Mieszkaniec Szczecina zmarł kilka dni po tym, jak został uderzony przez rowerzystę. Właśnie rozpoczął się proces w sprawie tej tragicznej kłótni. Oskarżony przeprosił za swój czyn i już zobowiązał się zapłacić rodzinie zmarłego zadośćuczynienie. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Kilkadziesiąt tysięcy złotych zobowiązał się zapłacić 42-letni Sebastian Z. rodzinie 47-letniego mieszkańca Szczecina, do którego śmierci miał się przyczynić. Miał go uderzyć, a wtedy 47-latek upadł na ziemię, uderzając się w głowę. Po kilku dniach zmarł.
Skrucha i próba pojednania
– Proszę rodzinę o wybaczenie – powiedział na początku procesu.
Akt dobrej woli może wpłynąć na wyrok sądu, na co liczą adwokaci oskarżonego. Nie zamyka także drogi rodzinie zmarłego do walki o odszkodowanie w sprawie cywilnej.
- Mój klient od początku dąży do pojednania z rodziną. Wyraził skruchę w związku z tym, co się wydarzyło. Naszym zdaniem jest to jednak absolutnie nieszczęśliwy wypadek – uważa Krzysztof Tumilewicz, adwokat oskarżonego.
Do zdarzenia doszło w środę, 23 sierpnia 2017 roku, około godz. 23 w centrum Szczecina. Z. przekonywał dziś przed sądem o swoim żalu za śmierć mężczyzny. Jednocześnie twierdził, że całe zdarzenie miało charakter nieumyślny. Z jego zeznań wynika, że dwóch pijanych mężczyzn doskoczyło do niego, kiedy siedział na rowerze. Wtedy uderzył jednego z nich. – Tak naprawdę to było pchnięcie, nie uderzenie – przekonywał.
Tragiczny finał kłótni
Przyznaje, że wcześniej wywiązała się między nimi kłótnia, bo Sebastian Z. wraz ze znajomymi jechali rowerami po chodniku. - Nie myślałem, że zadanie jednego ciosu może doprowadzić do takiej tragedii – mówił przed sądem.
Przebieg wydarzeń znamy także z relacji córki ofiary ataku, która opisała nam, jak doszło do zdarzenia, opierając się na relacji kolegi ojca, który był naocznym świadkiem sytuacji (ten mężczyzna zmarł przed rozpoczęciem procesu).
Szczecinianin wraz ze znajomym wracał z pobliskiego klubu. Szli chodnikiem w okolicy Placu Szarych Szeregów. Obok przejeżdżała grupa cyklistów. 47-latek zwrócił uwagę rowerzystom, że nie powinni jechać po chodniku. Wywiązała się wymiana zdań.
- To było dosłownie kilka sekund. Jeden z mężczyzn podszedł do taty i uderzył go w głowę. Tata upadł i uderzył o beton - opowiadała łamiącym się głosem Dominika, córka zmarłego. - Nawet nie udzielili mu pomocy - dodała.
Relacja córki ofiary dla TVN24:
- Poszkodowany trafił do naszego szpitala. Jest pod opieką neurochirurga. Przeszedł operację, ale wciąż jego lekarze określają jako "terminalnie ciężki" – informowała nas jeszcze 28 sierpnia Natalia Andruczyk, rzecznik Szpitala przy ul. Arkońskiej w Szczecinie. Następnego dnia rodzina ofiary pobicia potwierdziła nam, że 47-letni mężczyzna zmarł.
Tego samego dnia do prokuratury na Niebuszewie zgłosił się rowerzysta, który miał uderzyć przechodnia. Funkcjonariusze szukali go od tygodnia. Po przesłuchaniu został wówczas zatrzymany.
Odpowiada z wolnej stopy
42-latek usłyszał zarzut popełnienia przestępstwa z art. 156 par. 3 kodeksu karnego, czyli spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu skutkującego śmiercią poszkodowanego. Grozi za to do 12 lat pozbawienia wolności.
Sąd pierwszej instancji zdecydował się wypuścić mężczyznę po wpłaceniu 50 tysięcy złotych kaucji. Decyzję tę zaskarżyła prokuratura.
Sąd Okręgowy w Szczecinie zdecydował, że oskarżony jednak musi zostać w areszcie. - Istnieje podejrzenie, że w sytuacji, gdy podejrzanemu grozi tak wysoka kara, może on uciec, ukryć się, a w dodatku nie zostały jeszcze wyjaśnione okoliczności całego zdarzenia – wyjaśniał decyzję Sądu Okręgowego w Szczecinie jego rzecznik Michał Tomala.
Ostatecznie decyzja o areszcie została uchylona. Obecnie oskarżony odpowiada z wolnej stopy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: tvn24