Zapadł wyrok dla złodziei krów z województwa zachodniopomorskiego. Pięciu z sześciu oskarżonych przyznało się do winy i dobrowolnie poddało karze. Sprawa Piotra G., który miał być mózgiem procederu, będzie rozpatrywana w osobnym postępowaniu.
Do kradzieży krów, byków i cieląt mięsnych ras mieszanych oraz charolaise i limousine dochodziło w drugiej połowie 2016 roku. Poszkodowani byli rolnicy z powiatów: świdwińskiego, łobeskiego, drawskiego i goleniowskiego. W Kraśniku pod Choszcznem skradziono klacz. Łącznie wartość kilkudziesięciu skradzionych zwierząt sięgnęła około 220 tysięcy złotych (wartość jednej rasowej krowy może sięgać kilkanaście tysięcy złotych).
O kradzieże oskarżeni zostali mieszkańcy powiatu świdwińskiego: Piotr G., bracia Remigiusz i Jacek J., Maciej S. oraz Marek O. (ten ostatni miał brać udział tylko w jednej). Natomiast Macieja B. z Wielkopolski oskarżono o handel kradzionym bydłem, stąd zarzut paserstwa.
Piotra G., Remigiusza J. i Jacka J. prokuratura oskarżyła jeszcze o bezprawne pozbawienie wolności Piotra W. w styczniu 2017 roku przez wywiezienie go do lasu, bicie go, kopanie, co spowodowało u niego ciężki uszczerbek na zdrowiu. Mieli również użyć wobec mężczyzny gazu oraz grozić mu pozbawieniem życia. Według prokuratury, bracia J. pomogli również Piotrowi G. w wyłudzeniu odszkodowania na kwotę około 100 tysiąca złotych.
Na pierwszej rozprawie zapadł wyrok
W piątek w Świdwinie, w zamiejscowym wydziale karnym Sądu Rejonowego w Białogardzie, rozpoczął się proces w tej sprawie. Dla pięciu z oskarżonych na tym się zakończył, ponieważ ich pełnomocnicy złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze. Oskarżeni przyznali się do wszystkich zarzucanych im czynów. Nie składali przed sądem wyjaśnień.
Wobec braci Remigiusza i Jacka J. sąd orzekł kary bezwzględnego pozbawienia wolności. Ten pierwszy został skazany na dwa lata i lata miesięcy więzienia, drugi w zakładzie karnym spędzi dwa lata.
Obaj mają zapłacić pokrzywdzonemu Piotrowi W. 20 tysięcy złotych nawiązki oraz solidarnie z Maciejem B., Maciejem S. naprawić wyrządzoną właścicielom bydła szkodę. Razem mają zapłacić pokrzywdzonym ponad 220 tysięcy złotych, bo na tyle wycenione zostało skradzione i sprzedane bydło.
Marka O., który brał udział w tylko jednej kradzieży, ma zapłacić 34 tysiące złotych. On też, jak pozostała dwójka skazanych, usłyszał wyrok w zawieszeniu. Został skazany na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata, a także dwa tysiące złotych grzywny. Maciej S. i paser Maciej B. usłyszeli wyroki roku w zawieszeniu na trzy lata oraz sześć tysięcy złotych grzywny. Cała trójka ma dozór kuratora.
"Jeden stał na czatach, drugi przewoził, trzeci organizował zdarzenie"
Sędzia Magdalena Brudniak w uzasadnieniu wyroku powiedziała, że "w ocenie sądu stan faktyczny tej sprawy nie budzi wątpliwości" i "ta sprawa jest raczej prosta".
- Oskarżeni, poza Piotrem G., już w toku postępowania przygotowawczego tak naprawdę przyznawali się do zarzucanych im czynów - powiedziała sędzia Brudniak, podkreślając, że na rozprawie oskarżeni to przyznanie się potwierdzili.
Sędzia wyjaśniła też oskarżonym, na czym polegał ich udział w popełnianych przestępstwach i dlaczego muszą za nie odpowiedzieć karnie.
- Współsprawstwo polega na tym, że każdy ze sprawców ma określone role w popełnieniu przestępstwa i każdy zajmuje się jakimś elementem danego czynu. Tak jak tutaj. Jeden stał na czatach, drugi przewoził, trzeci organizował zdarzenie. Każdy, gdyby nie akceptował działania kolejnych współoskarżonych, to w każdej chwili mógł się wycofać. Zawiadomić policję i doprowadzić do wykrycia tego procederu. A tego nie uczyniliście - powiedziała sędzia.
Podkreśliła, że kary bezwzględnego więzienia dla dwóch oskarżonych są też skutkiem ich kryminalnej przeszłości. Byli już karani za podobne przestępstwa.
Sprawa Piotra G., którego pozostali oskarżeni wskazali jako głównego prowodyra przestępstw, będzie rozpatrywana odrębnie. On nie poddał się dobrowolnie karze. Przyznał się jedynie do części zarzucanych czynów. Złożył przed sądem obszerne wyjaśnienia. Jego zdaniem, to Remigiusz J. był głównym organizatorem kradzieży bydła. To on miał także namawiać go do zgłoszenia fikcyjnej kradzieży i do wyłudzenia odszkodowania od firmy ubezpieczeniowej. Według Piotra G., żądane kwoty za wyrządzone szkody na rzecz rolników są "zawyżone", a wydarzenia związane z Piotrem W. przebiegały inaczej, niż jest to opisane w akcie oskarżenia.
Wabili jedzeniem, usypiali strzałem, wywozili
Kradzieże miały miejsce w drugiej połowie 2016 roku. Złodzieje wabili zwierzęta jedzeniem, strzelali do nich z pistoletu naładowanego strzałkami ze środkiem usypiającym i wywozili je na przyczepach z pastwisk. Jak się później okazało, nie zawsze właściwie dobierali dawkę środka nasennego i kilka koni oraz sztuk bydła im uciekło.
Odzyskane bydło trzeba było poddać badaniom DNA, by wróciły do konkretnego stada, z którego zostały skradzione.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/b / Źródło: TVN24/PAP