwa, trzy dni prawdopodobnie nieco złagodzą wyliczenia. Możliwe jednak, że nie wrócą już do chłodnej wersji pogody na Święta, z mrozem oraz deszczem ze śniegiem. A pogoda będzie typowo kwietniowa, ze zmiennym zachmurzeniem, chwilami silniejszym wiatrem i temperaturą od 5-10 st. C na północy do 10-16 st. C na południu. Miejsce ma bowiem wiosenne przesilenie, które daje się we znaki wszystkim. Bocianom, które przylatują na grubo zaśnieżone łąki i pola. Ludziom, których organizmy przestawiają się na większą dostawę światła i bardzo duże wahania temperatury. A także kwitnącym drzewom, narażonym na zabójcze fale mrozu.
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo