27-letni mężczyzna podejrzany o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza ma zostać poddany obserwacji psychiatrycznej – wniosek o to został w poniedziałek złożony do sądu przez prokuraturę. Dotychczas biegli nie byli w stanie ocenić, czy mężczyzna był poczytalny w trakcie ataku.
- W sprawie zabójstwa prezydenta Pawła Adamowicza prokurator sporządził i przekazał do Sądu Okręgowego w Gdańsku wniosek o poddanie podejrzanego Stefana W. badaniom w ramach obserwacji sądowo-psychiatrycznej – poinformowała nas Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Jak zaznaczyła, biegli, którzy 30 stycznia przeprowadzili jednorazowe badanie sądowo-psychiatryczne podejrzanego, nie byli bowiem w stanie ocenić stanu jego poczytalności i sami wnioskowali o przeprowadzenie gruntownej obserwacji.
"Dlatego właśnie zginął Adamowicz"
Zwykle obserwacja taka trwa kilka tygodni. Jej przeprowadzenie jest możliwe tylko za zgodą sądu, z wnioskiem w tej sprawie zwraca się prokuratura. Wawryniuk zaznaczała, że obserwacja jest możliwa dopiero po uprawomocnieniu się decyzji sądu. Podejrzanemu przysługuje zażalenie na zarządzenie obserwacji.
13 stycznia wieczorem Stefan W. podczas finału WOŚP w Gdańsku wtargnął na scenę i zaatakował nożem prezydenta miasta, Pawła Adamowicza, po czym odebrał prowadzącemu mikrofon, przedstawił się i wykrzyczał: "Siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała. Dlatego właśnie zginął Adamowicz". Napastnika zatrzymano jeszcze na scenie i przekazano policji.
Samorządowiec przeszedł operację, ale dzień po zamachu zmarł. Na ciele prezydenta Gdańska znaleziono trzy głębokie rany - jedną w okolicy serca i dwie jamy brzusznej. Na lewej dłoni stwierdzono też dwie rany obronne - na przestrzał.
Grozi mu nawet dożywocie
14 stycznia prokuratura postawiła 27-letniemu Stefanowi W. zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten zagrożony jest karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia.
Stefan W. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, choć zdarzenie widziało kilka tysięcy zebranych przed sceną osób, a wszystko zarejestrowały kamery telewizyjne. Gdański sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zdecydował o tymczasowym aresztowaniu 27-latka.
Wyniki badania krwi pobranej od Stefana W. tuż po jego zatrzymaniu 13 stycznia wykazały, że w momencie zaatakowania prezydenta Gdańska nie był on ani pod wpływem alkoholu, ani środków odurzających czy innych substancji mających działanie psychoaktywne, na przykład leków.
"Objawy demoralizacji" u siedemnastolatka
Stefan W. był wcześniej karany za napady z bronią w ręku na placówki bankowe – zatrzymano go w czerwcu 2013 r., a rok później sąd orzekł wobec niego karę 5 lat i 6 miesięcy więzienia. 8 grudnia ubiegłego roku Stefan W. zakończył odbywanie kary.
Po zatrzymaniu w 2013 r. Stefan W. przeszedł badanie psychiatryczne, nie wykazało ono zaburzeń natury psychicznej. Z zebranej przez prokuraturę dokumentacji medycznej wynika, iż w czasie pobytu w więzieniu, w 2016 roku, u Stefana W. wystąpiło "zaburzenie psychiczne" (chodziło o schizofrenię).
Służba Więzienna podawała, że "podczas odbywania kary Stefan W. był konsultowany przez lekarzy psychiatrów ponad 20 razy oraz leczony w Oddziale Psychiatrii Sądowej w Szczecinie".
Problemy z prawem Stefana W. zaczęły się jeszcze, gdy był niepełnoletni. Jak podawała PAP, w 2009 roku miał dopuścić się pierwszych przestępstw (miał wtedy 17 lat). Gdański sąd stwierdził wówczas, że Stefan W. "przejawia objawy demoralizacji przez to, że nie realizuje obowiązku szkolnego, a także popełnił czyny karalne: usiłowanie naruszenia nietykalności cielesnej, znieważenie, kradzież metalowego słupka, naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza Policji".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa//ec / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24