Wciąż usuwana jest z plaż substancja, którą morze wyrzuciło w piątek rano. - Zebrano już 400 kilogramów zanieczyszczeń - mówi Anna Gliniecka-Woś z Urzędu Morskiego w Słupsku, Dodaje, że prawdopodobnie jest to parafina, niegroźna dla człowieka.
O tajemniczej substancji na plażach poinformowali nas świadkowie na Kontakt 24. Jak twierdzili, morze wyrzuciło na plażę "białe bryły, które wyglądają trochę jak wosk".
- Na odcinku od Łeby do Darłowa plaża została zanieczyszczona. Najprawdopodobniej jest to parafina. Tak podejrzewamy, bo to nie jest pierwsze takie zanieczyszczenie - mówi Anna Gliniecka-Woś z Urzędu Morskiego w Słupsku.
Substancja pojawiła się w piątek rano i od tego dnia trwa sprzątanie plaż.
- Myślę, że prace potrwają jeszcze dwa, trzy dni, bo cały czas morze jeszcze coś wyrzuca. Już są to mniejsze ilości i mniejsze gabaryty - dodaje Gliniecka-Woś.
Słupski sanepid zadecydował w piątek o zamknięciu kąpielisk w Poddąbiu oraz w Dębinie. Ta decyzja dziwi Urząd Morski, ponieważ, jak mówi Anna Gliniecka-Woś, parafina nie jest dla ludzi groźna.
- Nie pamiętam, żebyśmy zamykali plaże, bo one są sukcesywnie czyszczone przez naszych pracowników, ochotniczą straż pożarną i przez gminy. Wszyscy działamy, żeby jak najszybciej plaże oczyścić - mówi.
Inspektor sanitarny tłumaczy jednak, że plaże musiały być zamknięte, ponieważ nie zidentyfikowano jeszcze substancji.
- Zgodnie z rozporządzeniem tego typu substancja nie jest czynnikiem wynikającym z naturalnego znajdowania się w wodzie, więc jest traktowana jako odpad - mówi Włodzimierz Sławny, powiatowy inspektor sanitarny w Słupsku.
Na miejscu jest obecnie inspektor sanitarny, który ma skontrolować plaże i wtedy zostania wydana decyzja o tym, czy cofnąć zakaz kąpieli.
Bryły sprzątają łopatami i rękoma
Substancja pojawiła się na odcinku około 100 kilometrów - od Łeby do Darłowa.
- Zanieczyszczenia pojawiają się z otwartego morza. Statki czyszczą swoje zbiorniki na otwartym morzu i w zależności od wiatru, temperatury wody, od prądów morze wyrzuca parafinę na brzeg - tłumaczy Gliniecka-Woś.
Bryły sprzątają pracownicy urzędu morskiego, gminy i ochotnicza straż pożarna.
- Niestety, w większości jest to praca ludzkich rąk, ponieważ my jako urząd morski nie posiadamy sprzętu. Nasi pracownicy łopatami, swoimi rękoma w rękawicach zbierają zanieczyszczenia do worków. Jest to układane na przyczepach i wywożone na teren, gdzie worki z zanieczyszczeniami są składowane - mówi rzecznik.
Kiedy substancja zostanie już zebrana w większej ilości, zostanie przekazana firmie zewnętrznej w celu utylizacji.
Dotychczas zebrano łącznie 400 kilogramów brył, jednak może ich być znacznie więcej.
"Takie sytuacje już się zdarzały"
O podobnych sytuacjach informowaliśmy w ubiegłych latach – w grudniu 2016 roku na plaże w Choczewie i Łebie morze wyrzuciło parafinę na odcinku siedmiu kilometrów, a we wrześniu 2013 roku także w Ustce trzeba było sprzątnąć dwie tony parafiny. Zajęło to tydzień.
- Takie sytuacje już się zdarzały – informował nas w 2015 roku Wacław Lipiec, szef lubiatowskiego oddziału urzędu morskiego. Uspokajał, że na szczęście parafina nie jest groźną substancją.
Parafina w Bałtyku została prawdopodobnie wyrzucona nielegalnie przez jedną z przepływających jednostek. - Zapewne któryś ze statków otworzył i wypłukał zbiorniki – tłumaczył nam wtedy Lipiec. Za takie zachowanie grożą ogromne kary, ale, niestety, ustalenie, który ze statków jest źródłem zanieczyszczenia, jest niezwykle trudne.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24