Uratowali malutkie warchlaki, które na plaży próbowały rozszarpać mewy, pomogli myszołowowi i zdementowali doniesienia o rannej foce, która okazała się… zdrowym bobrem.
Pierwsze zgłoszenie, które w tym tygodniu dostał patrol gdyńskich strażników miejskich dotyczyło małego warchlaka, który został znaleziony przez spacerowiczkę pod skarpą w Redłowie.
- Okazał się malutkim zwierzątkiem, jeszcze z pępowiną, osłabionym i potrzebującym natychmiastowej pomocy, dlatego ekopatrol zawiózł go do lecznicy. Po konsultacji weterynaryjnej, nawodnieniu i podaniu leków wzmacniających wydobrzał, tym bardziej, że nie miał żadnych poważniejszych obrażeń, oprócz lekkiego otarcia ryjka – powiedziała Danuta Wołk-Karaczewska z gdyńskiej straży miejskiej.
Strażnicy postanowili poszukać lochy – matki warchlaka, żeby młody mógł wrócić do naturalnego środowiska.
– Niestety po kilku godzinach poszukiwań trafili jedynie na kolejne dwa warchlaki, też z pępowiną – dodaje rzeczniczka strażników.
Leżały na plaży, według strażników prawdopodobnie spadły ze skarpy umiejscowionej powyżej. - Próbowały zejść z betonowego wzmocnienia między Radłowem i Orłowem, ale zaczęły atakować je mewy, dziobiąc i szarpiąc. Gdyby nie szybka pomoc strażników, warchlaki nie miałyby żadnych szans na przeżycie – opowiada Wołk-Karaczewska.
One również trafiły do weterynarza. Ich matki nie odnaleziono, dlatego zwierzęta pojadą do ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt w Jelonkach.
Myszołów trafił do rezerwatu
Z kolei przy ul. Spółdzielczej w Gdyni mieszkańcy znaleźli rannego ptaka poinformowali strażników, że to jastrząb. - Okazało się, że wymagającym pomocy ptakiem jest myszołów, gatunek objęty ścisłą ochroną. Po badaniu weterynaryjnym, nawodnieniu i podaniu środków wzmacniających wydobrzał i został wypuszczony na terenie Rezerwatu Kępa Redłowska – powiedziała rzeczniczka straży miejskiej.
Ranna foka okazała się bobrem
Kolejna interwencja dotyczyła bobra, którego spacerowicze na bulwarze Nadmorskim wzięli za… ranną fokę. – Kiedy na miejscu pojawił się ekopatrol, zwierzę wyszło z wody i wtedy okazało się, że jest to zdrowy, silny bóbr, który po wyczyszczeniu futerka wskoczył znowu do wody i raźno odpłynął. Bobry zwykle pływają w zbiornikach słodkowodnych, ale wody zatoki nie są bardzo zasolone, więc prawdopodobnie bóbr spłynął rzeką Kaczą i pluskał się, wzbudzając zainteresowanie spacerujących – dodała.
Od początku roku do dzisiaj strażnicy interweniowali ponad 900 razy w sytuacjach, gdzie zwierzęta wymagały pomocy, z tego 117 zdarzeń dotyczyło ptaków.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska Gdynia