Ewenement w polskim sądownictwie - mówią eksperci o sprawie Amber Gold, z którą zmierzy się gdański Sąd Okręgowy. Proces poprowadzi sędzia Lidia Jedynak, jednak żeby się zabezpieczyć wyznaczono sędziego dodatkowego. Ma to m.in. zagwarantować, że proces po dłuższej przerwie nie będzie musiał się rozpoczynać od nowa. Sędziowie, razem z dwójką asystentów, czytają teraz 15 tysięcy tomów akt. Termin pierwszej rozprawy wciąż nie jest wyznaczony.
Sędzia Lidia Jedynak poprowadzi jedną z największych spraw w dziejach polskiego sądownictwa. Według gdańskiego sądu skład jednoosobowy to najmniejsze ryzyko w tym przypadku.
- Gdyby skład sędziowski był poszerzony, tzn. byłoby np. trzech sędziów, jak w sprawach o zbrodnie, sytuacje, które mogłyby skutkować prowadzeniem sprawy od początku byłyby bardziej prawdopodobne – podkreśla sędzia Tomasz Adamski, rzecznik prasowy Sadu Okręgowego w Gdańsku.
Wsparcie dla sędziego
W sprawie wyznaczono jednego sędziego dodatkowego, co powinno - zdaniem sądu - zabezpieczyć postępowanie przed ryzykiem jego rozpoczynania od początku, w przypadku np. choroby sędziego głównego. Obok sędzi Jedynak, która będzie przewodniczyć składowi sędziowskiemu sprawę prowadzić może sędzia Marek Kapała.
– Faktycznie zatem w procesie będzie uczestniczyło dwóch sędziów. Według przepisów sędzia dodatkowy może być wyznaczony, jeśli istnieje prawdopodobieństwo, że proces będzie trwać dłuższy czas. Jeżeli sędzia główny nie może, z różnych powodów, uczestniczyć w sprawie, sędzia dodatkowy go zastępuje – wyjaśnia Adamski.
Nie jest to jednak zastępstwo na czas np. urlopu czy krótkotrwałego zwolnienia lekarskiego. – Sędzia dodatkowy uczestniczy obok sędziego głównego we wszystkich czynnościach dowodowych w całym procesie – zaznacza rzecznik Sądu Okręgowego.
Czytają akta, terminu wciąż nie ma
Aktualnie sędziowie zapoznają się z aktami sprawy. W pracy pomaga im dwóch asystentów. Do przeczytania mają 15 tysięcy tomów akt. – Nie wyznaczono jeszcze terminu pierwszej rozprawy, jednak zapewne poprzedzi ją jeszcze spotkanie organizacyjne, zgodnie z art. 349 KPK. To prezes sądu decyduje o takim posiedzeniu, ze względu na zawiłość sprawy lub z innych ważnych powodów, kiedy uzna, iż może to przyczynić się do usprawnienia postępowania – wyjaśnia Adamski.
Sędzia Marek Kapała już wcześniej miał do czynienia ze sprawą Amber Gold. Decydował o przedłużeniu tymczasowego aresztu dla Marcina P.
Ma też doświadczenie w prowadzeniu dużych procesów. To on w listopadzie 2014 roku wydał wyrok w procesie 23 osób, oskarżonych o oszustwa w portalu aukcyjnym. Grupa wyłudziła ok. pół miliona złotych na szkodę ok. 1100 użytkowników serwisu na terenie całej Polski.
Akt oskarżenia w tej sprawie liczył ponad 300 stron, oskarżeni usłyszeli 1300 zarzutów, a odczytywanie wyroku trwało kilka dni.
Również sędzia Lidia Jedynak decydowała o przedłużaniu tymczasowego aresztu dla Marcina P.
Jest doświadczonym sędzią. W Sądzie Okręgowym pracuje od 2001 roku, wcześniej pracowała w Sądzie Rejonowym w Gdańsku. Prowadziła sprawy gospodarcze i wiele procesów zorganizowanych grup przestępczych. Jedną z nich było głośne uprowadzenia żony gdańskiego biznesmena, za którą porywacze mieli żądać miliona euro okupu.
Prokurator chce przesłuchania 400 świadków, obrona 18 tysięcy
Obrona byłego prezesa Amber Gold skierowała do gdańskiego sądu wniosek o przesłuchanie ponad 18 tysięcy świadków. Chodzi głównie o poszkodowanych przez parabank klientów. Michał Komorowski, obrońca Marcina P., byłego prezesa Amber Gold przekonuje, że nie chce paraliżować ani utrudniać pracy sądu. Jego zdaniem w przypadku, gdy nie zostaną przesłuchani wszyscy świadkowie i poszkodowani naruszone mogą jednak zostać prawa stron procesu.
- Zakładając nawet, że gdański sad będzie wyznaczał terminy rozpraw codziennie przez cały rok musiałby przesłuchiwać dziennie około 75 świadków. To będzie trudne. W zawiłych sprawach gospodarczych dziennie jest przesłuchiwanych maksymalnie około 20 świadków – ocenia Piotr Bartecki z Kancelarii Adwokackiej SCBP z Sopotu.
O tym, ilu świadków będzie przesłuchiwanych ostatecznie zdecyduje sąd.
– Prokurator w akcie oskarżenia wskazał 400 świadków do przesłuchania na rozprawie oraz ponad 18 tysięcy świadków, których zeznania wystarczy odczytać. Obrońca wniósł o wezwanie tych osób. Ten wniosek, jak każdy inny, musi zostać rozpatrzony – zapewnia Adamski.
Sąd ma prawo oddalić wniosek obrony, ale w tym przypadku będzie narażony na zarzuty apelacyjne, które mogą skutkować zaskarżeniem wyroku i prowadzeniem sprawy od nowa.
– Dodatkowo sprawę może komplikować fakt, iż każdy z niemal 19 tysięcy poszkodowanych ma prawo wystąpić jako oskarżyciel posiłkowy, co wiąże się z szeregiem dodatkowych uprawnień, takich jak możliwość zgłaszania wniosków dowodowych, przesłuchania świadków, czy uzyskiwania akt sprawy – przekonuje mec. Bartecki.
Sąd może ograniczyć liczbę oskarżycieli posiłkowych. Przesłuchanie kilkunastu tysięcy świadków może się jednak okazać nieuniknione.
– Każdy z poszkodowanych ma istotne wiadomości w sprawie oraz może przyczynić się do kompleksowego wyjaśnienia sprawy. Dodatkowo każdy z poszkodowanych uprawniony jest do ochrony swoich interesów i może wnosić o naprawienie wyrządzonej szkody – przekonuje mec. Bartecki.
Taka sytuacja może skutecznie przyczynić się do ciągłego przedłużania się sprawy. Często zdarzają się sytuacje, w których świadkowie nie mogą się stawić z uwagi na chorobę, bądź też inne wypadki losowe, co powoduje konieczność odroczenia rozprawy.
Sporym ułatwieniem organizacyjnym, według mecenasa Barteckiego, będzie najprawdopodobniej szeroko stosowane uprawnienie sądu do doręczania określonych pism poprzez ogłoszenie w prasie, radiu lub telewizji. - Spełniona będzie, bowiem przesłanka poważnych utrudnień w prowadzeniu postępowania w przypadku indywidualnego zawiadamiania pokrzywdzonych. Organ procesowy nie może jednak zmierzać w ten sposób do przesłuchania pokrzywdzonych w charakterze świadków – zaznacza.
Akt oskarżenia po trzyletnim śledztwie
Akt oskarżenia Prokuratura Okręgowa w Łodzi skierowała do sądu 25 czerwca. Marcin P. i jego żona Katarzyna P. oskarżeni zostali m.in. o oszustwo znacznej wartości, pranie brudnych pieniędzy i działalność parabankową. Według prokuratury oszukali oni w latach 2009-12 w ramach tzw. piramidy finansowej niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Oskarżeni są w areszcie. Grozi im do 15 lat więzienia.
W trakcie śledztwa nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień, bądź składali je sprzeczne wobec prokuratorskich ustaleń. W śledztwie, prowadzonym wspólnie z ABW, przesłuchano prawie 20 tys. świadków, akta sprawy liczą ponad 16 tys. tomów. Do gdańskiego sądu przewiezione zostały ciężarówką wynajętą od firmy transportowej.
Gdański sąd chciał oddać sprawę Amber Gold
W lipcu Sąd Okręgowy w Gdańsku wystąpił do SN o przekazanie sprawy innemu sądowi okręgowemu.
SO powołał się na sytuację z 2012 r. związaną z aferą Amber Gold, gdy do ówczesnego prezesa SO Ryszarda Milewskiego zadzwoniła osobą podająca się za pracownika kancelarii premiera. W rozmowie tej Milewski informował o możliwych terminach posiedzenia dotyczącego zażalenia na areszt Marcina P.; był też gotów umawiać się na spotkanie z premierem. Po nagłośnieniu sprawy Milewski stracił stanowisko i został ukarany przeniesieniem do sądu poza Gdańskiem. Sprawa była szeroko komentowana przez media i polityków; formułowano daleko idące zarzuty wobec gdańskiego sądu.
Powołał się na art. 37 Kodeksu postępowania karnego, który pozwala SN przekazać daną sprawę do rozpoznania innemu sądowi - "jeżeli wymaga tego dobro wymiaru sprawiedliwości".
SO wskazał ponadto, że przekazaniu sprawy nie stoją na przeszkodzie względy ekonomiki procesowej (miejsca zamieszkanie świadków na terenie całej Polski); zwrócił też uwagę na konieczność dojazdu do Gdańska prokuratora z okręgu łódzkiego. Wniosek SO poparł Marcin P. w piśmie do SN.
Nie ma potrzeby przenoszenia procesu
SN uznał, że stosowanie art. 37 Kpk winno być ograniczone do sytuacji, gdy cały sąd jest niewłaściwy do orzekania albo gdy zachodzą uzasadnione obawy o bezstronne rozpoznanie sprawy. W niniejszej sprawie nie ma miejsca żadna z wymienionych sytuacji - uznano.
- W szczególności za okoliczność taką nie może zostać uznane wyjątkowe zainteresowanie sprawą ze strony opinii publicznej i mediów, jako zjawiska obecnie powszechnego w praktyce wymiaru sprawiedliwości. Dla krytycznych pod adresem jego organów opinii przeciwwagę musi stanowić sprawność postępowania i rzetelność orzekania, nie zaś przekazywanie między sądami spraw będących przedmiotem publicznej dyskusji - napisano w uzasadnieniu decyzji, podjętej przez sędziego SN Tomasza Artymiuka.
SN przyznał, że na etapie śledztwa doszło do "bezprecedensowego zdarzenia" z udziałem b. prezesa SO, ale spotkało się to z natychmiastową reakcją sędziowskiego rzecznika dyscyplinarnego, a efektem wszczętego przeciw sędziemu postępowania dyscyplinarnego było orzeczenie kary.
- Zasadnie kierowane pod adresem b. prezesa zarzuty natury personalnej nie pozwalają jednak na uogólnione stwierdzenie o braku właściwych warunków do bezstronnego rozpoznania sprawy w sądzie, w którym sędzia ten kiedyś orzekał - uznał SN. Przypomniał, że prezes sądu wykonuje jedynie obowiązki, co do nadzoru administracyjnego i nie może ingerować w sferę niezawisłości sędziowskiej.
Zarazem SN przyznał, że ma zrozumienie dla wystąpienia SO, bo "fakty zawarte w publikacjach, w tym internetowych, mogą uzasadniać poczucie dyskomfortu sędziów", co nie oznacza jednak trafności argumentacji.
- Autorytet i powaga wymiaru sprawiedliwości wymaga, aby sądy nie ulegały presji stron procesowych i opinii publicznej ani nie popadały w zwątpienie co do własnych kompetencji w zakresie prowadzenia rzetelnego procesu. Tylko racjonalna nieustępliwość w tym względzie sprzyja kształtowaniu się pozytywnego wizerunku organów trzeciej władzy, minimalizując tym samym wątpliwości co do obiektywizmu i niezawisłości w rozpoznawaniu spraw - czytamy w uzasadnieniu SN.
Według SN żadnego znaczenia dla sprawy nie ma ani konieczność dojazdów prokuratora na rozprawy do Gdańska, ani też poparcie oskarżonego dla wniosku SO.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: Wioleta Stolarska / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź