Patrzcie w niebo, bo większość planet będzie "na wyciągnięcie dłoni"

AdobeStock_577649266
Perseverance nagrał zaćmienie Słońca na Marsie - nagranie z kwietnia 2022
Źródło: NASA/JPL-Caltech/ASU/MSSS/SSI
Na miłośników obserwacji nocnego nieba czeka prawdziwa gratka. Nadchodzą tygodnie, podczas których będziemy mogli ujrzeć siedem planet Układu Słonecznego. Do dostrzeżenia większości z nich nie będą potrzebne żadne urządzenia.

Jeśli nocna aura będzie dopisywać, to w najbliższych tygodniach na niebie zalśnią dla nas planety. Marsa, Jowisza, Wenus i Saturna będziemy mogli dostrzec nieuzbrojonym okiem, zaś za pomocą sprzętu - na przykład lunety - również Urana i Neptuna. Pod koniec lutego dołączy do nich Merkury.

- Dla amatorów obserwacji to dobry moment na spojrzenie w niebo - powiedział astronom Jerzy Rafalski z Centrum Popularyzacji Kosmosu Planetarium w Toruniu. - Te najjaśniejsze planety, które doskonale widać gołym okiem nawet z rozświetlonego centrum miasta, są po prostu na wyciągnięcie dłoni, a przynajmniej tak nam się wydaje. One rzeczywiście dominują na niebie wieczornym - dodał.

I te bliższe, i te dalsze

Astronom przekazał, że obecnie po zachodzie Słońca nad południowo-zachodnim horyzontem dominuje bardzo jasny punkt, który wygląda jak niezwykle jasna gwiazda. Jest to jednak druga planeta naszego Układu Słonecznego - Wenus. Z kolei nad południowo-wschodnim horyzontem znajduje się Jowisz - największa planeta.

Wenus w obiektywie sondy Mariner 10
Wenus w obiektywie sondy Mariner 10
Źródło: NASA/JPL-Caltech

W pobliżu Wenus widoczny jest także Saturn, zaś na wschodzie widać czerwony, pomarańczowy punkcik. To Mars, który w połowie stycznia był akurat najbliżej Ziemi, w tak zwanej opozycji, czyli w przeciwstawieniu do Słońca.

- Wtedy zawsze są najlepsze warunki do obserwacji tej planety. Wręcz nie sposób go przegapić, bo nawet wyróżnia się barwą - powiedział Rafalski.

Saturn w obiektywie Teleskopu Webba
Saturn w obiektywie Teleskopu Webba
Źródło: NASA/ESA/CSA/Matthew Tiscareno/Matthew Hedman/Maryame El Moutamid/Mark Showalter/Leigh Fletcher/Heidi Hammel/Joseph DePasquale
Mars
Mars
Źródło: NASA/JPL/MSSS

"Świetny czas" na poszerzenie horyzontów

Na niebie można też odszukać Urana i Neptuna, ale ich obserwacje są znacznie trudniejsze.

- Jeśli chcemy odszukać Urana, to najlepiej posługujmy się lornetką i mapą nieba. Musimy wiedzieć dokładnie, gdzie go szukać, bo jest dość słaby, więc łatwo pomylić go z innymi słabymi gwiazdami, których na niebie jest mnóstwo - przekazał ekspert. Podobnie jest z Neptunem, do którego obserwacji przyda się duża lornetka, a najlepiej teleskop i również bardzo precyzyjna mapa nieba.

Pod koniec lutego i na początku marca planety trochę się już poprzesuwają na niebie, ale do wcześniej wymienionych dołączy Merkury.

- Jeśli więc chcemy zainteresować się astronomią, planetami, obserwacjami, to w najbliższych tygodniach jest naprawdę świetny czas, bo po prostu wieczorem te planety możemy obserwować - mówił Rafalski.

Uran sfotografowany przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba
Uran sfotografowany przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba
Źródło: NASA, ESA, CSA, STScI

Jak statki na morzu

Mateusz Kalisz, popularyzator astronomii, prowadzący kanał AstroLife, wyjaśnił z kolei, że choć pojawiają się określenia, jakoby planety układały się w jednej linii - to wręcz niemożliwe jest, by niemal wszystkie planety fizycznie ustawiły się w ten sposób.

- Jeśli chcemy osiem planet ustawić w jednej linii, to to się praktycznie nie może wydarzyć, bo mają różne rezonansy orbitalne, które się ze sobą po prostu nie zgrają. W 2079 roku ma wystąpić zjawisko, w którym planety ustawią się niemal w jednej linii, ale dwie będą po drugiej stronie Słońca. Jednak nawet w tym przypadku idealnej linii nie da się osiągnąć - podkreślił.

Kalisz tłumaczył, że planety krążą na ogół w jednej płaszczyźnie, więc zawsze, gdy na niebie widać więcej niż jedną planetę, to są one ustawione prawie w jednej linii, przemieszczając się w pobliżu ekliptyki.

Rafalski porównywał to ustawienie do statków na morzu. - To troszeczkę tak, jakbyśmy sobie wyobrazili, że jesteśmy na morzu, a dookoła nas są różne statki. Jak się rozejrzymy, to wszyscy widzimy statki ułożone na jednej linii horyzontu. Mimo tego, że są w różnych odległościach. Podobnie jest z planetami - opisał.

Parada planet?

Zdaniem Kalisza tak zwana "parada planet", która odnosi się do zjawiska kilku planet widocznych jednocześnie na niebie, to określenie bardziej medialne i internetowe niż naukowe.

- Nie da się określić, od kiedy możemy mówić o paradzie planet - a kiedy jeszcze nie, na przykład poprzez określanie odległości pomiędzy planetami. Można o nim mówić, gdy naprawdę widocznych planet jest dużo i są blisko siebie. Z czymś takim będziemy mieli do czynienia w 2040 roku we wrześniu. Wtedy rzeczywiście wszystkie jasne planety będą niemalże w jednym miejscu na niebie. Niestety zjawisko to nie będzie dobrze widoczne z Polski, najlepiej będzie je obserwować z półkuli południowej - dodał.

Neptun w obiektywie instrumentu pomiarowego MUSE
Neptun w obiektywie instrumentu pomiarowego MUSE
Źródło: ESO/P. Irwin et al.
Czytaj także: