W niedzielę rano mieliśmy mieć szansę na zobaczenie nad Polską świetlistego wiru związanego ze zrzutem paliwa przez Falcona 9. Jak poinformował Karol Wójcicki, autor bloga "Z głową w gwiazdach", rakieta nie wystartowała, w związku z czym zjawisko nie mogło zaistnieć. Firma SpaceX nie wyjaśniła skąd decyzja o odwołaniu lotu.
Jak poinformował w sobotę Karol Wójcicki, autor bloga "Z głową w gwiazdach", w niedzielę rano na niebie pojawić się mogło niecodzienne widowisko. Miała nim być smuga światła, która przybierze kształt spirali lub wiru.
"To nie UFO, nie portal do innego wymiaru, ani nie zwiastun inwazji kosmitów. To… planowana deorbitacja drugiego stopnia rakiety Falcon 9!" - napisał Wójcicki. "Może to skutkować pojawieniem się świetlistego wiru na naszym niebie" - dodał.
Niestety, w niedzielę nad ranem, start rakiety został odwołany. SpaceX nie wyjaśniło swojej decyzji. Wójcicki przekazał, że na ten moment SpaceX nie podało nowej rozpoczęcia misji.
"Nie ma deorbitacji bez startu" - poinformował. W związku z tym, świetlista spirala nie mogła pojawić się na naszym niebie.
Start rakiety Falcon 9
Falcon 9 miał wylecieć z bazy Vandenberg w Kalifornii w niedzielę 9 marca dokładnie o godzinie 4.09. Obiekt miał wynieść na orbitę teleskop SPHEREx - urządzenie NASA do skanowania nieba w podczerwieni, rozwiązywania tajemnic powstawania pierwszych galaktyk oraz poszukiwania wody w Układzie Słonecznym. Za sprawą Falcona na orbicie miał znaleźć się także zestaw czterech satelitów do badania wiatru słonecznego i przewidywania burz geomagnetycznych - PUNCH.
Resztki paliwa
Świetlista spirala miała pojawić się, gdy rakieta rozpocznie kontrolowane zejście z orbity. "Wtedy to przelatując wzdłuż wschodniej granicy Polski, rakieta wyrzuci resztki paliwa, tworząc na niebie charakterystyczny świetlisty wir - jeden z tych widoków, które na naszym niebie zdarzają się niezwykle rzadko i zostają w pamięci na długo" - podał ekspert.
Na niebie miała pojawić się pomiędzy godz. 5.26 a 5.32.
Nic nam nie grozi
Ekspert zapewniał, że choć kształt na niebie mógł wyglądać kontrowersyjnie, nie zagrażało nam żadne niebezpieczeństwo.
"Rakieta nie będzie leciała bezpośrednio nad Polską, a do samej deorbitacji dojdzie nad bezpiecznym obszarem Arktyki. Nas czeka 'jedynie' spektakularne i zupełnie niegroźne zjawisko" - podał. "To właśnie tak powinna wyglądać kontrolowana deorbitacja, której zabrakło kilka tygodni temu. Najpierw zrzut zbędnego paliwa, potem ostatnie odpalenie silników, wejście w atmosferę nad bezpiecznym obszarem Arktyki i upadek ewentualnych szczątków do Pacyfiku" - podsumował.
POLSA o deorbitacji rakiety
Polska Agencja Kosmiczna napisała w sobotnim komunikacie, że monitoruje planowany start rakiety. "W każdym miesiącu wystrzeliwane są rakiety różnych państw, po czym ich fragmenty wpadają do atmosfery, w większości przypadków spalając się całkowicie. POLSA monitoruje ich trajektorie i wysyła komunikaty, jeżeli mogą one przebiegać nad Polską" - napisano.
Źródło: Z głową w gwiazdach, PAP
Źródło zdjęcia głównego: NAOJ/Cover Images/Forum