Pod wpływem kokainy zabił rowerzystkę. Wolv: zła nawierzchnia, narkotyki ktoś dosypał

Ruszył proces Wolva
Ruszył proces Wolva
Źródło: Łukasz Kąkolewski | TVN 24 Pomorze

Oskarżony o umyślne spowodowanie śmiertelnego wypadku pod wpływem kokainy, w którym zginęła rowerzystka nie przyznaje się do winy. Artur W. odpowiada jedynie na pytania obrońcy, twierdzi, że narkotyki ktoś mu musiał dosypać na imprezie, i że stracił panowanie na autem, bo była zła nawierzchnia.

Przed gdańskim sądem rejonowym ruszył we wtorek proces Artura W. pseud. Wolv. - Mężczyzna został oskarżony o umyślne spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym oraz prowadzenie pojazdu pod wpływem środka odurzającego - informowali śledczy.

Według biegłych toksykologów Artur W. prowadził pojazd będąc pod wpływem kokainy. - Jest to okoliczność, która ma wpływ na wymiar kary. Grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności - zaznaczyła Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która prowadziła w tej sprawie śledztwo.

Nie przyznał się do winy

Proces rozpoczął się o godz. 11.30 w Sądzie Rejonowym Gdańsk - Północ.

Artur W. przed sądem nie przyznał się do zarzucanych mu przestępstw. 40-latek odpowiadał jedynie na pytania swojego obrońcy. Twierdził również, że przed wypadkiem nie brał kokainy.

Podczas wtorkowej rozprawy Artur W. opisywał szczegółowo przebieg wypadku. - Było duże natężenie ruchu. Z prawej strony wyjeżdżał czarny citroen. Nie jechałem z dużą prędkością, najwyżej 65-70 km na godzinę (jak ustaliła prokuratura oskarżony jechał 80 km/h), po chwili poczułem, że samochód nie ma przyczepności, zaczęło mi zarzucać auto i wpadłem w poślizg. Kiedy już wydawało mi się, że jest okej poczułem uderzenie w przód auta, otworzyła się poduszka powietrzna od strony pasażera. Okręciło mi auto, uderzyłem w krawężnik, tam miałem utratę świadomości i nie mogłem się poruszyć – mówił oskarżony.

Na pytanie obrońcy, dlaczego stracił nagle panowanie nad kierownicą, odpowiedział, że przyczyną tego była „zła nawierzchnia” jezdni. Obrońca pytał też Artura W. dlaczego w prokuraturze mówił, że nic nie pamięta z wypadku. - Byłem wtedy całą tą sytuację przerażony i zaskoczony. Nie byłem w stanie przypomnieć sobie tego zdarzenia, leczyłem się w tym czasie na depresję. Byłem obolały i osowiały – wytłumaczył.

Wjechał w rowerzystów na chodniku

Do tragicznego wypadku doszło pod koniec kwietnia ubiegłego roku na ul. Grunwaldzkiej w Gdańsku. - Artur W. jechał lewym pasem w kierunku Sopotu. Jak ustalono, poruszał się z nadmierną prędkością, nie mniejszą niż 80 km/h, co spowodowało, że stracił panowanie na podjazdem - opisywała zdarzenie Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która prowadziła w tej sprawie śledztwo.

Według śledczych Artur W. przejechał gwałtownie z lewego pasa przez pas środkowy, a następnie uderzył prawym bokiem w jadący w sposób prawidłowy prawym pasem samochód. Ten został zepchnięty z jezdni w prawo. Siła uderzenia był tak duża, że przełamując słupki odgradzające ulicę od ścieżki rowerowej, samochód wjechał na nią, potrącając poruszających się nią rowerzystów.

Badanie śliny wykazało wstępnie obecność kokainy

Badanie śliny wykazało wstępnie obecność kokainy

Nigdy nie miał prawa jazdy, zabił rowerzystkę

W wypadku ucierpiały cztery osoby: kierowca nissana oraz troje rowerzystów - mężczyzna i dwie kobiety. 40-letnia rowerzystka, która była w najcięższym stanie, zmarła w szpitalu.

Artur W. nie ma uprawnień, by prowadzić samochód - nigdy nie posiadał prawa jazdy.

Według lekarzy mężczyzna teraz może przybywać w zakładzie zamkniętym, mimo że wcześniej (również w trakcie spowodowania wypadku - red.) korzystał - z powodu choroby, która rzekomo zagrażała jego życiu - z przerwy w odbywaniu kary za inne przestępstwa.

Wypadek w Gdańsku

Wypadek w Gdańsku

Gdański areszt śledczy, w którym mężczyzna odbywał karę, powiadomił wówczas Sąd Okręgowy w Gdańsku, że Artur W. ma ciężką chorobę "zagrażającą jego życiu", a to uniemożliwia jego pobyt w areszcie, bowiem nie ma tam możliwości jego leczenia.

40-latek miał przejść zabieg 25 kwietnia 2015 roku i w poniedziałek 27 kwietnia ponownie stawić się w zakładzie karnym. Tragedia na ul. Grunwaldzkiej wydarzyła się 25 kwietnia.

Znany w środowisku przestępczym

Artur W., ps. Wolv jest dobrze znany w trójmiejskim środowisku przestępczym. Mężczyzna był już karany m.in. prawomocnym wyrokiem na 10 lat więzienia za rozbój, doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzania mieniem i posiadanie broni bez zezwolenia.

Wcześniej mężczyzna został zatrzymany do odbycia kar w związku z innymi przestępstwami. Był już także prawomocnie skazany na rok i trzy miesiące więzienia za zniszczenie mienia i groźby.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: ws/aa/i / Źródło: TVN24 Pomorze/PAP

Czytaj także: