Dr Nicola Gedney, hydrolog z Met Office, wraz z zespołem naukowców zbadała zależność między przepływem wody w rzekach a aerozolami atmosferycznymi. Za pomocą modeli komputerowych eksperci przeanalizowali dane meteorologiczne z Ameryki Północnej, Europy i Azji.Dzięki temu zauważyli, że w latach 70. ubiegłego wieku m.in. do Europy docierało o 0,5 proc. mniej promieniowania słonecznego niż na początku XX wieku. Autorzy badania twierdzą, że za taką sytuację odpowiadał wzrost stężenia m.in. siarczanów.
Nawet o 25 proc. zwiększone przepływy
Jednak tym, co przykuło uwagę ekspertów, było zwiększenie przepływu wody w rzekach. Dlaczego? Zdaniem dr Gedney aerozole blokowały dopływ promieniowania słonecznego, przez co zmniejszało się parowanie. Z badań wynika, że obecność aerozoli w atmosferze konsekwentnie zwiększała przepływy w dorzeczach Europy i Ameryki Północnej.
W niektórych dużych rzekach Europy, np. w Dunaju, Łabie czy Odrze, przepływ wzrósł o 11-25 proc. Jednak kiedy jakość powietrza zaczęła się poprawiać (w latach 90.), zmniejszyły się też przepływy - twierdzą autorzy badania.
Badania nie wszystkich przekonują
Nie wszyscy jednak zgadzają się z tą tezą. Część naukowców podważa ją i twierdzi, że jeśli rzeczywiście istniałaby zależność między stężeniem aerozoli a przepływem wody w rzekach, to chińskie rzeki musiałyby mieć coraz większe przepływy, a tego nie wykazały badania. Wyniki badań zostały opublikowane na łamach ostatniego wydania "Nature Geoscience".
Autor: kt/map / Źródło: www.nature.com