"Pełne wynurzenie i cała naprzód!". Regularnie w Hamburgu wynurza się U-boot wywołując poruszenie wśród mieszkańców. Łódź podwodną sprawdziła nawet miejscowa policja - okazało się, że jest napędzana siłą ludzkich mięśni.
Tajemnicza łódź podwodna U-Pooly nie jest zabłąkaną jednostką Kriegsmarine. To projekt artystyczny Reinharda Crasemanna i Svena Ole Kraemera. Składa się wyłącznie z makiety kiosku, czyli charakterystycznej "płetwy" wystającej ponad kadłub współczesnych łodzi podwodnych, pod którą kryje się łódź napędzana pedałami.
Pokojowa łódź podwodna
Imitacja jest realistyczna i każdy jej rejs po rzece Alster, która jest prawym dopływem Łaby, wywołuje poruszenie wśród "szczurów lądowych" spacerujących nad jej brzegami. U-bootem zainteresowała się też policja wodna. Po drobiazgowej niemieckiej kontroli łódź puszczono dalej - nie naruszała bowiem żadnych przepisów.
Mniej zdziwieni byliby wszyscy zszokowani widokiem U-boota, gdyby wiedzieli, że rzeka w miejscu, gdzie U-Pooly najczęściej się pojawia, ma tylko cztery metry głębokości. To zbyt mało. Każda łódź podwodna utknęła by tam na mieliźnie.
Poza tym U-Pooly nie jest uzbrojona, a zamiary jej załogi całkowicie pokojowe. - Chociaż czasem mamy na pokładzie torpedy - do palenia, z Hawany - przyznaje Crasemann na łamach "Hamburger Abendtblatt".
Zbiera myśli
Jak tłumaczą autorzy projektu, chodzi o to by U-Pooly stała się "miejscem spotkania myśli", by przechodnie zaaferowani łodzią podwodną wchodzili ze sobą z interakcję. Poza tym, jak przyznają marynarze, to też dobra zabawa.
- U-Pooly powinna przede wszystkim dawać radość. I to robi - mówi Crasemann.
Autor: rs / Źródło: abendblatt.de, PAP/EPA