"Rarytas nad rarytasy". Niezwykły album znaleziony na strychu

Niezwykły album znaleziony na strychu
Niezwykły album znaleziony na strychu
Źródło: Muzeum Sopot
Ile lat przeleżał na strychu album ze zdjęciami pary aktorów, właściwie nie wiadomo. W niczym to jednak nie przeszkadza, bo blisko 70 fotografii i tak pozwala się przenieść w czasie.

Na niezwykłe znalezisko natrafił jeden z mieszkańców Gdańska. Na swoim strychu znalazł album ze starymi zdjęciami. Jak się okazało, ich autorami było małżeństwo - zdradził to akt ślubu, który wypadł z pomiędzy kart albumu. Nazywali się Georg i Fridel Potreck.

Związani z teatrem

Zdjęć jest blisko 70. Najstarsze pochodzi z 1918 roku, ale są też późniejsze, np. z lat 30. - To wyjątkowe znalezisko, można powiedzieć, rarytas nad rarytasami - zachwyca się Karolina Babicz z Muzeum Sopotu, gdzie trafił album.

Autorzy albumu byli aktorami, bądź osobami blisko związanymi z teatrem. Wiele fotografii przedstawia właśnie aktorów i statystów. - Prezentują teatralne kostiumy, odtwarzają sceny bali. Są też sceny z życia towarzyskiego ówczesnego Gdańska czy nieznane do tej pory ujęcia Opery Leśnej. Są też spektakle z Teatru Miejskiego w Gdańsku i słynne sopockie corsa kwiatowe - relacjonuje Babicz.

Oczywiście na kartach albumu są też prywatne zdjęcia jego autorów, wśród nich np. ślubne. - Dla nas to prawdziwa skarbnica wiedzy - wyjaśnia Babicz.

Podróż w czasie za 4 tysiące złotych

To jednak głównie wiedza o tamtych czasach. O samych autorach wiadomo bardzo niewiele. Album leżał na strychu domu w Oliwie. Wiadomo, że państwo Potreck też tam mieszkali. - Wiemy, że mieszkali najpierw na dzisiejszej ul. Robotniczej w Gdańsku, potem na dzisiejszej ul. Słupskiej w Oliwie. Prawdopodobnie byli aktorami, Georg był też śpiewakiem w chórze Teatru Miejskiego. Prowadzili też zakład fotograficzny w Gdańsku. Niewątpliwie mieli zmysł do fotografii, widać to po dobrze dobranych o przemyślanych kadrach – ocenia Babicz. Jak dodaje, dokładne badania nad ich tożsamością i dalszymi losami dopiero się zaczną.

Nim album ujrzał światło dzienne, przeleżał rok w depozycie muzeum. - Pan nam go przekazał, ale nie był pewny, czy go sprzedać. Wiele instytucji chciałoby go kupić. W końcu, z pomocą urzędu miasta udało nam się zdobyć środki. Kupiliśmy go za 4 tys. zł - wyjaśnia Babicz.

Niezwykle znalezisko na strychu

Autor: aja/par / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: