66-letni mieszkaniec Kisielic (województwo warmińsko-mazurskie) otworzył butle z gazem, a potem je podpalił. Krzyczał, że wysadzi cały blok w powietrze. Funkcjonariusze najpierw ewakuowali budynek, a potem zatrzymali awanturnika, który schował się w łazience.
Jak przekazała starsza aspirant Joanna Kwiatkowska z Komendy Powiatowej Policji w Iławie, w czwartek 19 stycznia do oficera dyżurnego zadzwonili mieszkańcy jednego z budynków w pobliskich Kisielicach. Skarżyli się na zachowanie sąsiada, który miał głośno słuchać muzyki i rzucać przedmiotami w swoim mieszkaniu.
Na miejsce wysłano patrol mundurowych. - Kiedy zapukali do drzwi 66-latka ten zaczął krzyczeć i wyzywać policjantów. Po chwili funkcjonariusze usłyszeli charakterystyczny syk i poczuli gaz – relacjonuje policjantka.
Konieczna była ewakuacja bloku
Funkcjonariusze natychmiast ewakuowali budynek. W międzyczasie mężczyzna co chwila wyglądał zza drzwi, a butle z ulatniającym się gazem wyniósł na korytarz w kierunku wejścia do budynku. Na miejscu zjawiła się też straż pożarna, która za pomocą podnośnika usiłowała dostać się do mieszkania 66-latka.
Wtedy awanturnik zdecydował się podpalić butle. Policjanci zdecydowali się działać szybko i siłowo weszli do mieszkania. - Nie mogli znaleźć 66-latka. Jak się okazało mieszkaniec Kisielic ukrył się w łazience. Pomimo usilnych prób uniknięcia odpowiedzialności za swoje zachowanie, mężczyzna został zatrzymany i osadzony w policyjnej celi – opowiada st. asp. Kwiatkowska.
Tam 66-latek usłyszał zarzuty sprowadzenia zdarzenia niebezpiecznego za co grozi nawet 10 lat więzienia. Sąd zdecydował o umieszczeniu mężczyzny na 3 miesiące w areszcie.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: KPP Iława