To nie była katastrofa w ruchu lądowym - uznali śledczy, którzy badają sprawę wypadku w Wyszecinie. Zginęła w nim kobieta w ciąży. Jej mąż zmarł później w szpitalu. - Jakkolwiek bezdusznie to brzmi, jest to zbyt mała liczba osób, by mówić o katastrofie - wyjaśnia reporter TVN24. To oznacza, że zarzuty postawione pijanemu kierowcy, który spowodował wypadek, się nie zmienią. Wciąż grozi mu do 12 lat więzienia.
Do wypadku doszło 6 września w nocy w Wyszecinie (woj. pomorskie). Audi a4 zderzyło się z fiatem punto, którym podróżowali młoda kobieta w ciąży oraz 44-letni mężczyzna i 3-letnie dziecko.
Jak informowała policja, kierowca audi prawdopodobnie zjechał na przeciwległy pas ruchu i zderzył się czołowo z fiatem.
Kobieta była w ciężkim stanie, dlatego lekarz próbował przeprowadzić cesarskie cięcie jeszcze w karetce. Mimo to ani 27-latki, ani dziecka, które nosiła, nie udało się uratować. 44-letni mężczyzna zmarł kilkanaście dni później w szpitalu.
3-letnie dziecko nie odniosło poważnych obrażeń. Kierowcę audi przewieziono do celi w lęborskiej komendzie policji.
Usłyszał dwa zarzuty
37-latek podczas przesłuchania zeznał, że wracał samochodem z przyjęcia. Jak twierdzi, wypił 8 piw, a potem postanowił, że sam pojedzie.
- Nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć swojego zachowania - mówi Dariusz Witek-Pogorzelski, szef prokuratury rejonowej w Wejherowie.
Później okazało się, że mężczyzna nie pierwszy raz prowadził auto, będąc pod wpływem alkoholu. W ciągu ostatnich kilku lat policjanci trzykrotnie zatrzymywali go, gdy nietrzeźwy jechał samochodem. Za każdym razem otrzymywał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Ostatni obowiązuje do 2017 roku.
Leszek F. najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. Usłyszał zarzut spowodowania pod wpływem alkoholu śmiertelnego wypadku oraz kierowania pojazdem bez odpowiednich uprawnień.
To nie była katastrofa
Śledczy rozważali też postawienie mu zarzutu spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, ale ostatecznie od tego odstąpili. - Jakkolwiek bezdusznie to brzmi, według orzecznictwa sądowego jest to zbyt mała liczba osób, by mówić o katastrofie. Dlatego zarzuty się nie zmienią - relacjonuje Maciej Cnota, reporter TVN24.
Czekają na sekcję
W czwartek o godz. 9.00 zaczęła się sekcja zwłok 44-latka, który zmarł w środę w szpitalu. Jeśli okaże się, że mężczyzna zmarł na skutek obrażeń odniesionych z powodu wypadku w Wyszecinie, to śledczy prawdopodobnie uzupełnią opis czynu Leszka F. o śmierć trzeciej osoby.
- Wtedy w opisie zmieni się informacja o mężczyźnie. Zamiast "odniósł obrażenia" pojawi się "zmarł na skutek odniesionych obrażeń". W tym przypadku poszkodowane będą już trzy, nieżyjące osoby- wyjaśnia Witek-Pogorzelski.
Tutaj doszło do wypadku:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24/KMPWejherowo