Zielone smoki, minisprzęt do nurkowania i czarne ośmiornice - wszystko to można znaleźć na kornwalijskich plażach. Od końca lat 90. XX wieku morze wyrzuca mnóstwo takich "skarbów". To klocki lego, które prawie 20 lat temu spadły do morza ze statku handlowego.
W lutym 1997 na morzu, niedaleko przylądka End w Wielkiej Brytanii (hrabstwo Kornwalia), panował potężny sztorm. Ogromna fala rozbujała statek towarowy Tokio Ekspress do tego stopnia, że najpierw przechylił się on o 60 stopni w jedną stronę, a później o 40 stopni w drugą. W efekcie do morza spadły 62 kontenery. W jednym z nich znajdowało się ponad 4,7 mln klocków lego, które miały dotrzeć do Nowego Jorku. Kilka dni temu świat przypomniał sobie historię Tokio Ekspress. Wszystko za sprawą niewielkich fragmentów plastiku, które pojawiają się na kornwalijskich plażach. Zatopionych klocków lego.
Wiadra pełne zielonych smoków, ośmiornica jak Święty Graal
Prawdą jest jednak, że klocki można było odnaleźć już pod koniec lat 90. Wówczas dzieci z wiadrami biegały na plaże, żeby zamiast muszelek szukać zielonych smoków, które później można było sprzedać.
Oczywiście, morze wyrzucało też inne skarby - mini sprzęt do nurkowania, włócznie piratów, czy czarne ośmiornice. Te ostatnie stały się jednak prawdziwym Świętym Graalem wśród klocków.
- Dotychczas odnaleziono zaledwie trzy ośmiornice. Jedną nawet udało mi się znaleźć - z dumą chwali się Tracey Williams z Newquay. Williams prowadzi na Facebooku stronę, na które rzetelnie dokumentuje kolejne odkrycia lego. W rozmowie z BBC przyznała, że z entuzjazmem podchodzi do poszukiwań. - Człowiek robi się zazdrosny, jeśli słyszy, że jego sąsiad znalazł na plaży zielonego smoka. Sam chce wtedy wyjść z domu i poszukać kolejnego smoka - zażartowała.
Skarby z plaży
Poszukiwania zielonych smoków, czy czarnych ośmiornic, wywołują u wielu osób uśmiech na twarzy. Chyba najbardziej zadowolone są dzieci, które wybierają się na plaże w poszukiwaniu kolejnych skarbów. Wierzą w to, że pochodzą one z nieznanych lądów. Rodzice nie chcą psuć im zabawy i nie uświadamiają podopiecznych, że kontener z lego znajduje się jakieś 20 mil morskich od brzegu.
Plastik trafia do żołądków zwierząt. Naukowcy: to niebezpieczne
Nie wszystkich jednak bawi historia Tokio Ekspress i zagubionych kontenerów. Amerykański oceanograf Curtis Ebbsemeyer zwrócił uwagę na to, że niewielkie fragmenty plastiku pływające w morzu, lub leżące na plaży są śmiertelnym niebezpieczeństwem dla mieszkańców mórz i oceanów oraz dla ptaków.
- Od 1997 roku klocki mogły pokonać dystans ponad 620 tys. mil, a to oznacza, że mogą znajdować się na każdej plaży - zaznaczył naukowiec. - Mogą więc trafiać do przewodów pokarmowych zwierząt na całym świecie - dodał.
Choć teoria o szerokim rozprzestrzenieniu klocków lego nie została oficjalnie potwierdzona, Williams dostaje mnóstwo informacji od ludzi z całego świata, którzy twierdzą, że udało im się odnaleźć niewielkie fragmenty plastiku. Niedawno napisał do niej mieszkaniec Melbourne.
Autor: kt//kdj / Źródło: www.mirror.co.uk, www.bbc.com