- Funkcjonariusze reagowali na wezwanie obsługi hotelu, a oficerowie byli tam po cywilnemu i zaatakowali patrole - mówi Jarosław Zieliński, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, który prawidłowo ocenia zachowanie funkcjonariuszy policji z Giżycka. W nocy pijani oficerowie Wojska Polskiego podczas interwencji zaatakowali i pobili policjantów. Żołnierze zostaną wydaleni ze służby. Sprawą zajmuje się prokuratura i żandarmeria wojskowa.
- Skandaliczne zachowanie wojskowych, natomiast interwencja policji prawidłowa - ocenia Jarosław Zieliński z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, które nadzoruje pracę policji.
Jak przekonuje, funkcjonariusze policji zachowali się zgodnie z procedurami.
- Reagowali na wezwanie obsługi hotelu. Osoby, które potem okazały się wysokimi oficerami Wojska Polskiego, byli po cywilnemu, poza tym pod wpływem alkoholu i zaatakowali dwa patrole. Policjanci i policjantki, bo to były mieszane patrole, doznali uszczerbku na zdrowiu i to jeszcze szczególnie bulwersujące - mówi wiceminister.
Ministerstwo Obrony Narodowej do tej pory nie skomentowało zachowania oficerów z 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej.
Awantura w hotelu
Do bójki z udziałem kilku oficerów doszło w czwartek w nocy w jednym z hoteli w Giżycku. Około godz. 23 obsługa hotelu poinformowała policję, że mężczyźni obrażają pracowników oraz zakłócają porządek. Pierwszy na miejsce przyjechał patrol złożony z policjantki i strażnika miejskiego. Żołnierze również ich poturbowali. Dopiero, gdy dotarł drugi patrol, udało się opanować agresywnych oficerów. Trafili do miejscowej komendy policji, gdzie okazało się, że każdy z żołnierzy ma około 2 promili. Stamtąd zabrała ich - zgodnie z prawem Żandarmeria Wojskowa.
Oficerowie w garnizonowym areszcie
Rzecznik prasowy komendanta głównego Żandarmerii Wojskowej, ppłk Paweł Durka potwierdził, że zatrzymano trzech oficerów z 15. Brygady Zmechanizowanej z Giżycka. - Po zatrzymaniu trafili do garnizonowej izby zatrzymań. Od rana prowadzimy czynności: przesłuchujemy świadków, staramy się określić, jakie obrażenia mają pokrzywdzeni i oczywiście będziemy przesłuchiwać zatrzymanych - dodał.
Jak wyjaśnił zarzuty w tej sprawie będzie stawiała żandarmeria wojskowa. - Kwalifikacja prawna czynu będzie uzależniona od ustaleń tego postępowania, dlatego na tym etapie za wcześniej o tym mówić, ale niewątpliwie zatrzymanym grożą konsekwencje karne określone w kodeksie karnym - zaznaczył rzecznik prasowy komendanta głównego Żandarmerii Wojskowej. - Wstępnie można powiedzieć, że jedna z kar, która tutaj będzie wchodziła w rachubę jest kara pozbawienia wolności - dodał.
Trzech żołnierzy to najważniejsi oficerowie 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej im. Zawiszy Czarnego. Najwyższy z nich stopniem to zastępca dowódcy pułkownik Piotr B. (syn znanego generała WP). Zastępcy dowódcy towarzyszyli podpułkownik Arkadiusz K. oraz major Robert J. z tej samej brygady.
Sprawą zajmuje się prokuratura i żandarmeria wojskowa. W piątek Prokuratura Rejonowa w Giżycku wszczęła śledztwo w sprawie "naruszenia nietykalności cielesnej, znieważenia i stosowania przemocy w celu zaniechania czynności służbowej". Żołnierzom jeszcze zarzutów nie przedstawiono, wciąż nie pozwala na to ich stan.
Zostaną wydaleni ze służby
Według naszych informacji los oficerów jest już przesądzony: będą zwolnieni ze służby, czeka ich sprawa karna. - Na polecenie Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych wszczęto już procedurę wydalenia ich ze służby - potwierdził w rozmowie z tvn24.pl ppłk Szczepan Głuszczak, rzecznik prasowy Dowództwa Generalnego RSZ.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24, zw.wp.mil.pl