Wraz z liczbą zjedzonych tabliczek czekolady wzrasta szansa na zostanie laureatem nagrody Nobla. To wnioski płynące z badań szwajcarskiego lekarza opublikowanych w prestiżowym "New England Journal of Medicine".
Analizę przeprowadził Franz Messreli na co dzień pracujący w szpitalu Luke-Roosevelt w Nowym Jorku. Szwajcar zestawił ze sobą dane dotyczące spożycia czekolady w poszczególnych państwach oraz liczbę laureatów nagrody Nobla przypadających "na głowę" mieszkańców danego kraju.
Szwajcaria na czele
Ranking otwiera Szwajcaria. Każdy mieszkaniec tego kraju spożywa 120 tabliczek czekolady rocznie. Helweci 25 razy zostali uhonorowani nagrodą Nobla. Drugie miejsce przypadło Szwedom, a trzecie Duńczykom.
W środku stawki są Amerykanie, najczęściej honorowani Noblem. Blisko co trzecia nagroda wędruje właśnie do Stanów Zjednoczonych. Polacy w stawce 23 analizowanych przez Messreliego państw zajmują 15. miejsce ex aequo z Włochami.
Franz Messerli przyznaje, że jego pracę należy traktować z przymrużeniem oka, ale można z niej też wyciągnąć wnioski dotyczące rzeczywistości.
Od mlecznej głupieją
Do przedstawionej analizy z dużym dystansem podchodzi fizyk Eric Cornell, laureat nagrody Nobla z 2001 roku. - Spożycie czekolady jest największe w krajach wysoko rozwiniętych, które przeznaczają wysokie nakłady na badania naukowe - powiedział.
- Nie ma żadnego związku przyczynowego pomiędzy spożyciem czekolady, a liczbą nagród. Osobiście uważam, że od czekolady mlecznej ludzie głupieją - zażartował Amerykanin.
Bociany a urodzenia To nie pierwszy raz kiedy udało się znaleźć dziwne korelację między zjawiskami. Wcześniej zauważono na przykład, że w Europie liczba bocianów ma związek z liczbą urodzeń, a występowanie plam na słońcu można połączyć z liczbą samobójstw.
Autor: adsz/rs / Źródło: Reuters