Usłyszeli dramatyczne wołanie o pomoc, natychmiast pobiegli na ratunek. Dwóch policjantów ze słupskiej Szkoły Policji uratowało duszącego się 1,5 rocznego chłopczyka. - Stres sięgał zenitu, a panowie okazali niezwykłe opanowanie i spokój - napisała mama chłopca.
Do zdarzenia doszło na parkingu, przed blokiem mieszkalnym, który sąsiaduje z obiektami Zakładu Wyszkolenia Strzeleckiego słupskiej Szkoły Policji. Podczas przerwy w służbie na strzelnicy, kom. Sylwester Siembrzuch i sierż. szt. Paweł Baran szli na parking do jednego z zaparkowanych tam pojazdów. W pewnym momencie usłyszeli z pobliskiego parkingu dramatyczny krzyk kobiety. Policjanci przeskoczyli przez płot i ruszyli na pomoc
Jak się okazało, mały Olek zakrztusił się podczas jedzenia na tyle mocno, że przestał oddychać. Jego mama sama nie mogła sobie poradzić. Policjanci doprowadzili chłopca do stanu, w którym mógł swobodnie oddychać. Pomogli jeszcze mamie chłopca, która jest w zaawansowanej ciąży, przenieść siatki z zakupami z samochodu do domu. Olek szybko odzyskał siły i nie było konieczności pobytu w szpitalu.
"Niezwykłe opanowanie i spokój"
"Zauważyłam jakieś osoby za płotem, zaczęłam jak najgłośniej krzyczeć "Pomocy!". Dwóch policjantów bez mrugnięcia okiem przeskoczyło przez bardzo wysoki żywopłot i płot. Obaj pomogli w całej sytuacji, podejmując pierwszą pomoc. Stres sięgał zenitu, panowie okazali niezwykłe opanowanie i spokój. Chciałabym jeszcze raz bardzo podziękować i wyrazić wielką wdzięczność za to, że są ludzie, którzy tak służą pomocą" - napisała w liście do komendanta szkoły insp. Jacka Gila pani Małgorzata, mama 1,5-rocznego Olka
Źródło: Policja.pl/TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: policja.pl