Gdańska radna napisała na portalu społecznościowym o posłance PO: trzeba to coś złapać i ogolić na łyso. Według śledczych było to jedynie "wyrażenie dezaprobaty", a nie nawoływanie do nienawiści. Agnieszka Pomaska zamierza odwołać się od decyzji śledczych o umorzeniu sprawy.
Sprawę kontrowersyjnego wpisu gdańscy śledczy postanowili umorzyć pod koniec grudnia. Tłumaczyli, że nie nosi on znamion przestępstwa. Taką decyzję podjęto w oparciu o zeznania gdańskiej radnej - autorki wpisu. Tłumaczyła, że "jej intencją nie było wzywanie do naruszania nietykalności cielesnej osoby, o której mowa we wpisie, a jedynie wyrażenie swojej dezaprobaty".
Z decyzją śledczych nie zgadza się jednak Agnieszka Pomaska.
- Prokuratura uznała, że tak naprawdę nic się nie stało, a wpis to jedynie opinia pani radnej. Skandaliczne w tym wszystkim jest to, że prokuratura bazowała jedynie na zeznaniach pani Anny Kołakowskiej, która przecież była stroną w tej sprawie. Ja na tę decyzję złożę zażalenie do sądu, bo na szczęście mamy jeszcze w tym kraju niezależne sądy, choć nie wiem jak długo - powiedziała dziennikorzom Agnieszka Pomaska.
Pomaska złożyła pozew
Posłanka PO Agnieszka Pomaska złożyła też pozew cywilny w Sądzie Okręgowym w Gdańsku. Proces ma ruszyć w połowie stycznia. Domaga się przeprosin w mediach i na Facebooku oraz 10 tysięcy złotych na rzecz projektu HEJTSTOP Fundacji Projekt: Polska.
"Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso"
Radna PiS wpis umieściła pod koniec maja ubiegłego roku. Tego dnia posłowie przyjęli zgłoszoną przez PiS uchwałę w sprawie obrony suwerenności RP i praw Polaków. Głosowanie poprzedziła burzliwa dyskusja, podczas której posłanka PO Agnieszka Pomaska podarła na mównicy treść dokumentu. Podczas debaty sejmowej oceniła, że tekst jest kompromitujący i Sejm nie może go przyjąć. - Mam nadzieję, że ta uchwała skończy w ten sposób - powiedziała, drąc kartkę.
Wieczorem gdańska radna PiS Anna Kołakowska napisała: "Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso", zamieszczając pod spodem link do artykułu ze zdjęciem posłanki PO.
Zawiadomienie w tej sprawie do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście złożyła Platforma Obywatelska. Zdaniem PO, takie słowa to przykład mowy nienawiści. Sprawa została przekazana Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Śródmieście.
Starcia z policją
Anna Kołakowska zasiada w Radzie Miasta od 2014 r. Radna była też współorganizatorką majowej manifestacji w Gdańsku w obronie rodziny. Demonstrację zwołano jako odpowiedź na Marsz Równości, który tego samego dnia przeszedł ulicami Gdańska. W trakcie zgromadzeń doszło do kilku strać między policją a grupami działaczy środowisk narodowych. Zatrzymano pięć osób, w tym 19-letnią Marię Kołakowską, córkę radnej Kołakowskiej.
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak ocenił , że interwencja policji była nieakceptowalna, policja pokazała, że jest silna wobec słabych. - Sam fakt brutalnego potraktowania przez policję młodej kobiety, która, nic nie wskazywało na to, że jest agresywna, powalenie na ziemie tej pani, skrępowanie, przyciskanie do ziemi, to jest nieakceptowalne wobec kobiety - argumentował minister.
Dzień po interwencji w Gdańsku, komendant główny policji nakazał wszcząć kontrolę w pomorskiej komendzie. Komendant od początku jednak bronił policjantów. Twierdził, że zachowali się profesjonalnie, choć wątpliwości mógł wzbudzać "zastosowany środek przymusu".
Radna Kołakowska konsekwentnie z TVN nie rozmawia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/i / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN/ Twitter